Frozen Love

Frozen Love
Forever

Rozdział !0 Arendell


-Łał z daleka nie wygląda to tak dobrze jak Stąd.-
-No… Ładnie co nie?-
-Oczywiście ,że tak! To magiczna kraina.-
Jack zobaczył wreszcie w pełni Arendell. Z oddala i tak był pełen uznania i podziwu dla niego. Ale z bliska wygląda to jeszcze lepiej. Wychował się w wiosce gdzie nie było takich luksusów. Domy były duże i przestrzenne, dobrze zbudowane i wykończone. Zbudowane z białej cegły ,ale pomalowane na różne jasne odcienie. Były elementy kamienne ,które aż tak nie górowały nad drewnianymi. Ładny główny plac na którym było zgromadzono wielu ludzi. Wokół były domy ,sklepy, kościół i inne. Wszystko to wygląda na małą lecz spokojną mieścinkę, lecz wyróżnia się potężny port oraz zamek królewski obtoczony wielkim murem.
-Czyli ,że tam mieszkasz?- wskazał na pałac swoją laską z słodkim uśmieszkiem.
-No tak. To mój dom. To co pokażę ci szybko Arendell ,a potem na Wielki Targ.-
-Yyyyy… Co takiego ,bo wcześniej nie pytałem?- podrapał się nerwowo po głowie prawie suwając kaptur.
-No to jest urządzany targ ,na który przyjeżdżają ludzie z różnych krain. W tym są inwestorzy i inni. Moja siostra by ci to lepiej wytłumaczyła. Więc Duży targ masa ludzi i fajne rzeczy w celu polepszenia pozycji kraju… Tak w skrócie.- uśmiechnęła się szeroko i nienaturalnie, pokazując wszystkie zęby.
Jack parsnął ze śmiechu – Okej to prowadź.- wskazał ręką na miasto.
Anna teraz pokazał swój szczery i pełen zadowolenia wyraz twarzy i pociągnęła Jacka za rękę.
O mało co znów by nie zgubił kaptura.
-O to jest stajnia królewska ,gdzie trzymamy najlepsze konie i renifery tam składzik na siano i takie tam. Dalej są domki , o to mój ulubiony sklepik z Czekoladą.
Ale ta dziewczyna ma gadane. Ile ona może powiedzieć na jednym oddechu. –musilał sobie Jack podziwiając miasto wciąż ciągnięty przez Ankę. Ręka wydała mu się lekko sina bo miała bardzo żelazny uścisk. Było to dziwne i bardzo widoczne, ale Anka była za bardzo pochłonięta na pokazywaniu wszystkich elementów miasta.
-A to jest kościół, nasz zamek czyli mój i siostry a tam wreszcie wielki Targ.
Jack jeszcze przez chwilę spoglądał odwrócony od przewodniczki na Pałac.
Był jeszcze większy z bliska. Potężny ,kamienny mór bronił główny plac i zamek. Stały również wieżyczki z zielonymi blacho-dachówkami.
Nagle Jack przypomniał sobie pewną rzecz o takim kolorze.
Rękawiczka ,którą znalazł była w tym samym odcieniu zieleni.
Już chciał ją pokazać Anie ,ale ona pociągnęła go bliżej targu. Zauważyła ,że nie nie zwraca jego uwagi więc zrobiła to w swój inny sposób.
-No a więc jeszcze raz ta dam! Oto Wielki Targ.-
-Łał ! Naprawdę wielki!-
-No niezły co ,a i no na koniec będą fajerwerki. Ach... nie mogę się doczekać-
-Też chcę to zobaczyć ,ale musimy pomóc Kristofowi zanim wciągnie go czarna dziura.-
-A no tak…. To chodź ,poszukajmy odpowiedniego stanowiska.-
Znów pociągnęła go mocno przed siebie. Jack nie miał nic do dodania.

Niby taka drobna i niepozorna istotka ,a uścisk ma podobny do Norda.
Mijali po kolei stanowiska ,które ciągnęły się w oddali bez końca.
Było ich od groma i w najróżniejszych rodzajach. Do wyboru do koloru.
Zielone z roślinami, brązowe z sprzętami do prac, niebieskie z ciuchami i wiele innych.
Jack  nie zdawał  sobie wcześnie sprawy jak wiele jest kolorów w różnych odcieniach.
-Czy my coś tutaj wreszcie znajdziemy?- mrukną Jack do Anny lub bardziej do siebie.
-Widać ,że nie masz dziewczyny.- zaśmiała się Anna.
-Jak to?- zdziwił się Jack. O czym w ogóle ona to wywnioskowała.
-No jak byś ją miał to byś musiał chodzić z nią na zakupy. A to jest przynajmniej 6-8 godzinny spacerek lub ganianie.
-O rany! I to wszystko dla ciuchów. Ja nie mam takich problemów.- uśmiechną się zabawiacko.
Jack nie przykładał aż tak dużej miary do ciuchów ,a w szczególności do wyglądu.
Miał przecież cerę jak śnieg i białe włosy. Co miałby zrobić przefarbować się i tak to nic by nie dało. A puder nie zakryje nawet tak białej cery. Jemu w zupełności wystarczała jego niebieska nie zapinana bluza z kapturem i jasno brązowe spodnie na dole obwiązane linkami. Nawet nie miał butów.
-Nie martw się. Każdego to dosięgnie, prędzej czy później. Znajdziesz tą jedyną ukochaną osobę dla ,której będziesz cierpiał. Mówię to cały czas siostrze.-

-Raczej na to nie liczę. Minęło już ponad 300 lat i nie ma kolejek ustawiających się do mnie. Nie mówiąc o jedne i tej jedynej.- powiedział smutno. Z jego wyglądem(choć był bardzo przystojny) ten wygląd zamarzniętego gościa nie pociąga dziewczyn raczej może je przerazić.
-Jack!. Mówię ci wygląd nie ma nic do gadania z miłością. A poza tym jesteś bardzo przystojny i niezwykły. Twoja odmienność nie przeraża tylko ciekawi.-
 -Ty tak twierdzisz bo jesteś … normalna.- powiedział to tak smutnym głosem ,że Anna musiała przestać iść i się koło niego zatrzymać.
-Jacku Froście jesteś wyjątkowy. Dowcipny ,uroczy ,zabawny i bardzo przystojny a poza tym nie masz powodu do zmartwień z wyglądem. Kiedy moja siostra ogłosi uroczyście ,że przybyłeś ludzie się ucieszą …zobaczysz.- przytuliła go i poklepała po ramieniu.
-I ty myślisz ,że ja mam zamiar stąd uciec.- powiedział już rozweselony.
-Wiesz to pierwszy dzień. Pogadamy z 3.-
-Ej patrz widzę stragan z materiałami.-
-Masz dobre oko. Tam musza być przybory do szycia.-
Poszli szybkim krokiem zadowoleni ,ze wreszcie odnaleźli to po co tu przyszli.
To nie był stragan lecz wielka budka ,zbudowana w jeden dzień.
-Łał w jeden dzień zbudować to. I kiedy oni przybyli i to budowali?- spoglądała z podziwem Anna.
-Nie wiem ,ale warto nawet po to wejść- uśmiechną się szeroko do Anny
Weszli razem otwierając drzwiczki. W środku choć był nawet spory było i tak mało ludzi.
Po dokładnym rozejrzeniu dobrze wiedzieli dlaczego.  W lokalu świeciły i kuły po oczach pustki. Widać było tylko jakieś szczątki niebieskawego materiału, oraz wielkie nożyce.
Za kasy wyłonił się sprzedawca.
-Niestety spóźnili się państwo. Wszystko poszło jak świeże bułeczki z rana  .O rany! Czy pani to Księżniczka Anna z Arendell?- spytał podniecony
-Tak to ja.- odpowiedział lekko speszona.
-Ja słyszałem opowiadania o pani. Raczej o księżniczce. Jaj pomogła Królowej i powstrzymała zimę. To było niesamowite.- wykrzykną.
-Dziękuje. Przepraszam ,ale śpieszy się nam. Ma pan może jeszcze jakiś mały zestaw do szycia?- Anna wstrzymała oddech i zacisnęła kciuki.
A Jack miał głęboką nadzieję ,że nie będą już latać po tym gigantycznym Targu.
-Dla księżniczki wszystko. Proszę tu zaczekać moment ,zaraz coś znajdę. Chwileczkę wracam!- wybiegł z uśmiechem krzycząc jeszcze ,,Chwilka’’.
Zaśmiali się oboje. Potem Jack spojrzał na Annę ze zdziwieniem.
-Co ?- spytała zdezorientowana.
-O co chodziło z tą całą historią z Królową Elsą .twoją siostrą i tą zimą?-
-A to! To długa opowieść ,może jak poznasz Else to ci sama wszystko opowie ze szczegółami.-
-Dobra mogę zaczekać jeśli chcesz. –powiedział to z lekko rozczarowanym głosem.
W tym czasie wleciał jak strzała, zdyszany sprzedawca. Jak na swoje kilkadziesiąt lat jest całkiem szybki.
-Pro…pro.. sze.. O to jes..t .to.- podał ledwo zipiąc cały wypasiony zestaw do szycia.
Było z kilkanaście igieł z innymi od siebie dziurkami i różno-kolorowe nici. Dodana też była saszetka a w niej kreda, pineski, nożyczki i itp.
-łał! Nie musiał  pan zadawać sobie tyle trudu.- powiedziała to do sprzedawcy ,ale wciąż patrzyła na zestaw.
-Podoba się pani ,… to znaczy księżniczce?-
- O tak ! I to bardzo.- uśmiechnęła się szeroko.
-A ile płacimy.- wtrącił się Jack.
-O nie nic. To zaszczyt pomóc tak odważnej osobie ,która uratowała królestwo. Proszę to przyjąć jako prezent.-
-O dziękuję panu. Na nas już pora dziękujemy. Do widzenia!- pomachała jeszcze raz serdecznie. Facet zrobił to samo i odwzajemnił machnięcie.
Wychodząc Jack jeszcze przyglądną się Annie.
-Odważa osoba, która uratowała krainę. Naprawdę ie chcesz mi tego prędzej opowiedzieć?- spytał zaciekawiony Jack. Wlepiał w nią te swoje piękne błękitne oczy.
Anna zaśmiała się ,ale też lekko zarumieniła.
-Dobra to teraz idziemy do Kristofa.-
-Tak pora zlikwidować dziurę.- mówił to z determinacją jakby była to bardzo ważna misja.

Zaśmiali się oboje i pognali przez grom ludzi ,przepychając się.

4 komentarze:

  1. No nie bez przesady 6-8 godzin to nie, może z 2-3 godziny spędzamy na zakupach. Jack historię poznasz już niedługo i kogoś jeszcze :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak...my tak,ale Anna jest inna.
      Ma dużo lub nawet za dużo energii. Dla niej wszystko jest niesamowite i nie może nic przegapić. (Nawet najmniejszą przecenę!!)
      Przypomina lekko mnie.
      Pozdrawiam i dzięki, że jesteś!!!

      Usuń
    2. Ja łażę sześć :) Naprawdę! Za jedną rzeczą ganiałam dwie (szukałam spódnicy), a jak trzeba coś jeszcze, no to wychodzi sześć godzin :D A nie jestem zakupoholiczką! Nie lubię strojenia.

      Usuń
  2. Widać jaka ta Anna jest szurnięta ;-; A rozdział super, tak samo jak inne (;

    ~fly c;

    OdpowiedzUsuń