Jack ocknął się dopiero rano. Obudził się przez promienie
słońca ,które i tak pewnie by prędzej czy później go dopadły. Wykosił tyle
drzew że nie stanowiło to najmniejszego problemu. Przetarł obolałą ręką oczy i
próbował powoli usiąść. Zaczął się rozglądać po niezłym meksyku który zgotował
okolicy las.
-No no…Ssssss!! Nieźle walnąłem.- Ból sprawiał że ledwo
wykonywał najmniejszą czynność. Lekko i powoli usiadł oceniając zniszczenia
swojego wypadku.
Okolica byłą totalnie rozwalona jakby przeszło tornado lub
zgraja dzikich bawołów. Drzewa były pourywane i przecięte w bardzo grubych
pniach. Strzępy ich leżały porozrzucane nawet na 100 metrów dalej. Całą polana
była obrzucona ziemią z wielkiego krateru ,który zrobił Jack przy upadku. Wyglądało
to jak pobojowisko lub martwa strefa po uderzeniu meteorytu.
Chłopak przyglądał się temu z zgrozą i oceniał szkody wyrządzone
przez siebie.
- A cha! To co ja złoszczę się na wielkiego ,,Pana
Księżyca’’ ,a o zmawia się z wiatrem żebym się rozbił i nabił niezłego guza...
O nie! Tak to nie będzie.- Wstał nie zważając na ból który teraz promieniował w
każde miejsce w jego ciele. Strzepną kurz z swojej niebieskiej bluzy i jasnych spodni. Ogarną włosy które szczypko
przetrzepał i uformował w niechlujną czuprynę. Zauważył że jego laska leżała
koło niego.
-Czyli co jego odpowiedzią na moje pytania było to ,żebym
rozbił się w jakiejś głuszy i został sam.-przypominało mu to wypadek z Mrokiem.
Załamał mu laskę i porzucił w szczelinie aby pozostał sam.
Spojrzał na leżącą i nietkniętą laskę. Nie była złamana tylko
lekko przysypana ziemią.
- Na szczęście laskę
mi darowali. Czyli księżyc nie chce minie pozostawić w tej głuszy bez mocy. No
nieźle pewnie coś jeszcze na mnie szykuje. Może karę na zbliżające się święta.
Nie wiem czy wolałbym rózgę czy wylądowanie tutaj. Może będzie fajnie.-
Podszedł i chwycił szybko swoją laskę. Od razu pojawiły się na niej piękne
wzory białego szronu.
Gdy się wyprostował dostrzegł coś dziwnego w krzakach. Była
to jakby dziwna i drobna rękawiczka. Podszedł bliżej lekko obolały i zdobył się
aby ją podnieść.
-Dziwne raczej krzaki nie noszą rękawiczek ,,zazwyczaj’’.
Chociaż widziałem tyle dziwnych rzeczy, że chyba nic mnie nie zdziwi.- W dotyku
była bardzo delikatna, wykonana z jedwabiu z pięknymi zdobieniami na wierzchu. Byłą
bardzo drobna, zrobiona dla wyjątkowo małej ale delikatnej dłoni. Szybko
zobaczył ,że jest przyszyta metka. Chwycił ją szukając napisu jakiegoś napisu o
miejscu wykonania.
-Wykonane w Arendell. Hhhym… Coś mi świta. To chyba to
dziwne królestwo ,które odcięło poddanych od zamku. Ale co dalej się stało nie
kojarzę .I tak mało słuchałem na wykładach Norda o innych krainach. Praktycznie
na każdej przysypiałem.-Jako strażnik Jack musiał chodzić na wykłady o krainach
i różnych magicznych istotach. Ostatnio miał jakby krótkie wakacje, bo Nord
(Św. Mikołaj) miał na głowie zbliżającą się gwiazdkę.
-Cały czas będę pamiętał ten przeraźliwy krzyk w moich
uszach- ,,NIE ŚPIJ!!’’- wzdrygnął się na samą myśl.
-Chociaż było zabawnie gdy strzelałem w niego małymi kulkami
śniegu.- Były podobne do tych papierowych strzelanych w szkołach z długopisów czy
rurek.
Przypominało mu to prawdziwą szkołę. Niestety urodził się
ponad 300 lat temu i nie miał okazji chodzić do normalnej szkoły z dzieciakami.
Przez to czuł się normalniej w swym nietypowym życiu.
Przez zamyślenie stracił poczucie czasu i uznał że powinien
się rozejrzeć po okolicy. Trochę się bał ,że wiatr go nie posłucha. Więc
postanowił pójść pieszo. Gdy odsunął się od wielkiej dziury zauważył potężne
drzewo.-No no, ale kolos! Takich u nas nie znajdziesz. – Było ogromne ,podobne
do baobabu. Potężne i silne jakby nie miał sobie równych . Jego gałęzie
rozpościerały się na wszystkie strony. Liście i mech rosnący na korze miał
zielony i intensywny kolor.
Postanowił rozejrzeć się z czubka, zaczął się wspinać i skakać
na gałęzie z niebywałą prędkością i
wysokością. Gdy dotarł na górę widok go zdumiał.
-Łał !!Ale wielkie królestwo! A zamek jakby miał zamrożone
dachy. Ale przecież jest lato. To niemożliwe!- Zauważył także unoszącą się nad
pałacem wielką niebieskawą śnieżynkę.
Zdziwił się aż tak że z daleka wyglądał by jak człowiek
zamrożony na amen. Jak posąg zrobiony z marmuru.
-Chyba za mocno rąbnąłem głową dlatego mam teraz zwidy.-
Przetarł oczy myślą że ma halucynacje. Gdy opuścił ręce wciąż widział to samo
przepiękne królestwo wzięte wprost z bajki. Zaczął przyglądać się szczegółom
tego widoku robią lekki uśmieszek z podziwu.
-Królowo Elso! Pora wstawać!- Krzyczał coraz głośniej głos
za drzwiami komnaty.
-Już już! Wstaje- Postanowiła wreszcie wstać ponieważ znudziły
ją już zapewnienia że nie śpi. Elsa usiadła na krańcu łóżka i zaczęła się
przeciągać. Wygięła się lekko do tyłu jak gibki kot robiąc koci grzbiet. Przetarła
oczy i jeszcze raz lekko ziewnęła. Gdy była już trochę rozbudzona,
spojrzała na okno zasłonięte przez piękne satynowe firany. Były
w błękitnym odcieniu przyozdobione pięknymi i artystycznymi wzorami płatków
śniegu.
Jednym szybkim susem stanęła pod oknem wpuszczając do pokoju
promienie słońca.
,,Jak pięknie’’- pomyślała
-O wiele lepiej jest teraz niż podczas okropnej zimy
wywołanej moimi czarami- Uśmiechała się w duchu mają za sobą ciężkie czasy
życia w strach przed swoją mocą.
-Zgadzam się z tobą ale nie do końca. Było całkiem ładnie ,na
początku- Anka szybko weszła do pokoju i ciepło przytuliła siostrę. Była jak
zwykle rozpromieniona niczym mały zaczarowany elf.
-Jak dobrze że wszystko między sobą wyjaśniłyśmy. Mam
nadzieję że nie masz przedemną jeszcze jakiś sekretów. Może masz chłopaka? Albo
mam jeszcze jedną siostrę albo brata? Al..
-Nie nie. Nic z tych rzeczy a poza tym ,Anka ja przecież
jestem królową i na razie nie mam czasu na chłopców.- mówiąc to zaczerwieniła
się na policzkach. To od razu zostało zauważone przez Annę.
-Tak tak, już mi to mówiłaś. Ale wiesz , ja mam Kristofa i
jestem przeszczęśliwa. Fajnie mieś kogoś kto zrobi dla ciebie wszystko i cię
wesprze. Oczywiści wliczam także ciebie. Wstaje rano tak jak ty jest miły kochający
i obdarza mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie.
-Pamiętaj także o Svenie i Olafie.-
-Tak masz racje o nich też.- Zaśmiały się obie.
-Dziwne że nie wkroczyłaś z rana do mojej komnaty podobno
była zorza.-
-A no tak! Miałam ci waśnie to powiedzieć.-
-Co takiego Aniu?- Lekko się przestraszyła że Anka znowu się
w coś wpakowała. Może obudziła wszystkich mieszkańców albo została przyłapana z
Kristofem na całowaniu. Lub razem z Olafem prawie zgubiła się w lesie.
Odrzuciła te myśli na bok skupiają się na wypowiedzi
siostry.
-Czy to normalne że zorza polarna ma tylko kolor błękitny a
nie zielono- fioletowy?-
Odetchnęła w duchu że to tylko niewinne pytanie o kolor
zorzy.
-Chyba nie. Zawsze myślałam że jest ta jedna i taka sama
zorza polarna. Jak ona wyglądała? Opisz ją jeszcze.-
-Dobra. Więc była błękitnego koloru. Takiego jak tropikalne
i najczystsze morze na świecie. Zamiast falować i zmienić kierunki jak na zorzę
przystało ,była jakby w bezruchu. To też bardzo dziwne ale wyglądała jak jakieś inne światło, niepodobne do zorzy.
Takie rzucone przez coś. Chociaż zorza jest przepiękna i uwielbiam na nią
paterzeć to dobrze że jest jakaś inna.
-To dziwne sprawdzę czy jest coś w naszej bibliotece. –
Zamyśliła się przykładając rękę do brody w zadumie. Spojrzała na przekomiczny wyraz
siostry i odrzuciła rozmyślania na bok.
-Czy coś jeszcze chciałaś mi powiedzieć?-
-A no! Wczoraj jakbym widziała spadającą gwiazdę i
pomyślałam życzenie.-
-Tak a co pomyślałaś?-
-Abyś zalazła kogoś takiego jak Kristof dla siebie.-
-Ania mówiłam ci już wszystko w swoim czasie.-
-Tak tak… Zrobiła grymas urażonego dziecka.
W tym czasie Kristof zapukał do już i tak uchylonych drzwi.
-O to Kristof!- Podleciała do niego niczym torpeda albo koń
wyścigowy ,uśmiechając się od ucha do ucha.
-Wchodź śmiało-powiedziała Elsa. Widząc podekscytowanie siostry
i jej natychmiastową reakcję zachichotała.
-No i jak tam samopoczucie?- spytał uśmiechając się
serdecznie.
-Świetne wreszcie się wyspałam ,bo Anka oglądała dziwną
zorzę polarną. Nie męczyła mnie o ulepienie bałwana-
-No weź! Wiem że uwielbiasz być budzona po to aby ulepić
bałwana-
-Tak a wory pod oczami to stała część mojego wyglądu a do
tego Olaf byłby zazdrosny ,że lepimy innego bałwana-
-I tak wyglądasz ładnie , a Olaf. Może się nie obrazi.-
-Dzięki i może nie.-
-Dobra starczy tych pogaduszek o uczuciach bałwanka. Zaraz
wyjeżdżam na Lodowy Wierch po nową dostawę lodu.-
-A no tak! Elsa mogę pojechać z Kristofem? Proszę! -Mówiąc to robiła minkę małego psiaka. Wystawiła
ręce w błagalnym geście i wlepiła swoje wielkie oczy na twarz Elsy.
-Nie Aniu będziesz tylko przeszkadzać i rozpraszać Kristofa
w pracy. To mu zajmie tylko kilka godzin. A wiesz że masz talent do pakowania się w kłopoty.-
-Wcale nie!- Krzyknęła jak małe dziecko ,które miało inne
zdanie.
-Tu zgadzam się z Elsą. Przy ostatniej wyprawie naraziłaś
nie tylko siebie ale też mnie na pewną śmierć-
-Musiałam jakoś się zabawić. Długo byłam zamknięta w pałacu
i teraz mam nadwyżkę szaleństwa. A w
dodatku byłeś ze mną bezpieczny.-
-Tak tak. A siwe włosy wcale mi i tobie nie wyrosły-
Zaśmiali się wszyscy serdecznie.
-Dobra muszę się zbierać. Sanie już na mnie czekają pod
murami. Nie Martw się Anno. Wrócę jak szybko się da. Potem wpadniemy do stajni
nakarmić konie. Może Sven nie zjadł wszystkich marchewek.
-Dobra. Uważaj na siebie.- mówiąc to dała mu buziaka w
policzek. W tym czasie i on i ona się zaczerwienili. Nie patrząc na siebie
trochę się zawstydzili przed publicznością.
-Dobra to… d…o
zobaczenia- wyszedł zostawiając siostry same w komnacie lekko się jąkając i
potykając o własne nogi.
Anka jeszcze przez chwilę patrzyła na wychodzącego
ukochanego. Po chwili spostrzegła ,że Elsa cicho się śmieje. Zrozumiała ,że się
lekko obśliniła.
Wtarła szybko ręką ślinkę i zajęła siostrę pytaniem.
-Okej czyli dziś jest wielki targ. Dlatego jest taki tłum?-
-Tak Anno.- mówiła to jeszcze się śmiejąc- Muszę się przygotować
do spotkania z przedstawicielami handlowymi. Możesz mi towarzyszyć. -
Anna zrobiła wielkie oczy-Naprawdę! Łał zawsze nie mogłam
się do nich zbliżać. Mówiłaś że odstraszam inwestorów.-
-Tak ale mam nadzieję że się postarasz-
-O tak! Na pewno! To ja idę jeszcze odprowadzić Kristofa do
jeziora. To na razie!-
-Pa-,, I znowu sama..- .pomyślała.
-Dobra czas się szykować. Królowa powinna jakoś wyglądać.
Postanowiła się już przyszykować do powitania gości.
Uczesała swoje piękne śnieżno białe fale i upięła włosy w piękny warkocz.
Spadał swobodnie na jej ramieniu sięgając do tali. Umalowała się delikatnie ,
bo jej cera i tak była wprost idealna. Miała skórę miękką i białą jak puch
śniegowy. Usta podkreślała czerwoną szminką ,a oczy niebieskimi cieniami.
Wszystko to komponowało się na wzór prawdziwej Królowy Śniegu i władczyni
Arendell.
Nadszedł czas na
strój. Ostatnio zaczęła tworzyć piękne suknie ze swojej mocy. Ostatnią zrobiła
właśnie wczoraj na ten dzień. Była zrobiona jakby z milionów płatków śniegu w
kolorze bieli ,który zmieniał się dalej w błękit u spodu ,a lśnił jak lód w
blasku słońca. Ramiona i obojczyki były odsłonięte a sukienka miała wcięcie w
tali i odsłonięcie przy jednej nodze ,ja u pozostałych dobrał piękne kryształowe
pantofelki z śnieżynką u górze. Stworzyła także podobną pelerynę do koloru
sukni i włożyła koronę.
Została przywieziona przez Kristofa z jej lodowego zamku. Uznał
że królowa powinna jednak mieć koronę. Ucieszyła się z tego gestu. Korona
przecież należała do jej matki a ona ją głupio wyrzuciła pod wpływem wolności
od strachu i ograniczeń.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i poprawiając jeszcze
detale. Gdy oceniła ,że jest gotowa ,poczuła przepiękną woń czekolady z
królewskiej kuchni.
Zaburczało jej przeraźliwie w brzuchu na samą myśl o
śniadaniu.
-Chym… Pora chyba coś zjeść. Królowa powinna jednak pamiętać
trochę o sobie. Poddani chwilkę muszą zaczekać- Wyszła w podskokach na samą
myśl o naleśnikach polanych czekoladą.
Tajfun Jack :D maruda z niego i kiepski uczeń (przy tym "Nie śpij!!!" spadłam z krzesła ze śmiechu. Arendell to piękne królestwo z wspaniałą władczynią :) Lecę czytać dalej bo nie mogę się doczekać ich spotkania ;D
OdpowiedzUsuńLeć...nie zatrzymuje! Jack ma niezły charakterek. Pokazuje go praktycznie na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńMiłego czytania....Zmrożona!!
Przy Jack'u się uśmiała XD
OdpowiedzUsuń~Fly c;
Świetne idę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuń