Frozen Love

Frozen Love
Forever

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 7 ,,Mógłbyś być jednym z nas".

Mówią, że jak śpisz z osobą, która cię kocha, gdy ty ją kochasz, koszmary nie przychodzą...

Ale kto powiedział, że nie opuszczą Jacka?
Właśnie.... Nikt

Był w tym samym zatęchłym klubie na całkowitej głuszy, z którego uciekł.
To tu Edona go przyprowadziła na jak ona to ujęła na ,,małe pogrywki".
Klub jak to klub miał bar, który ciągną się jedną długą drewnianą ladą po prawej stronie. W środku było małe przejście, a całą lewą stronę zajmowały małe stoliczki,a niektóre nawet z kanapą i parawanem dla ,,prywatności".
W powietrzu unosił się tak znajomy smród papierosów, alkoholu i spoconych ciał, który od prawie dwóch tygodni stanowił dla niego okropną codzienność.
Do tego ten półmrok od brudnych świetlówek...
Ale jego nie interesowało to pomieszczenie.
To przedsionek dla nic nieznaczących ludzi.
Od razu, choć nie wiedzieć czemu poszedł między rządami stolików, obściskujących się par, pijacych i palących zwykłe towary, mając za cel schody prowadzące do pomieszczenia na tyłach.
Skinął głową barmanowi jak to robił, ale mu nie odpowiedział nadal szorując jeden z kufli po piwie.
Zszedł schodami w dół i pchnął masywne wzmacniane drzwi do, których wcale się nie przyczynił i wszedł.

To był już inny świat.
Wtedy gdy był jeszcze mamiony przez Edonę nie zwracał uwagi na inne demony, ale teraz dostrzegł ich aż pięć.
Stali niczym ochroniarze pod ciemno granatowymi ścianami z okularami słonecznymi naciągniętymi na nosy.
Każdy niby obojętnie spoglądał w jakąś strone, ale naprawdę obserwowali każdy najmniejszy cal pokoju.
W pomieszczeniu głównie znajdowały się stoliki do pokera i stoły bilardowe.
Tutejsze szychy grały, piły i zajmowały się zabawami z dziewczynami, ale niektórzy mieli takie ,,szczęście'' by usiąść przy specjalnym stoliku.
Przeszedł znów obojętnie koło stołów, zabaw i głośnej muzyki, a nawet ochroniarzy na same tyły, gdzie był jedyny odgrodzony i zasłonięty stolik w tej części.
Odsunął kotarę za którą były jeszcze jedne pancerne drzwi.
Już tyle razy je widział... Pokryte krwią...
Otrząsnął się i wszedł dalej.

Była tam... Ale nie sama.
Edona
Nic się nie zmieniła, długie włosy spływały jej po odkrytych ramionach.
W tym świetle jej cera była upiornie blada, a włosy niemal czarne, jak smoła.
Siedziała wygodnie oparta i wyciągnięta na czarnej kanapie.
W tym pokoju była tylko ona.
Nie wiedzieć czemu, ale uśmiechnęła się drapierznie do Jacka, pokazując lśniące bielą zęby niczym dziki kot.
Miała na sobie jedynie czarną obcisłą, koronkową sukienkę, bez ramiączek, która miała na celu wabienia ludzi.
Mimo iż pozostałe demony miały okulary, ona nie.
Jej oczy jednak nie były istnie szkarłatne lecz niemal czarne, jak oczy rekina, gdy wyczuję krew.

U jej stóp leżał nieprzytomny mężczyzna w średnim wieku. Miał włosy przeplatane siwymi pasmami i drogi markowy garnitur.

Był jeszcze żywy... Jeszcze

-No no... Jack. Czekałam na ciebie.-wymruczała uwodzicielsko. Często słyszał u niej ten ton, gdy dostała coś czego chciała.
Zmroził ją wzrokiem i nie ruszył się z miejsca mimo iż usiadła prosto zachęcając aby się przysiadł.
Westchnęła z usmieszkiem.

-Jak tam u ciebie, kotku? Jak twoja zimna wiedźma?- zaćwierkała słodko, ale jej słowa ociekały jadem.

-Dlaczego tu jestem?- warknął. Znów Westchnęła i przyciągnęła się na kanapie.

-Musimy od razu przechodzić do sedna? Zabaw się trochę ze mną.

-Znam już te twoje zabawy, Edono. Skończ grać i mów -dlaczego tu jestem?

-No dobrze, skarbie.- uśmiechnęła się chytrze wstając i podchodząc rozkołysanym krokiem, co nie było łatwe na wysokich szpilkach.
Podeszła do niego i położyła uwodzicielsko dłonie na jego piersi.

-Chciałam wiedzieć czy do mnie nie wrócisz. Przecież tak dobrze się bawiliśmy razem.- spojrzała na niego spod rzęs. -Nie narzekałeś gdy byliśmy razem. To przez nią prawda?- syknęła. Przez tą wywłokę!

Zdjął jej dłonie, które paznokciami wbijały mu się boleśnie w skórę i pchnął ją na drzwi za sobą.
Patrzył na nią nienawistnie, ale ona była zadowolona jego ruchem.

-Nie. Wrócę. Do. Ciebię. Edono.- wmówił dokładnie każde słowo.

-To przez nią! Zabrała mi ciebie!- krzyknęła gniewnie.- Ona na ciebie nie zasługuje, tak jak cała ta hałastra na tym powalonym biegunie!

-Nie-uciął. To ja na nich nie zasługuje. Są ode mnie lepsi.

-Nieprawda! Jesteś wyjątkowy. Mógłbyś być lepszy. Mógłbyś być jednym z nas! Możesz to zrobić! -wzięła jego rękę, na której połyskiwał pierścień podarowany przez nią, gdy znalazła go na zboczu góry.
-Możesz to zrobić. Wyrzec się Księżyca!
Mógłbyś być komuś innemu podległy. Mógłbyś być wolny, z nami... Ze mną

Patrzyła mu błagalnie w oczy. Wciąż trzymała jego rękę, a drugą dłoń przyłożyła mu do policzka.

-Nigdy nie byłeś jednym z nich, Jack. Zawsze byłeś niezależny, wolny, a oni cię zniewolili.- uśmiechnęła się błogo- Nadchodzi kres panowania Srebrnego. Pokonany nie będzie mógł mieć nad tobą władzy. Prędzej czy później będziesz nasz...

Chciał się wyrwać, ale teraz ona pchnęła go na kanapę. Potknął się o nieprzytomnego mężczyznę i poleciał bezwładnie do tyłu.
Edona usiadła na nim okrakiem, a jej twarz dzieliła od niego zbyt mała odległość.

-Będziesz nasz... Nie zdołacie wygrać. Lepiej być po wygranej stronie. Ale jakby co wezmę co moje. Jakbyś zapomniał, należysz Do mnie- wysyczała mu przy uchu i przytrzymała mocniej gdy poczuł piekący ból na ramieniu.

-Co ty ...

-Jesteś mój...

-Jack!- obudził się gwałtownie wstając natychmiast z łóżka i podchodząc do ściany, opierając się głową o chłodną powierzchnię. Czuł obecność Elsy i tylko jej głos zdołał go otrzeźwić tak, aby wyrwać się z tamtego koszmaru.

Usłyszał szkrzypienie sprężyn i po chwili także podłogi. Poczuł jej delikatną dłoń na ramieniu.

-Jack? -wyszeptała z troską.- Co jest? Zły sen?- nieodwracając się pokiwał głową odsuwając się lekko od ściany.
Ujął jej dłoń odwracając się po woli w jej stronę.
Stała przed nim w jego bluzie zaniepokojona.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu na jej widok w jego ubraniu.
Westchnął przesuwając ją do siebie i spotykając swoje czoła, spojrzał jej w oczy.

-Lubię gdy masz na sobie moje ubrania. Możesz tak częściej chodzić.- mruknął jej cicho. Uśmiechnęła się.
Wyglądała pięknie w pół mroku w lekkim świetle księżyca.

-Naprawdę? Tylko co powiedzą inni Strażnicy, no i Chris, gdy zobaczą mnie w takim stroju.

-Hym...- wetknął jej luźny kosmyk za ucho. Nie ukrywał, że w nocy trochę popsuł jej warkocza.- Będą zazdrośni. Nikt jeszcze nie chodził w takim seksownym stroju, jak ja. Oprócz ciebie.

Zmarszczyła brwi.

-Co ?-spóściła wzrok

-Naprawdę nikt? Żadna inna dziewczyna?- westchnął rozumiejąc do czego zmierza.

-Aniele...

-Ale chcę wiedzieć.- przerwała mu.
Chcę poznać twoje historię. Ty moją znasz, ale ja nic o tobię nie wiem. Nic mi nie chcesz mówić.- odsunął się od niej, chcąc mieć lepszy widok na jej twarz.

-Przecież mówię...

-Tak?- umiała wątpiąco brew.
To co ci się teraz śniło?

Zasztywniał. Odsunął ją lekko od siebie i podszedł do łóżka po spodnie. Teraz miał tylko to na sobie.
Westchnął zmęczony targając sobie białą czuprynę.

-Widzisz. Nie chcesz nic mi mówić.- usłyszał za sobą drżący głos dziewczyny.
Czemu nie chcesz abym cię poznała?

Odwrócił się szybko. Zobaczył zaskoczenie na jej twarzy, a później na powrót determinację.
Objęła się ramionami rzucając mu wyzywające spojrzenie.

-Dlaczego to dla ciebie takie ważne?- nie chciał do niej mówić w ten sposób, ale nie mógł przestać.
Moje poprzednie życie bez ciebie nie było dla mnie ważne. Jest teraz niczym. Po co mam ci opowiadać, jak byłem głupim dzieciakiem, który żałuję swoich błędów.- stała wstrząśnięta, ale on już się rozkręcił.
Dlaczego aż tak bardzo chcesz to usłyszeć? Chcesz cierpieć?- potrząsnęła głową.

-Chcę...- zagryzła wargę.

-Sama nie wiesz, czego chcesz Elso. Ale ja wiem. Chcę ciebie i nie pozwolę aby moje stare uczynki sprawiały ci ból. Nie chcę ci opowiadać jak byłem z dziewczynami i do żadnej nic nie czułem. Liczy się teraz to co czuję do ciebie.- spuściła wzrok.

Podszedł do niej i uniósł jej brodę, by na niego spojrzała.

-Kocham cię Elso i przeszłość jest dla mnie teraz czymś nierealnym, nieznaczącym, w porównaniu z tobą.
Proszę...- westchnął zamykając oczy.

-Ja też cię proszę... Po prostu każda strona w związku musi poznać drugą. Chcę zobaczyć czy naprawdę cię zmieniłam, tak jak twierdzisz.- szeptała, ale słyszał w tych słowach powagę i pewność.

Otworzył oczy, gdy go lekko pocałowała.
Uśmiechnęła się prosząco.
Westchnął czując jak jego usta unoszą się w koncikach.

-Daj mi czas aniele. Opowiem ci, ale nie dzisiaj.- uśmiechnęła się szerzej zarzucając mu ręce na szyję.

-Dziękuję.- szepnęła mu do ucha, łaskocząc oddechem.

-Matko, oszalałem.

-Na moim punkcie?- zaśmiał się.

-Oczywiście. Ale uważaj, bo Chris będzie zazdrosny.

-Jakoś sobie poradzisz.- odchyliła się do tyłu, znów zagryzając niepewnie wargę.

-O nie! Czyżbym znów miał spełnić jakieś twoje absurdalne prośby?

-Nie... Tylko... Co ci się śniło?- stężniał w jej objęciach. Wyczuła to i się zawahała.
Nie musisz mi nic mówić. I tak już dużo mi obiecałeś.

-Nie- zaprzeczył zmęczonym tonem.- Powinienem ci opowiedzieć. Przecież i tak mam ci zdradzać moje powalone historie z życia.

-To...

-Śniła mi się Edona.- zastopował gdy Elsa się odsunęła. -Widziałem znów ten klub, w którym przebywałem. Powiedziała, że nie powinienem od niej odchodzić, ale i tak do niej wrócę.- zaśmiał się ponuro.

-Zapewne sądzi, że przegramy tą wojnę i będę jej osobistym jeńcem, ale się myli.-powiedział pewniej.
Nie przegramy, nie razem.- spojrzał na zaszokowaną Elsę.

-Odwiedziłeś ją we śnie?- zapytała nieśmiało.

-Nie wiem aniele, ale to się nie powtórzy.

-Dobrze. Dziękuję.

-Za co?- zdziwił się, na co się uśmiechnęła szeroko.

-Że mi powiedziałeś.- nagle jej oczy się rozszerzyły. -Jack! Twoje ramię!- wskazała na prawą rękę.
Podążając za jej wzrokiem zobaczył ma skórze krwawy znak podobny do gwiazdy.
Linie były jakby wycięte nożem, z których sączyła się lekko krew.

Elsa podeszła do niego wciąż w szoku. Wyciągnęła z szafki jakiś materiał i sprawnie owinęła mu go na ramieniu.

-Skąd to masz?- zapytała kończąc.
Jack wiedział dobrze skąd ten prezent. Zacisną pięści.

-Nie wiem.

-Musimy to pokazać innym...

-Nie- uciął. Uśmiechnął się smętnie.
To nic takiego. Nie przejmuj się Elso. Nie jestem taki delikatny.- ujął jej dłoń i pociągnął ją w stronę łóżka.

-Idź spać.

-A ty?- zapytała siadając.

-Obiecałem Chrisowi, że trochę razem połazimy po górach. A do tego sprawdzimy okolicę.

-A musisz teraz? Jest jeszcze wcześnie.

-Tak- uśmiechnął się lekko gładząc jej policzek, na co się zarumieniła. - Śpij kochanie. Wrócę zanim się obudzisz.

-Trzymam cię za słowo.- powiedziała niewyraźnie ziewając i ponownie się układając do snu.

-Idę, bo ciężko mi się patrzy, gdy leżysz w moim łóżku, w mojej bluzię.- uśmiechnęła się otwierając jedno oko.

-A co ? Mam ją zdjąć?

-Nie kuś mnie, aniele. Mam słabą wolę i wcale nie pomagasz. Idę.

Wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.
W korytarzu było chłodno czyli tak jak lubił, ale coś było nie tak.
Potarł lekko zabandarzowane ramię i niechętnie skierował się do swojego zniszczonego pokoju w poszukiwaniu ubrań.

14 komentarzy:

  1. Kocham kocham kocham!!! Super nie moge sie foczekac nexta
    Pozdro i WENY!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi... Twój entuzjazm jest cudowny.
      Postaram się obiecuję napisać już jutro kolejny rozdział.
      Postaram się też aby się nieźle działo.
      Ściskam zimno...

      Usuń
    2. Aaaaa <3 Dyla bym w niebo wzieta! Nie wiem czemu ale jak jakis bloga bardzo ale to bardzo mi sie spodoba to tak mam xd
      Pozdro i zimne przytulaski :)

      Usuń
    3. Hihi...
      Cieszę się.
      Ja jak coś takiego czytam to sama latam jak oszalała po pokoju, a moja rodzina martwi się o moje zdrowie psychiczne.
      Ale się przyzwyczajają... Chyba.
      Całuje mrozko-buziaczkami

      Usuń
  2. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na więcej :D
    Weny kochana !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki... Ah jest coraz lepiej.
      Weny mam w nadmiarze, ale mój głód komów jest niezaspokojony.
      Postaram się napisać dla was nowy rozdział już jutro.
      Dzięki i całuje chłodno.

      Usuń
  3. Fanka "Szeptem" ? :D Jeśli tak to miejsce tego ( i tego drugiego) bloga jest większe w moim sercu ... A rozdział GENIALNY :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi... Przyznaję się bez bicia.
      Mam całą serię Szeptem i to jak Patch nazywa Notę czyli aniele, jest dla mnie czymś tak słodkim... Omg- no bo się tu wam zaraz zasłodzę.
      Dzięki ci za koma i postaram się dodać nowy rozdział już jutro.

      Usuń
  4. Oj Edona namąci już to czuję (całym brzuchem -North pewnie by tak powiedział)
    aż się boję. I kto tu jest wiedźmą łapy precz od Jacka Edono, bo Elsa spuści ci łomot!!!
    Rozdział świetny i pełen napięcia :)
    Jack+Elsa= ale cudoooo, ich wzajemne relacje, co tu dużo mòwić każdy chyba marzy o Takiej Miłości <3<3<3
    Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na rozwòj wydarzeń ^_~
    Buuuuuuuźźź ^3^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo dziękuję za buuuuuzziii
    Aż się zarumieniłam.
    Dzięki kochana, że jesteś.
    I tak zapewne North by tak powiedział.
    Ej podsunęłaś mi pewnien pomysł z tym brzuchem Northa.
    Dzięki kochana.
    Dla ciebie specjalnie kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD nie żartuj?! Poważnie?! xD
      Ze szczęścia już skaczę pod sam sufit ^0^
      Do uług Juliko cieszę się, że chociaż troszkę Cię zainspirowałam ^_^
      JUPIII !!! Czuję jakbym właśnie wygrała los na loterii =D
      Jeszcze raz dziękuję <3<3<3 Trzy serduszka dla Ciebie, po jednym od moich chłopakòw ;)

      Usuń
    2. Aaaaaa
      Dostałam serduszka
      Od Vallara- kocham
      Od Setha- piszczę z radości
      I od Jacka- tracę przytomność od nadmiaru szczęścia.
      Oczywiście rozdział będzie specjalnie dla ciebie i już zdradzam, że to ma związek z Northem.
      Kochana przesyłam ci buziaki!!!

      Usuń