Frozen Love

Frozen Love
Forever

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 5 Długa narada

Szli razem szerokim korytarzem wyłożonym czerwonym dywanem i rozświetlanym zwyczajnymi pochodniami na kamiennych ścianach.
Wisiały na nich różnej wielkości obrazy z historii Obdarzonych, które Jacka zbytnio nigdy nie interesowały. Nie miał nigdy potrzeby aby zgłębiać dzieje swoich braci, którzy polegli w honorowej śmierci w walce ze złem. Sam zmagał się z tym samym problemem, ale nie miał ochoty patrzeć ilu poległo w tej samej misji.
Jego życie nie było teraz tylko i wyłącznie dla niego. Teraz musiał walczyć myśląc o przyszłości. Ale nie tylko świata, ale przede wszystkim Elsy i swojej.
Nigdy w całym swoim życiu nie zależało mu na swoim losie. Życie uciekały mu przez palce, lub jak wiatr pomiędzy szczelinami w murze. Ale teraz gdy spotkał Else chciał mieć przyszłość i palny co do ich wspólnego i przyszłego losu.
Kiedyś nie obchodził go płynący i mijający mu obojętnie czas, ale teraz liczyła się każda najmniejsza sekunda, która u boku Elsy była niczym złoto.
Chwycił ją za dłoń, na co ona najpierw odpowiedziała zdziwieniem, ale po chwili uśmiechnęła się zarumieniona.
Brakowało mu jej.
 Jej blasku w roześmianych oczach, ale także tych przygaszonych i smutnych, które starał się zawsze rozweselić. Jej uśmiechu, a czasem groźnej i poważnej miny w obliczu niebezpieczeństwa lub wyzwania. Najbardziej jednak brakowało mu jej bliskości. Dotyku jej delikatnej skóry, niczym jedwab, który wywoływał u niego przyjemne dreszcze.
Uczucia jej przyjemnego ciepła, oraz tego którego czuł w sercu.
Nie chciałby się znów z nią rozstawać nawet przestać o niej myśleć, ale los nie był dla nich zwykle łaskawy.
 Nawet niechcący zapomniał o niej, przez felerny wypadek i nie chciałby tego ponownie doświadczyć.
Te tygodnie ze świadomością, że czegoś mu brakuję, ale nie miał pojęcia czego, doprowadziło go do granicy szaleństwa i śmierci.
Czuł się wtedy, jakby jakiejś jego cząstki brakowało, a co najgorsze ktoś mu ją odebrał.
Taka była prawda.
 Mroczna energia zaćmienia księżyca odebrała mu Else, nie pozwalając nawet później jej sobie przypomnieć.
Czuł się wtedy jakby chodził po świecie jak duch, a w tym ma pewne doświadczenie. Czuł się tak jakby znów był niewidzialny dla innych.
Teraz czuł, że jego dusza jest pełna i szczęśliwa w cele. Jakby wszystko było w nim na miejscu.
Muszą teraz to samo zrobić ze światem. Już napatrzył się na zniszczenie i zło pozostawiane przez demony.
Wciąż miał przed oczami widok pożywiającej się Edony, energią niewinnych ludzi, którzy nie powinni zginąć w tak tragiczny sposób.
Czuł w sobie dostateczną ilość motywacji, aby walczyć o swój świat i nie pozwolić nikomu na jego zniszczenie.
Gdy dotarli do masywnych drewnianych drzwi gabinetu Northa ze środka już dobiegałby głosy zawziętej dyskusji.
Jack uśmiechną się szeroko na wspomnienie ich narad. Wszystko takie jak kiedyś...
Chris otworzył wrota z głośnym skrzypnięciem, na który wszyscy się skrzywili.

-Człowiek choruje i nie ma go kilka tygodni, a tu nic się nie zmieniło. Chociaż niech ktoś naoliwi to, albo zamrożę te zawiasy.- mrukną na co Elsa zachichotała.

-Jack!- ryknął uradowany North. Jak na staruszka liczącego sobie kilkaset lat, przybiegł do niego szybciej niż zawodowy sprinter. Ale to się nie ujmowało do jego chwytu zapaśnika, którym obdarzył jacka. Czuł się w jego silnych ramionach jak ofiara zawziętej anakondy. Nie mógł się ruszyć, nie mówiąc o oddychaniu.
Usłyszał śmiechy długouchego i tłumiony chichot pozostały. Zapewne jego twarz już dawno nie była tak czerwona wchodząca w fiolet.
Gdy Mikołaj wreszcie go puścił klepną go na dodatek w plecy tak mocno, że prawie przywitała go podłogowa posadzka z jasnego marmuru.
Na szczęście w porę podleciała ząbek unosząc go w powietrze i śmiejąc się wniebogłosy.

-Zabęk! Bo będę potrzebował laryngologa, a nie dentysty.- wróżka na te słowa szybko zrobiła mu szybki przegląd z głośnym jękami zachwytu.

-Są wciąż takie piękne! Och na wszystkie trzonowce świata! Szczęście, że im się nic nie stało.

-Mam wrażenie, że bardziej się cieszysz na widok moich zębów w całości niż na moim. Ja tu jestem!

-Mogę ci trochę pomóc. Na przykład przywalę ci na zdrowie za okładanie mnie encyklopedią po głowie.- mruknął zadowolony i rozbawiony Chris.
Jack posłał mu spojrzenie typu ,,spróbuj''.

-No weź Jack. To moja profesja! Uwielbiam zęby, a w szczególności twoje. Oczywiście ciebie również.- Jack nie chciał się już upominać, że wymieniła go na drugim miejscu.
Teraz podleciał do niego Piasek na małej złotej chmurce. Uśmiechną się promiennie do Jacka i pokazał parę swoich znaków unoszących się mu nad rozwianą brunatno złotą czuprynką.

-Też się cieszę, że jestem cały.

-Szkoda, że jego ego ocalało.- mruknął cicho Chris. Jack momentalnie odwrócił się w jego stronę z diabelskim uśmieszkiem.

-Ej słyszałem to słodki Pysiu!- Chris znów się zarumienił z zamierzonym efektem. Strażnicy tłumili chichoty, bo dobrze znali tą historię z opiekunem w roli głównej. Tylko Elsa stała koło niego z zmieszaną miną.
Jack uśmiechną się do niej szeroko z spojrzeniem ,,wyjaśnię ci później''. Skinęła lekko głową z cieniem uśmiechu na różanych wargach.
Jack teraz musiał podejść do ostatniego ze strażników.
Uśmiechną się niewinnie do uszatego ze słodkim uśmieszkiem. Zając momentalnie prychną.

-Nikt nie uwierzy w te twoje maślane oczka.-

-A jakby były z karotki?- Zając warknął.

-Hola Futrzaczku! - uniósł do góry ręce jakby do niego strzelano. Co było trafną uwagą na pioruny ciskane wzrokiem Zająca.-Czy ty przypadkiem na mnie warknąłeś. To już broszka Chrisa.

-Ej!! Ja nie warczę!- zaprzeczył Chris.

-Jasne! A ja jestem baletnica z jeziora łabędziego.- prychnął

-No to rób piruet, Frost. Tylko nie kopnij kogoś przez przypadek.- powiedział Uszaty. Jack podszedł do niego tanecznym krokiem z uśmieszkiem na twarzy.

-A dlaczego przypadkowo? Może zrobił bym to celowo?

-Ty nigdy nic nie robisz celowo. Ty po prostu nie myślisz!- odgryzł się Zając.
Po chwili niezręcznej ciszy i miażdżenia się śmiercionośnymi spojrzeniami, uśmiechnęli się porozumiewawczo do siebie.

-Rozejm...- powiedzieli jednocześnie.

-Powiedź Królisiu, że jednak za mną tęskniłeś.- Zając prychnął rozbawiony.

-Tak jasne. Kto by inny tak mnie wkurzał. Jesteś niezastąpiony i wymagany w moim zbyt łatwym życiu, Frost.-

-Wiedziałem, że rozpaczałeś.- Przybili sobie pikę i razem zaśmiali się donośnie.
Jack zwrócił się do Elsy z lekko uniesioną brwią do góry.

-Czy wasze stosunki zawsze tak wyglądają?- zapytała rozglądając się po Strażnikach i na koniec zatrzymując się na Chrisie. Ten uśmiechną się wzruszając obojętnie ramionami. Wiedział, że jest tak zawsze i jest to u nich normą, więc nie zwracał na to uwagi.

-Szczerze. Chyba dziś byliśmy w dobrym humorze. Czasem jest mniej przyjaźnie.

-Mniej przyjaźnie?- Elsa wzniosła oczu ku niebu z rozbawioną miną.


Gdy wreszcie stłoczyli się w gabinecie Northa i zajęli swoje miejsca, zaczęli rozmowę.
Jack odzwyczaił się trochę od wiecznego harmideru jaki panował zawsze w tym pomieszczeniu. Zaczynając od burzliwych i często kłótliwych narad, kończących się głośnym krzykiem i przekonywaniem do swoich racji, a kończąc na pałętających się wszędzie elfów, które ciągle przynosiły nowe tace z nadgryzionymi ciastkami, lub po prostu bawiących się wśród papierków na biurku Northa.
Sala nic się nie zmieniła od ostatniej rozmowy między strażnikami. Te same ciepło brązowe dębowe meble, kontrastujące z jasną wykładaną kwadratowymi płytami kamienną podłogą.
Na ścianach wisiały zdjęcia z ulubieńcami Northa, chociaż zawsze mawiał, że wszystkie dzieci są dla niego skarbami, to jednak miał swoją elitę.
Inne zdjęcia przedstawiały świeższe i bardziej osobiste zdjęcia przedstawiające wszystkich strażników, oraz różnych przedstawicieli innych światów.
Jackowi zawsze trochę kręciło się w głowie ile mają sąsiadów między światami i także ilu ich mieszkańców trochę go nie lubiła.
Najbardziej jednak jack lubił w tym pomieszczeniu szerokie okna, które zajmowały prawie całą jedną ścianę i wychodziły bezpośrednio na widok morza połączonego z kaskadami lodowców.
Zawsze lubił się wyłączać przy nudny rozmowach i spoglądać na rozświetlone przez promienie słońca szczyty gór.
Usiadł na jednym z miejsc koło Elsy, którą wciąż trzymał za rękę, jakby mogła w każdej chwili zniknąć w wymyślonej wizji lub halucynacji.
U szczytu stołu zasiadł North, po jego prawej stronie Zębuszka, a po lewej Zając. Pasek usiadł naprzeciw Elsy, a Chris zdobył miejsce naprzeciw Świętego, o które zawsze kłócił się z Jackiem. Ale teraz wolał siedzieć bliżej Elsy niż naparzać się pięściami po czerwonym dywanie.
Miał plany na wieczór związane z Elsą i nie miał ochoty okładać sobie wargi lub czoła lodowym kompresem.
Chris zadowolony rzucił Jackowi zwycięskie spojrzenie uzupełnione bezczelnym uśmieszkiem. Jack odpowiedział tym samym, mówiąc bezgłośnie, zanim jeszcze usiadł ,,siad''.
Jednak Chris był dobrym pieskiem i spełnił komendę siadając na miejscu z naburmuszoną miną.

-Dobrze. Omówmy bieżącą sytuację.- zaczął North przybierając poważną minę. -Może zacznijmy od początku. Nie wiem ile z tego co wiemy Jack ma pojęcie, przez jego amnezję trochę stracił.- zwrócił się z smutkiem w oczach, a jednocześnie z iskierkami szczęścia, że jednak znów jest wśród nich.

-Przez walkę z Hunterem całkiem zapomnieliśmy o bardzo ważnym wydarzeniu jakim jest Zaćmienie Księżyca. Zawsze w tym okropnym dla nas czasie uwalnia się zła i mroczna energia, która całkowicie jest przeciwna dobrej mocy Naszego Księżyca.
Niestety Hunter to wszystko dobrze zaplanował wykorzystując nadarzającą się okazję.
Wiedział, że Jack jest Pradawnym czyli jednym z wybranych jako powiernik daru Księżyca. On i Elsa mają moce, które mogą przekazywać i wybierać nowych Obdarzonych.
Niestety ta energia może być wykorzystana w złych celach.- popatrzył znów na Jacka i tym razem zwrócił się bezpośrednio do niego.

-On połączył Arcyklejnot z barierą między światem Eloidów, a światem ludzi. Gdy przebił się swoim ostrzem, przesłał twoją energie bezpośrednio na barierę. Niestety wtedy także ty musiałeś coś namieszać.- uśmiechnął się smutno.

-Tak.- przypomniał sobie ten niezbyt dobry dzień.- Dostrzegłem dziwną moc w klejnocie. Jakby przebłysk błękitu. Wtedy przypomniałem sobie, że klejnot jest powiązany przecież z Księżycem. Pozwoliłem aby mnie przebił, abym mógł się dostać do klejnotu. Wywołałem sprzężenie zwrotne i tym samym potężną eksplozję. Dlatego przyszpiliłem was wtedy do ściany.- uśmiechną się smętnie.

-Wybaczamy ci.- mruknął Zając. North skarcił go wzrokiem i kontynuował z potaknięciem wcześniej jackowi.

-Tak. To większość wyjaśnia. Ale nie miałeś pojęcia jaka jest pora i jaki jest dzień. Przez zaćmienie i twoją skradzioną moc bariera uległa osłabieniu. Wtedy jeszcze uważaliśmy, że demony nie zdołają się przez nią przebić, gdy nie dowiedzieliśmy się o twojej blokadzie.

-Wiem. Każde wspomnienie nie tylko mnie wykańczało. Ono... odcinało mnie od mocy księżyca, bo mi ją zabierano. Czułem to...- przymknął oczy czując pulsujący ból głowy, ale także rozgrzany fioletowy kryształ na swojej piersi, jak żywy obraz przed oczami.
Poczuł jak chłodne dłonie dotykają jego policzka z niezwykłą delikatnością. Otworzył oczy i zobaczył pochyloną nad nim Elsę.
Miała duże błękitne niczym bezchmurne niebo oczy wypełnione troską i zaniepokojeniem. Uśmiechną się i splótł swoje palce z jej.

-Ale to nie twoja wina Jack. Nie mogłeś tego przewidzieć. Pokonałeś Huntera, a to już dla nas spory sukces. Teraz musimy postarać się znaleźć sposób na wypędzenie demonów i uszczelnienia zapory.
Gdy teraz jesteśmy wszyscy razem jakoś damy rade i znajdziemy sposób.- uśmiechnęła się promiennie. Jack nie mógł nadziwić się optymizmem Elsy.
Wciąż widział przed sobą zamkniętą i poważną królową Arendelle, która przeszła zbyt wiele w młodym wieku.
 A teraz miał tu przed sobą silną i wspierająca go dziewczynę za, którą by umarł. Nie mógł nadziwić się jak Elsa zmieniła się  w upływie tego pierwszego spotkania. Sam przecież przeszedł przez radykalne zmiany. Także czuł ciężar odpowiedzialności, ale także mądrość przeżytych i pokonanych przez siebie trudności.

-Czy demonów wciąż przybywa?- spytał. Strażnicy sposępnieli.

-Niestety. Tarcza jest wciąż osłabiona, a w niej znajdują się zbyt duże luki. Uszkodzona część zapory jest na terenie Arendelle tam gdzie nastąpił wybuch. Anna i Kristoff powiedzieli, że widzieli duże zastępy demonów opuszczające górę. Widocznie wciąż znajdują się  pod nią jakieś niezasypane podziemne tunele. Ale najgorsze jest to, że znajdują jakiś sposób na przedostanie się do świata ludzi, a także sąsiednich krain Arendelle. Dostaliśmy informacje już od trzech zaatakowanych krain. a to dopiero początek...- powiedziała Ząbek. Jack rozumiał jej zaniepokojenie.
Wiele magicznych krain są zamieszkiwane przez istoty, które są w pewnym sensie spokrewnione z Ząbek. Jack nigdy do końca nie pojmował zależności między nią, a na przykład nimfami lub leśnymi elfami.

-Co możemy zrobić? Jest nas zbyt mało. Musimy poprosić o pomoc naszych przyjaciół, żeby wygrać.- powiedział ponuro Zając.

-Jest jeszcze jedna ewentualność...- zaczął Chris. Jack spiorunował go wzrokiem.

-Nie możesz. Nie masz pewności co do nich. Oni nie są tacy jak ty. No może z pewnymi wyjątkami, ale przyznaj. Nie można im ufać.- zaprotestował Jack. Nie chciał posuwać się do tego stopnia, chociaż był znany z ekstremalnych planów i szalonych pomysłów.

-Jack. Nie mamy wyboru.

-O czym rozmawiacie?- zapytała zdziwiona Elsa. Wszyscy spojrzeli na nią, ale później znów oczy były skierowane głównie na Jacka i Chrisa.
Opiekun westchnął.

-Dobrze. To będzie plan zapasowy. Na razie czekam na wasze pomysły.

-Na dziś już koniec. Zrobiło się późno, a my musimy jeszcze pokierować swoimi ludźmi.- zaczął Mikołaj , spoglądając na Ząbek i na Piaska, który od dobrych kilkunastu minut wskazywał coś uparcie ponad głową.
Uśmiechnął się z wdzięcznością do Świętego i wyleciał szybko z gabinetu. Ząbek także uściskała wszystkich po kolei i także w locie opuściła pomieszczenie.
Jack nawet nie zauważył kiedy zrobiło się całkiem ciemno za oknem, a chociaż siedział na przeciw niego. Jeszcze nigdy tak bardzo nie wczuł się w jedna z narad Strażników.
Zając szybko wstał stukają łapą w kamień w którym po chwili otworzyła się jama. Zasalutował i zniknął w dziurze, po której pozostał jedynie fioletowy kwiatek.
Święty westchną ruszając się z miejsca.

-I znów muszę wypielić podłogę.- ukucną i wyrwał kwiatka. Podszedł do biurka na którym stała pusta doniczka. Wsadził do niego zerwany kwiat i poprosił elfy o trochę ziemi i wodę.
Chris wybiegł z uśmieszkiem na wieczorny bieg, aż wreszcie w pomieszczeniu pozostał Jack i Elsa

Gdy doszli już do pokoju Elsy, ponieważ Jacka był w ruinie, do której wciąż się nie przyznawał, położyli się razem na łóżku.
Pokoje gościnne nie były zbytnio wyposażone, ale jeśli miały miękki materac i Elsę u boku jakoś je znosił.
Przytuliła się do niego kładąc głowę na jego torsie i obejmując go ręką w pasie. On założył dłoń za głowę, a drugą delikatnie głaskał ją po rumianym policzku.

-Zmęczona?- zapytał.

-Trochę...- powiedziała, ale Jack miał wrażenie, że czym jest zamyślona.

-O czym myślisz?- zaszeptał jej do ucha. Zaśmiała się i objęła go mocniej, bardziej wtulając w niego twarz.

-Zastanawiam się nad twoją rozmową z Chrisem. O co chodziło, że tak się zdenerwowałeś?- Jack sposępniał i poczuł jak napinają się jego mięśnie. Elsa widocznie to wyczuła, bo przejechała lekko ręką po jego piersi.

-Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz...

-Nie...Chodzi o coś innego. Martwię się o niego, a jego pomysł jest bardziej szalony niż moje wszystkie razem wzięte.- westchnął.

-Na razie odpuścił, ale ma powody aby nie ulec. Powiem ci o co chodzi, ale nie dzisiaj.

-Rozumiem. Ale w jednym ci nie odpuszczę.- zdziwił się na moc zawartą w jej słowach.

-Miałeś mi wyjaśnić o co chodziło z tym ,,słodkim pyszczkiem''.- Jack zaśmiał się.

-Tak. To może być niezła historia do snu...Ale raczej nie dla dzieci.

-Dobrze, że skończyłam niedawno osiemnastkę. No dalej... Zobaczymy czy dobrze opowiadasz.

-Wiele dziewczyn mówiło mi, że mam melodyjny i piękny głos.- walnęła go lekko w pierś na co się uśmiechną pod nosem.

-Dobra... a więc to zaczęło się...


sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 4 Wybacz mi, że cię zapomniałem...

Elsa siedziała wciąż na kolanach Jacka, który znudził się otępieniem innych strażników i Chrisa.
Machną lekceważąco ręką i podmuch zimnego silnego wiatru dosłownie wywiał ich, zamykając drzwi z głośnym łoskotem framug i sprzeciwem zawias.
 Elsa wtuliła się w jego pierś, ale czuł, że wciąż się mu przygląda.
Sam by teraz stał przed lustrem wpatrując się z ulgą, że wszystko uległo poprawie i wraca do normy.
Czuł się o wiele lepiej...silniej. Jego kamień już nie lśnił fioletem, a jego skrywany błękit mocy wyrwał się spod jarzm blokady.
Pamiętał już wszystko, chociaż niektóre momenty w swoim długim i zwariowanym życiu mógłby zapomnieć.
Przypomniał sobie swoje życie przed zostaniem Obdarzonym, jak został wybrany. Jak żył wolny i niesiony przez wiatr nie zagrzewając swojego miejsca w świecie.
Jak spotkał Chrisa i omal go nie zabił i jak teraz jest mu bliższy od brata.
Ale przede wszystkim jak został strażnikiem i jak został widzialny w oczach dzieci.
Jak spotkał Else.
To wspomnienie było dla niego wszystkim.
Pamiętał ten pamiętny i zarazem bolesny obraz spotkania, zmieszany ze strachem i jednocześnie z uczuciem przywiązania.
Już wtedy czuł coś co łączy go z Elsą, ale nie spodziewał się , że będzie to ich dar i ich nietypowa natura Pradawnych.
-Pamiętasz mnie, prawda?- cichy szept Elsy przy jego uchu wyrwał go z głębokiego zamyślenia.
Spojrzał z uśmiechem na dziewczynę, która nerwowo i kurczowo wybijała mu paznokcie przez materiał w skórę.
Widział jej zdenerwowanie i niepewność, ale i tak była dla niego spokojną ostoją w chaosie. Wyciągną dłoń w kierunku jej twarzy i przejechał nią delikatnie muskając jej skórę na policzkach i wargach.
-Hym... Chyba tak. Jesteś Daria. Gorąca dziewczyna z Alabamy. Chyba się przefarbowałaś.- walnęła go w ramię, ale uśmiechnęła się rozpoznając że żartuję sobie z niej.
-Mogę być kimkolwiek chcesz, abym tylko mogła być przy tobie.- Jack dobrze wiedział co przeżywała przez te ostatnie tygodnie.
Najpierw jak głupi spowodował wybuch mrocznej energii księżyca tym samym osłabiając barierę świata ludzi i demonów oraz sprowadzając na siebie blokadę umysłu i wspomnień.
Wiedział wtedy, że jako Pradawny jego moc jest zbyt potężna aby ją przekazać wiec wiedział, że nie zginie. Jednak nie przewidział, że zaćmienie spowoduje amnezje.
Każde wspomnienie które do niego wracało miało swoją cenę.
Jedno wspomnienie, trochę energii dla demonów.
Przez cały ten czas walczył ze sobą, ale inni także poskramiali swoje demony.
Spojrzał na Else przepraszająco.
-Wybaczysz mi, że cię zapomniałem.- zamyśliła się sztucznie, ale uśmiech szczęścia psuł tą wizję.
-No nie wiem. Miałam już plan aby cię za to spalić na stosie i dać po kawałkach sforze Chrisa.
-Zapewne smakował bym wybornie. Taki atrakcyjny kąsek jak ja jeszcze poszedł by mi na urodę. -Uśmiechnął się figlarnie na co Elsa wywróciła oczami.
-Co powiesz na błaganie i przekupstwo?
-Wielki i dumny Jack Overland Frost błagający o wybaczenie. To może być ciekawe.-zaśmiała się Elsa.
-A czym chcesz mnie przekupić? Może jednak zastraszysz mnie?- Jack zrobił groźną minę dopełnioną uśmieszkiem szaleństwa.
Porwał Elsę w górę łapiąc ją jednocześnie w ręce. Zaskoczona krzyknęła i mocno objęła jego szyję, tym samym przyciskając się bardziej do jego torsu.
Delikatnie osłabił miotające się po pokoju dzikie i mroźne wiatry zniżając się do podłoża.
Uśmiechnął się na widok mijającego przerażenia Elsy i rosnącej złości.
-To było...-nie dokończyła bo Jack pocałował ją nagle w usta. Nie wytrzymał tak bliskiego kontaktu z Elsą w jego objęciach.
Najpierw pocałunki były delikatne, ale po chwili stały się bardziej łapczywe i namiętnie.
Jack czuł jak gorąco ich ciał wymieszane z pożądaniem przejmują nad nim kontrolę i wypełniając jego umysł jedynie chęcią bliskości Elsy.
Czuł słodycz jej miękkich i wyrazistych ust. Wyczuwał słodkawą woń jej perfum, a przede wszystkim ciepło.
Miał wrażenie, że topnieje, a jego nogi stają się niczym rozpuszczonym lód uginający się pod własnym ciężarem.
Zawsze jednoczył się z zimnem i lodem, ale ten ogień był mu jeszcze bardziej bliższy i jednocześnie nieznany. Jego serce nigdy nie biło dla nikogo innego niż dla niego, dopóki nie odnalazł Elsy.
Gdy oderwali się od siebie zapominając o oddychaniu przez chwilę dyszeli głośno mieszając swoje  oddechy.
Byli tak blisko, a jednak te centymetry dzielące ich twarze wydawały się w oczach Jacka jak kilometry, które za wszelką cenę pragnie pokonać.
-To było przekupstwo...-wydyszał próbując wyrównać swój przyśpieszony oddech i łomot serca, który zdawał się mu zbyt głośny zgłaszając ciszę ich spojrzeń.
Elsa uśmiechnęła się.
-Jak będziesz już zawsze przy mnie i tak przepraszał zawsze będę ci wybaczać.
Wypuścił ją z objęć stawiając delikatnie na zaśmieconej podłodze.
W białym dywanie było pełno kawałków ciemno drewnianych mebli, starych kartek z ksiąg strażników i różnych rzeczy zbieranych przez niego przez lata.
Ukucną podnosząc mały sygnet z czerwonym kamieniem na górze.
Dobrze pamiętał, jak Edona wręczyła mu go na gest jej zaufania i ,,przyjaźni''.
Zacisną dłoń na pierścieniu przypominając sobie obserwowane przez niego wyczyny demonicy.
Poczuł jak Elsa kładzie swoją dłoń na jego ramieniu.
-Jack? Wszystko dobrze?- westchnął przenosząc na nią wzrok.
-Chciałbym żeby było. Musimy się skupić na powstrzymaniu demonów w przychodzeniu na nasz świat. Nie pozwolę aby zniszczono mój dom i krzywdzono moich bliskich.
-Jack. Ale wiesz, że zamknąłeś drzwi z blokadą?- chłopak przez chwilę nie zrozumiał o czym mówi Elsa.
Podążył za jej wzrokiem spoczywającym na zatrzaśniętych drzwiach, które lśniły ochronnym zaklęciem.
-A ty nie możesz otworzyć? Ta blokada tylko mnie nokautuje.- pokręciła przecząco głową.
Wyglądała cudownie.
Mimo iż jej włosy wymykały się z luźnego warkocza i była bez makijażu wyglądała dla niego idealna.
Miała na sobie tyko luźną białą sukienkę na ramiączka, do połowy ud.
Podszedł do niej sięgając jednocześnie po swoją opartą o zniszczony regał łaskę.
Przyłożył delikatne kij do materiału sukienki, która już pokrywała się lekko niebieskimi wzorami przypominającymi szron.
Gdy skończył Elsa wyglądała niczym dzieło sztuki, ale to zawdzięczała swej urodzie.
Dziewczyna popatrzyła na siebie i uśmiechnęła się do Jacka.
Podeszła do niego zarzucając ręce na szyję i całując.
-Musisz mnie częściej ubierać.- przesunął twarz i mruknął jej cicho do ucha.
-Wołał bym rozbierać...- śmiała się tak radośnie, że Jack uznał, że mu już trochę wybaczyła.
-Jak mówiłam zamknąłeś nas tutaj i jesteśmy sami.- jak na komendę na dźwięk jej słów drzwi się rozjarzył i po chwili otworzyły się.
W przejściu stał uśmiechnięty Chris z obrażoną udawaną pozą.
-Czy już jesteś gotowy do wyjścia, Jack?- odsunąć się niechętnie i wolno od Elsy, ale łapiąc ją za dłoń.
-Nie. Bo nie zapukałeś.-Chris zaśmiał się.
-Tak. To ty. Sprawdźmy czy coś pamiętasz.
-Oj pamiętam, Słodki pyszczku.- Chris zarumienił się na te słowa drapiąc się nerwowo po włosach.
-Tak pamiętasz.-spojrzał z przestrachem na Else. -Tylko jej ani słowa, bo obsikam ci łóżko.
-Ej. Bo wystawie cię na mróz do budy. Wara od mojego wyra.-pociągną za sobą Else w stronę drzwi.
Staną przed zmieszanym chłopakiem, który po chwili się szczęśliwie uśmiechnął.
-Tak... To ty. Z całą pewnością.- uściskał go i poprowadził ich dalej.
Jack na chwilę się zawahał przy progu,  przypominają sobie ile czasu tu spędził i jak teraz wygląda sytuacja na świecie.
Dopiero po chwili zrobił niepewny krok i ruszył w obecności Chrisa i Elsy w stronę gabinetu Northa.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Nominacje do LBA!!

Kochane jesteście i zwariowane równie jak ja. Otrzymałam od was aż 3 nominacje.
Naprawdę nie wiem czy na nie zasłużyłam, ale od razu bardzo mroźnie dziękuję.
 
 
 
Bardzo zimno pozdrawiam Patrycję Jagiełło, która była często ze mną i wspierała mnie w najgorszych chwilach. Ta nominacja podnosi mnie na mroźnym duchu Jacka Frosta.
Dziękuję ci!
 
 
1.Czy chciałabyś zmienić coś w opowiadaniu?
Szczerze...To często się nad tym zastanawiałam i tak. Chciałam to troszeczkę inaczej rozegrać na początku, ale i tak dużo osiągnęłam.
 
2.Czytasz inne blogi?Jakie?
Czytam bardzo dużo blogów o Jelsie, ale także trochę innych. Uwielbiam pewne serie książek i lubię czytać historię innych ludzi. Lubię poczytać ich dalszy ciąg. Jednym z nich są ,,Dary Anioła'',
 ,,Percy Jackson'', itp...
 
3.Skąd bierzesz inspiracje?
Praktycznie to nie mam pojęcia. Wiem jedno. Weny mi nie brakuję kiedy piszą do mnie komentarze i widzę wyświetlenia na blogu. Inspiracjami są moje osiągnięcia na blogu, a Weną jesteście wy!
 
4.Co sądzisz o miłości?
 Że o niej marzę. Nie miałam nigdy poczucia, że natrafiłam na tego jedynego. Dlatego uwielbiam pisać opowiadania wypełnione tym uczuciem. Wierzę, że miłość istnieję i może nas zmieniać na lepsze.
 
5.Chciałabyś coś zmienić w swoim stylu pisania?
Tak... Chciałabym popracować jeszcze nad moim stylem. Marzę o ciekawym i zarazem fascynującym stylu pisania. Ale także pełnym tajemnicy i żartu. Może kiedyś to osiągnę.
 
6.Co chcesz osiągnąć prowadząc bloga?
  Prawdę mówiąc chcę mieć poczucie, że pisząc coś daję innym. Chciałam założy bloga,aby moje opowiadania o Jelsie mogli także poczytać inni. Chciałam poznać ich opinię i także zapoznać ludzi takich jak ja. Wciąż w świecie fantazji i wiecznej miłości.
 
7.Czemu zaczęłaś prowadzić bloga?
Zaczęłam pisać sama dla siebie, ale jak wiadomo to może nam nie wystarczać. 
Chciałam podzielić się tym z innymi. Z wami!
 
8.Dlaczego taka tematyka?
Gdy obejrzałam pierwszy raz ,,Krainę Lodu'' od razu natrafiłam na ciekawe połączenie i paring z Jackiem z ,,Strażników Marzeń''. Zakochałam się w nim i ubóstwiam tą parę. Napisałam o nich opowiadanie, bo uważałam, że te osoby powinny gdzieś razem wystąpić. Dlaczego nie na moim blogu?
 
9.Jaki jest twój ulubiony paring z bajek?
Uwielbiam Jelsę to oczywiste. Ale także podoba mi się Paring Anny i Kristoffa.
Mam także wiele innych pomysłów na zwariowane pary, ale to kiedy indziej. Może na blogu...?
 
 10.Jesteś dumna z swojego bloga?
Chyba tak, ale bardziej czuję szczęście. Jestem taka uradowana gdy wchodzę i widzę, że wy do mnie piszecie i wyrażacie swoje opinie. Jak widzę wyświetlenia, to chce mi się płakać ze szcześcia.
Więc nie wiem czy to jest już duma, ale wiem jedno. 
Jestem szczęśliwa prowadząc tego bloga!
 
11.Jak myślisz czemu zasłużyłaś na LBA?(szczerze)
Szczerze!? Wciąż się zastanawiam za co mnie nominowałaś i dlaczego na to zasłużyła.
Może to pomyłka, lub po prostu moje wypociny są dla was znośne!
 
 
          *  *  *
 
Kolejną nominacją otrzymałam od mojej zwariowanej blogerki DraHer vnusi!
Dziękuję ci bardzo za tą nominację i życzę ci dużo weny na twoim blogu!! 
 
 
 1. Czy jesteś zadowolony/a ze swojego bloga ?
 Mogłoby być lepiej. Chyba każdy tak ma, że chce się zawsze coś zmienić i być bardziej zadowolonym. Ale trochę tak. Gdy widzę wyświetlenia powyżej 0 i komentarze pod postami, jestem szczęśliwa, że prowadzę bloga.
 
2. Dlaczego właśnie Jelsa ?
Bo dostrzegłam w niej jakąś niezwykłą moc. 
Gdy poznałam tą dójkę w odrębnych filmach od razu ich oboje pokochałam. Po prostu musiałam napisać bloga o ich wspólnych dziejach.
 
 3. Co sądzisz o czytaniu książek ? Unikasz tego, czy wręcz przeciwnie ?
Uwielbiam książki! Wręcz je kocha.  Te chwilę gdy jestem w innych światach...Jest najlepsze i niezastąpione.  Mam wtedy iskrę nadziei, że świat nie musi być wcale nudny i szary.
Jestem fanką książek i nie boję się przyznać do tego!!
 
 4.  Co sprawiło, że zaczęłaś/eś pisać bloga ?
Gdy usłyszałam o tych dwóch filmach ,,Frozen'' i ,,Strażnicy Marzeń'', obejrzałam je i dostrzegłam Elsę i Jacka. Niby tak różni, ale w środku tacy sami.
Mimo samotności są dobrzy, troskliwi i czuli.
Połączyłam tą dwójkę w moim własnym opowiadaniu.
 
5. Czy chciał/a byś być jednym z głównych bohaterów swojej historii ?
Szczerzę nie do końca. Moją historią są moje przedstawione w blogu postacie. One są wyobrażeniem mnie w lepszej wersji. Ja praktycznie cały czas tam występuję, tylko w ukryciu.
 
 6. Jest coś co chcesz zmienić w swoim sposobie pisania ?
Jest tego trochę. Chciałabym pisać ciekawiej i bardziej dramatycznie. Oczywiście z fragmentami żartu i zabawy. Chciałabym umieć zachęcić ludzi do czytania moich tekstów.
 
 7. Według ciebie miłość jest czymś co rani ?
Tak... Miłość może bardzo ranić z różnych powodów. Z odrzucenia, straty...
Powodów jest wiele, a ból wciąż taki samo silny.
 
 8. Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa ?
Uważam, że tak. W szkolę mam kilku zaufanych i prawdziwych przyjaciół, którzy są chłopakami. Dogadujemy się i zachowujemy się po prostu po bratersku.
 
 9. Według ciebie skąd można wiedzieć, że się kogoś kocha ?
Myślę i wiem, że to się czuję. Gdy jesteś z tą osoba i czujesz to w sobie do niej, to wyraźny znak.
Gdy masz wrażeni, że z tą osobą możesz wszystko i możesz jej w pełni zaufać. 
Gdy czujesz, że jest dla ciebie ważna i niezastąpiona...
Wtedy można poznać miłość!
 
 10. Jak sądzisz, co można zrobić dla miłości, np : oddać życie ?
 Uważam, że można zrobić dla miłości wszystko. Tyle się czyta i mówi o potędze miłości, że aż chce się płakać ze wzruszenia. Te wszystkie szlachetne gesty i czyny pochodzą z tego jednego i najpotężniejszego źródła.
Więc uważam, że dla miłości można zrobić wszystko!
 
11. Zwierzątko, które masz lub chciał/a byś mieć ?
Zawsze chciałam mieć kota. 
Moi rodzice wreszcie w moje 10 urodziny podarowali mi najpiękniejszy dar. 
Szczerzę ze szczęścia biegałam po domu!

 *  *  *
 
Bardzo dziękuję ci Marti Frost.
Jestem bardzo szczęśliwa i lekko zdziwiona, że wybrałaś mojego bloga.
Ale jeśli tak ci się podoba, to odpowiem z przyjemnością na Twoje pytania.
 
 1. Dlaczego lubisz Jelse?
Ponieważ dostrzegłam w tej parzę wielką moc. Oboje byli samotni, ale bardzo czuli troskliwi posiadający niezwykły dar. Od razu ich pokochałam.
 
2. Dlaczego założyłaś bloga?
Założyłam bloga, ponieważ chciałam stworzyć także dla innych wspólną historię Jelsy.
 
3. Skąd czerpiesz wenę?
Wenę czerpię oczywiście z wyświetleń na moim blogu i przede wszystkim w komentarzach. Gdy widzę pozytywne opinię dostają porządnego kopa do pisania.
 
4. Jakie blogi czytasz?
  Uwielbiam blogi na temat filmów i książek. Także podobają mi się miłosne historie w fantastycznym świecie, tworzone przez innych.
 
5.Co sądzisz o miłości?
Uważam, że to potężne uczucie, które może zmieniać na lepsze! Daję nam światło w smutnym i szarym życiu. Jest najbardziej oczekiwanym przez nas zjawiskiem. 
 
 6. Dlaczego właśnie taka tematyka?
  Spodobała mi się wizja wspólnej historii Jesly w magicznym świecie koło nas.
 
7.Jaka jest twoja ulubiona postać na blogu?
  Oczywiście, że Jack. Kocham jego osobowość i przede wszystkim jego sposób bycia. Wolny duch, ale także uczuciowy i stały w uczuciach.
 
8. Skąd dowiedziałaś się o Jelsie?
  Dowiedziałam się tego po obejrzeniu ,,Frozen''. Poczytałam o ciekawych paringach i wyskoczyła mi nazwa Jack. Poszukałam i odnalazłam film.
Gdy go obejrzałam wiedziałam już o co chodzi i, że są sobie pisani.
 
9. Jeśli nie Jelsa to co?
Nie wiem. Ta para jest idealne dla mnie i nie chciałaby pisać o żadnej innej. No może trochę zafascynował mnie związek Anny i Kristoffa.
 
 10.Co sądzisz o swoim blogu?
  Uważam, że nie jest totalną katastrofą, ale nadal będę nad nim pracowała.
 
11.Ogień czy lód?
Oczywiście, że lód! Uwielbiam ten żywią. Uważam, że on jest bardziej finezyjny i twórczy od ognia. Oczywiście nie gardzę nim, ale także podziwiam.
 
Ha ha ha
To tyle na temat mojej nudnej osoby.
Czas na moje arcyważne pytania na wasz temat moje kochane...
 
1. Skąd wzięłyście pomysł na swojego bloga?
2. Jakie blogi jeszcze czytacie nie związane z Jelsą?
3. Czy czytacie książki, a jeśli tak, to jakie?
4.Co chciałybyście zmienić na swoim blogu i w stylu pisania?
5.Czy uważacie, że wasze blogi będą trwały latami?
6. Czy miałyście chwilę zwątpienia w swoim pisaniu?
7.  Czy macie pomysły i zamiary na kolejne blogi?
8. Czy miałyście kiedyś ochotę napisać własną książkę, jeśli tak to jaką?
9. Dlaczego Jelsa?
10. Czy wierzycie, że świat stoi przed wami otworem, ale jednak skrywa jakieś tajemnice?
11. Z jakim żywiołem się utożsamiasz i dlaczego?

Oto i moje trudne pytania! 
Jeszcze raz dziękuję wam za nominację i oto moje ulubione i wybrane blogi!

http://lunamoonstories.blogspot.com/
http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com/
http://jelsaidziecizywiolow.blogspot.com/
http://d-dw-h.blogspot.com/
http://panipanifrost.blogspot.com/
http://elsa-i-jack-love.blogspot.com/
http://believeinjelsa.blogspot.com/
http://jack-i-elsa.blogspot.com/
http://elsaijackfrost.blogspot.com/
http://froideur-et-amour.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję za nominację i czekam na wasze odpowiedzi!
 
 
 
 

Rozdział 3 Tęskniłem za tobą...

Z każdym następnym krokiem w kierunku swojego pokoju, Elsę nachodziły coraz to gorsze wątpliwości.

A może to jest bez sensu?

A może to i tak nie zadziała?

Przecież on mnie nie pamięta, to jak może mnie kochać?- pytała samą siebie.

Już nawet widok znajomego korytarza prowadzącego do jego cichego i bezpiecznego zakątka, którym zawsze był jej pokój, nie poprawiał jej humoru.
Szła powoli wpatrując się w ciemnoczerwoną wykładzinę podłogi. Uśmiechnęła się lekko jak przed laty kłóciła się o jej kolor z Anną.

-Dlaczego czerwony?- mówiła zrezygnowana Elsa, wpatrująca się w nieugiętą Annę.

-Czerwony to mój ulubiony kolor i jest to barwa królewska. Oczywiście, że powinnyśmy chodzić po czerwonym dywanie. Nie powinna się dziwić na mój wybór.- rzuciła jej wyzywające spojrzenie, ale całość dopełniła życzliwym uśmiechem.
Elsa westchnęła i uśmiechnęła się lekko zmęczona do siostry.

 -Ale czy to nie jest jakieś płytkie?- zapytała z nadzieją, że może ten argument zadziała na rudowłosą. Anna zrobiła dziwną minę.

-Płytkie? Można o mnie mówić różne rzeczy, ale na pewno nie że jestem płytka.

-Na przykład zwariowana, dziecinna, hałaśliwa...- wymieniała na palcach.

-No już zrozumiałam! A więc postanowione. Czerwony dywan na korytarze!- zanim Elsa zdołała coś jeszcze powiedzieć, Anna wyleciała z chytrym uśmieszkiem z komnaty.

Elsa wróciła  na ziemię. Nie wiedziała dlaczego to wspomnienie teraz jej przyszło na myśl. Zdarzyło się to już dobry rok temu, ale pamiętała szczegóły.
Westchnęła i ruszyła już ostatnim zakrętem korytarza. Przejście kończyło się oknem wychodzącym na główny plac pałacowy.
Elsa zawsze przez nie wyglądała, gdy miała pewność, że nie ma w pobliżu siostry. Lubiła patrzeć na swoje królestwo. Na ludzi, którzy prowadzą zwyczajne i normalne życie. Widok z jej pokoju ukazywał tylko i wyłącznie pałacowe ogrody.
Zieleń i roślinność zawsze była dla niej jakaś obca. Każda roślinka podarowana jej przez rodziców lub siostrę w późniejszych czasach, nie dotrwała  do końca tygodnia.
Zawsze marzyła o stworzeniu swojego własnego magicznego ogrodu, w którym wszystkie rośliny były by stworzone z jej własnego żywiołu- lodu.
Ale nie teraz... Westchnęła stając pod drzwiami.
Jej ciemno drewniane drzwi nawet teraz po tylu tygodniach, były nadal pokryte jej zdobniczymi dodatkami. Na powierzchni były widoczne wzory ze szronu, tworzące małe śnieżynki.
Wzięła jeszcze głęboki oddech i weszła do środka.
Jej pokój zastała taki sam jak go pozostawiła. Schludnie pościelone łoże mieściło się po prawej stronie, a obok niego stała mała szafeczka z lampką nocną.
Po drugiej stronie była biblioteczka, a koło niej małe biureczko razem z kosmetyczką.
Podeszła szybko w jego kierunku i na widok tego czego szukała odetchnęła głęboko.
Była... Stała wciąż w wazonie, promieniując fioletem.
Może jest nadzieja...


Chris uchylił się przed grubym tomem księgi strażników. O cal minęła mu koło ucha i poleciała w stronę okna. Na szybie pojawiła się głęboka rysa, ale po chwili już znikała.
Jedno z lepszych zabezpieczeń przed ucieczką Jacka działało nienagannie.
Chris podniósł się z klęczek i spojrzał na rozjuszonego chłopaka, który chciał właśnie nie tylko zabić go wzrokiem ,ale także zabójczą latającą książką.

-Skończyłeś, Frost.-westchną niby zrelaksowany i znudzony, ale obserwował uważnie Jacka.
On już chwytał kolejną porcję wiedzy przeznaczoną dla Chrisa, ale opiekun uniósł do góry ręce.

-Poddaję się! Nie strzelaj.- Frost uśmiechną się diabelnie, ale nie puścił księgi.
Mimo iż wyglądał bardzo mizernie, a jego ubrania wisiały na nim, jakby nosił rzeczy starszego brata, umiał wykrzesać z siebie trochę siły. Oparł się o ścianę, a na jego czole pojawiły się kropelki potu.
Nawet coś takiego jak rutynowa chęć pozbawienia Chrisa głowy bardzo go wykańczała.
Widać było jak szybko oddycha, ale starał się to ukryć.

-A co? Aż tak się boisz wiedzy, Chris.-mrukną pod nosem, wciąż się łobuzersko uśmiechając.

-Nie tylko ja. Razem zasypialiśmy na wykładach. Proszę cię o trochę cierpliwości Jack. Mówiłem ci, że mamy plan, który może ci pomóc.- chłopak prychnął, ale upuścił wreszcie broń.
Książka spadła na kamienną posadzkę z głośnym hukiem.

-Dobra. Później ci przywalę.- opierając się nadal o ścianę zsunął się po niej na dół, odchylając głowę do góry.

-Nienawidzę tego miejsca.- mrukną. Teraz jak jego twarz się wygładziła, Chris dostrzegł bardzo zarysowane pod skórą kości policzkowe. Miał wrażenie, że niedługo przebiją się przez nią, jak przez cienki materiał.
Strażnicy podejrzewali, że Jack jest tak niszczony przez wrogą energię powstałą w trakcie zaćmienia. Jest także źródłem tej mocnej i tajemniczej blokady jego wspomnień. Chris wyczuwał, że moc księżyca stopniowo w Jacku gaśnie, pozostawiając tylko niszczycielską i złą energię.
Strażnicy bali się co będzie, gdy całkowicie go wypełni.
Istniały dwie opcje i żadna nie była dobra lub chociaż w miarę znośna.
Jack mógł wtedy umrzeć lub zmienić się w demona.
Nie wiedzieli w jakiego i woleli na razie o tym nie myśleć. 
Od kiedy Elsa wyruszyła na tajemniczą podróż w opiekunie zakiełkowała jakaś pozytywna myśl.
Jakiś promyczek nadziei, który może niedługo się przebić przez zachmurzone niebo niepokoju.

-To na czym skończyliśmy.- Chris musiał codziennie katować Jacka kolejną dawką wspomnień. Chłopak jak na komendę skrzywił się z oznaką bólu i objął głowę rękoma.

-Że nienawidzę tego miejsca i chciałem cię zabić.- mrukną. Chris zaśmiał się i usiadł na jednym z foteli w zmasakrowanym pokoju.
Jack ostatnio miewał trudne chwilę, ale one nie umniejszały teraz złemu samopoczuciu pozostałych mebli.
Wszystko było, albo podarte, porozbijane lub po prostu doszczętnie zniszczone.
Szczątki poległych przedmiotów były pokryte lodem, a w powietrzu jeszcze wisiały drobne śnieżynki, wytworzone w napadzie złości Jacka.

-Nie. Wiesz o czym mówię, Jack. Był to chyba okres, gdy jeszcze zabawiałeś się w okolicach Skandynawii.- Jack wynurzył twarz z ramion i oparł się o ścianę, zamykając oczy.
Zawsze tak robił przed swoją historią. Kulił się w sobie i za każdym już razem zamykał oczy, przygotowany na kolejny ból.
Chris westchną smętnie i zaczął opowiadać.

-Gdy skończyłeś swoje podstawowe szkolenie i jeszcze nie byłeś na stanowisku Strażnika, często włóczyliśmy się po świecie. Ale w tym jednym przypadku wybrałeś się na samotną misję.
Oczywiście wiedziałem, że wpakujesz się w kłopoty i zapewne będzie to część twojej ,,zabawnej przygody'', więc cię zostawiłem.
Niestety znam wszystkie szczegóły, bo chwaliłeś się tą historią przez ponad pół wieku.- Chris uśmiechną się i w porę ugryzł się w język. Już miał powiedzieć, że nie powinien opowiadać tego Elsie.
Kontynuował, ale tym razem skupiając się na historii.

-Był to akurat 1823 rok i oczywiście wybrałeś państwo na zwiedzanie, które miało problemy z wojną. Panował wtedy Gustaw IV Adolf, król Szwecji i Książę Finlandii.
Akurat wtedy miał ciężki okres w państwie, ale to cię nie zniechęciło do uprzykrzania mu życia. Utrudniałeś przemarsz jego wojsk i tym samym doprowadziłeś do utraty przez niego większości zaatakowanych ziem. Do tego doprowadziłeś do jednej z najcięższych zim w tym królestwie.
Ale nie to było dla ciebie ciekawe w tej misji. Zafascynowała cię pewna mała niewiasta.- Jack na chwilę uchylił oko, które chyba liczyło na jakąś projekcję filmową lub zdjęcie dziewczyny. Chris uśmiechną się smutno i ciągną dalej.

-Nazywała się Amalia Marii Charlott. Była niezwykłą osobą, bo jako nieliczna wierzyła w strażników. Niestety ciebie wcale nie dostrzegała.
Zafascynowała cię jednak jej tajemnicza energia. Opowiadałeś mi wtedy, że pewnej nocy śniłeś o niej, a w jej pobliżu miałeś jakieś dziwne wrażenie, że cię przyzywa. 
Opiekowałeś się nią i pewnego dnia nawet uratowałeś jej życie. O mało co nie zginęła w pożarze jednego z pałaców jej ojca.- Chris zerknął ukradkiem na Jacka, ale on zachowywał się normalnie.

-Oczywiście spędziłeś z nią z jakieś dwa miesiące, ale niestety wyszła za mąż i wyjechała.
W tym samym czasie ja zawędrowałem twoim śladem wyczuwając twój smutek. Nie wiedzieć czemu, ale w jej osiemnaste urodziny przestała być dla ciebie kimś wyjątkowym.
Wróciliśmy wtedy w okolice Moskwy, ale to już kolejna historia.- Jack westchną ciężko, jakby połykał niesmaczną tabletkę i otworzył oczy.
Widać było, że jest zamroczony, a jego wzrok był błędny. 

 -Nic mi to nie mówi, oprócz tego, że te informacje wbijają się mi w mózg. A mówili, że wiedza nie boli.- Chris zaśmiał się i wstał powoli podchodząc do Jacka. Położył mu dłoń na ramieniu i wyciągną jego kamień strażnika. 

Tak jak za każdym razem lśnił fioletem, ale także ze środka błyskały promienie błękitu.
Chris zmarszczył brwi i wzdychając ruszył do drzwi. Odwrócił się na moment do Jacka, ale on wpatrywał się smutno w kamień w swojej dłoni.
 Chris nie wiedział co powiedzieć. 
,,Będzie dobrze''.- ale przecież nie wiedział.
,,Przyjdę później''.- ale po to aby go dalej męczyć.
Westchnął i wyszedł na korytarz.
Nagle i całkowicie niespodziewanie zderzył się z kimś i runą na podłogę.

-Nie!!- usłyszał znajomy i przerażony głos.- Łap ją!!- krzyczała i dopiero teraz Chris zauważył lecącą w powietrzu szklaną...nie lodową róże, która była dziwnie znajoma i teraz zmierzała nieubłaganie w stronę kamiennej posadzce.
Zerwał się szybko na nogi i złapał ją delikatnie z łodygę. Ukuł się głęboko, przez ostry kolec kwiatu.
Sykną, ale nie upuścił róży.
Elsa z uśmiechem i ulga na twarzy podeszła tym razem wolniej do Chrisa. Wzięła delikatnie z jego dłoni różę i westchnęła z błogim uśmieszkiem.

-Masz nie zły refleks. Przepraszam, że na ciebie tak wpadłam.- powiedziała przepraszająco, ale zciąż patrzyła z zainteresowaniem na kwiat.

-Co to...- nie musiał się dopytywać, bo wyraźnie wyczuł.
-Skąd to... Ale jak? Przecież to jest...

-Tak. To nasza jedyna nadzieja.- przepchnęła się brutalnie koło Chrisa i weszła do pokoju. Zanim zdążył zareagować drzwi pokryte zostały dodatkową ochronę w roli lodowej ściany.
Walną z wściekłości i obawy w przeszkodę, wołając innych strażników.

Elsa weszła szybko do środka trzaskając drzwiami i opierając się o nie rękoma,tworząc lodową ochronę z zewnątrz.
Gdy już wiedziała, że jest bezpiecznie odkręciła się do pokoju.
Ledwo pohamowała okrzyk zaskoczenia.
Wszystko było w kompletnej ruinie. Meble i gdzieniegdzie ściany były poniszczone i porozwalane. Na podłodze pełno było lodu i porozrzucanych przedmiotów.
Wszystko dopełniał lekki śnieżek unoszący się w powietrzu.
Elsa rozglądała się i wreszcie zobaczyła go.
Jej serce mimowolnie przyśpieszyło i tłukło się jej o klatkę piersiową. Przycisnęła różę do piersi, jakby chciała ją ochronić przed złem i niebezpieczeństwem.
Stał przy oknie odwrócony od Elsy i chyba nawet nie świadomy, że ktoś pojawił się w jego pokoju.
Opierał się niedbale o parapet, ale widać było jak szybko i raczej nierównomiernie oddycha.
Jego ubrania niegdyś tak dobrze dopasowane wisiały na nim, a sam wyglądał strasznie chudo. Jego włosy stały się jakby siwe, a nie śnieżnobiałe jak kiedyś.
Elsa chciała stąd uciec, lub się rozpłakać na ten smutny widok. Zagryzła wargę i poczuła lekki smak krwi w ustach. Ruszyła w jego stronę powodując szmery i szelesty poniszczonych rzeczy.
Jack nawet nie drgną, ale musiał to usłyszeć, bo westchną somatycznie.

-Nie mam ochoty na kolejną fascynującą historię mojego życia. Możesz iść Chris. Nie jestem już duszą towarzystwa.- Jego głos niegdyś melodyjny był bardzo zmęczony i zachrypnięty, jakby brakowało mu sił na mocny ton.
Elsa była jeszcze przed chwilą zrozpaczona widokiem ukochanego, ale teraz czuła tylko i wyłącznie zdeterminowanie i niewyobrażalną wściekłość na okrutny los.
Oderwała kawałek materiału swojej białej luźnej sukienki i podeszła bliżej do chłopaka.
Szybko zawiązała mu opaskę na oczy i rzuciła na ścianę blokując go lodowymi kajdanami.
Teraz nie pohamowała jęku. 
Jego twarz była przeraźliwie zapadła, a kości policzkowe zbyt bardzo uwidocznione. Pod opaską widziała wyraźnie fioletowe sińce i zapewne jego oczy nie błyszczały jak kiedyś.
Jego skóra nie była biała, lecz lekko szara.
Włosy teraz dłuższe nachodziły na materiał, ale nie było to urocze, przez swój bezbarwny odcień.

-CO jest! Odpłacasz się za ten wazon, który rozbiłem ci na głowie. Przecież przerosiłem, no raczej się starałem.- rzucał się, ale po chwili jeszcze szybciej oddychał i po woli tracił siły.
Elsa nie wiedziała co teraz. Miała to co potrzebowała, ale co dalej. Nie mogła nic powiedzieć. Nie mogła go dotknąć, o on nie mógł jej zobaczyć.
Co powinna zrobić?
Spojrzała na różę trzymaną w dłoni. Jaśniała jeszcze bardziej fioletowym blaskiem niż wcześniej.
Zdumiona spojrzała w stronę Jacka i zobaczyła, że pod jego luźną bluzką także prześwituję fiołkowa poświata.
Podeszła do niego i wyciągnęła kamień.

-Chris? Co ty robisz? To nie jest zabawne. Jeśli masz zamiar bawić się w chowanego to nie mogę cię raczej szukać!- Jack się bardziej denerwował, a Elsa zmieszała się.
Trzymała teraz w lewej ręce kryształ, a w prawej różę. Oba te przedmioty lekko drgały i jaśniały jeszcze bardziej przeraźliwym blaskiem. 
Przybliżyła je troszkę do siebie i światło się zwiększyło. Odsunęła i nagle zmalało, jakby przygaszało się żarówkę.
Westchnęła i jeszcze raz popatrzyła na Jacka.

,,Księżycu, chyba zwariowałam.''

Uderzyła oba przedmioty o siebie, a pokój eksplodował światłem.
Nie wiedziała co się stało, ale poczuła, że upada, a szczątki poniszczonych rzeczy powbijały jej się boleśnie w skórę.
Miała zamknięte oczy, ale nawet przez zamknięte powieki dostrzegała przeraźliwe i oślepiające jasne światło.
Nagle wszystko znikło. 
Elsa odważnie rozchyliła powieki i zaniemówiła. 
  Nad nią stał uśmiechnięty i promienny Jack, który wyciągał do niej pomocną dłoń.
Nie był już strasznie chudy i jakby chory, ale całkowicie...cudowny.
Cały jaśniał. Do oczu powrócił wesoły i pełny życia blask błękitu. Skóra była pięknie biała idealnie dopasowana do śnieżnobiałych włosów i szerokiego niebiańskiego uśmiechu.
Ubrania na nim nie wisiały lecz dobrze i dopasowanie przylegały do pięknie zbudowanego ciała.
 Jack zaśmiał się i ukucnął koło Elsy, chwytając mocno za jej dłonie. Wziął ją szybko na ręce i podleciał do fotela. Posadził ją sobie na kolana i dalej uśmiechając wpatrywał się intensywnie w jej oczy. Miała wrażenie, że wszystkie ostatnie kłopoty po prostu wyparowały przez jaśniejącą poświatę Jacka i jego uśmiech. 
Był tylko on i ona w jego objęciach.
Wyciągnęła lekko drżącą dłoń i przejechała nią po jego policzku.

-Pewnie uderzyłam się w głowę i jesteś tylko piękną halucynacją, ale i tak o to zapytam. Jesteś prawdziwy?- zaśmiał się i szybko przyciągną ją bliżej do siebie. 
Odszukał jej wargi namiętnie pocałował. Elsa nie czekała na nic więcej.
Przysunęła się do niego całym ciałem i obejmując jego szyję dłońmi.
Czuła jak delikatnie się uśmiecha pod je pocałunkami i lekko drży.
Gdy odsunęła się od niego, czuła wyraźnie rumieńce na policzkach i szeroki uśmiech na twarzy.
On wciąż wpatrywał się w nią ciemnymi od podniecenia i pożądania oczami.

-Tęskniłem za tobą. Nie wiesz jak to jest być w pustce i nagle się obudzić widząc twoją twarz.- wymruczał przy jej uchu, całując delikatnie jej szyję i jeżdżąc wargami po jej skórze.

-Dobrze wiem. Sama byłam w mroku. Samotna...Tak się bałam, że cię straciłam. Ale...
 Wróciłeś prawda?- zaśmiał się cicho. I odszukał jej usta. 
Pocałował delikatnie niemal nie dotykając jej warg, ale było to tak zmysłowe, że Elsa zadrżała.

-Wróciłem i już nigdy cię nie opuszczę.- chciał już znów ją pocałować, ale drzwi z wielkim hukiem wyleciały z zawiasów.
Stanęli w niej nagle wszyscy strażnicy i Chris z zaszokowanymi minami, wpatrując się to w Jacka to w Elsę.
Jack westchnął rozczarowany.

-Nie mogliście zapukać. Podobno to mój pokój...