Frozen Love

Frozen Love
Forever

Rozdział 6 Przełamanie pierwszych śnieżek?!

-No dalej Kristof jedziemy do miasta!- Jack wzbił się w powietrze.
-Tak tak już idę. Przecież w ogóle przed chwilą nie ryzykowałem śmiercią to nic… Daj mi jeszcze chwile.- powiedział to wciąż leżąc na ziemi.
Bał się że Jack znowu coś wymyśli więc czuł się bezpieczniej na stabilnym gruncie.
Gdy Sven najadł się wielką kępą trawy podszedł zadowolony do leżącego Kristofa.
Wciąż jeszcze przeżuwał w pysku trawę i pochylił głowę do Kristofa. W tym momencie pociekła mu ślinka. Wylądowała dokładnie na twarzy Kristofa.
- Ohyda!!! Bllee!! Sven stary jak mogłeś. Obśliń Jacka A nie mnie!- przecierał nerwowo twarz Az zrobił się czerwony.
-Yyy.. Kolo wiesz że jesteś czerwony? Prawda?- spytał ,śmiejąc się.
-Sven mnie obślinił!- krzykną usprawiedliwiając się.
-Hahhaa!! I co jego ślina barwi cię na czerwono. Nieźle.- wybuchną jeszcze głośniejszym śmiechem. Lekko się zgiął i złapał za brzuch.
-Weź przestań! Dorośnij!-
-Wiesz co od 300 lat próbuję ,ale mi jakoś nie wychodzi.-
-Może ci pomogę. Tak ,że ci dupsko zmrożę ,że ci szron zleci z włosów!- chciał jeszcze coś krzykną ,ale nie zdążył.
Dostał prosto śnieżką ,że prawi wleciała mu do ust. Rozleciała się pozostawiając błękitny blask wokół jego głowy. Kristof od razu się rozchmurzył i uśmiechną.
-To trochę  nie fair zaczynać walkę na śnieżki bez śniegu.-
-Jakoś temu zaradzę- uśmiechną się i po chwili wokół nich zaczęły padać płatki śniegu. Ie minęła minuta jak wokół nich leżało parę centymetrów śniegowego puchu.
-Pożałujesz ,że ze mną zadarłeś Mrozik!- uśmiechną się i schylił by uformować kształtną śnieżkę. Ścisną ją mocno i rzucił w Jacka. Oberwał w ramię. Nie czekał na kolejny strzał i zaczął biec z laską do dołu formując amunicję. Chwytał ją i strzelał ,Kristof formował i ie pozostawał mu dłużny. Nawet Sven kopał w śniegu jak pies chcąc kogoś obrzucić. To była największa bitwa na śnieżki w Arendell.
Jack schylił się wziął śnieżkę i chuchną na nią swoją mocą by ją dodatkowo wzmocnić.
Kristof schował się szykując zasadzkę. Jack ostrożnie miał się na baczności i wsłuchiwał się w otoczenie. Nagle coś usłyszał. Chyba Kristof zamierzał na niego wpaść z wielką kulą śnieżną. Przedzierał się przez krzaki ze strony miasta. Jack się zaczaił ja kot czekający a ofiarę. Zobaczył ,że ktoś wychodzi i rzucił celnie w głowę …. Dziewczyny??
Straciła równowagę wywalając się w wielką zaspę. Miała rude włosy spięte u góry. Jasną cerę z lekko zarumienionymi policzkami i drobnymi piegami. Drobne usta i nos oraz ładne błękitne oczy ,które patrzyły w stronę Jack z zaskoczeniem i wyrzutem.
Ubrana była w fioletową jedwabną sukienkę z opuszczanymi ramiączkami. Sięgała jej do stóp lecz nie była zbyt długa. Nie wyglądała jak na bal lecz jak na co dzień. Była ładnie zdobiona a w obrębie był wszyty czarny koronkowy materiał. Teraz była lekko przerobiona. Rozerwała się przez gałąź koło nogi i była usypana w śniegu jak cała z resztą dziewczyna.
Jack momentalnie przyfruną do niej i pomógł jej wstać. Nerwowo stykał ze sobą dwa wskazujące palce. Laskę opar o drzewo które rozerwało przed chwilą jej suknie.
Ona zaś zaczęła strzepywać resztki śniegu i przyklepywała fryzurę. Wreszcie popatrzyła prosto na Jacka. Widać było od razu ,że jest zła.
-Bardzo….. mi przykro. Nieeee chciałem cię stratować myślałem ,że to ktoś inny.- wypowiadał się długo i jąkając się co chwila. Na jego bladej jak śnieg twarzy możne było zauważyć pojawiający się rumieniec.
-No powinno ci być przykro. Jak ci oddam to twoje włosy będą jeszcze bielsze- powiedziała to już z zmienioną twarzą i z czułym ciepłym głosem.
-No na pewno. Jeszcze raz przepraszam.- powiedział błagalnym głosem wpatrując się w nią wielkimi przepraszającymi oczyma.
-Już się nie gniewam nie pierwszy raz i nie ostatni dostałam śnieżką w głowę.-
Zaśmiał się pokazując swoje śnieżnobiałe zęby
-Już cię lubię. Jestem Jack. Jack Frost-
-Jestem Anna księżniczka Arendell.-
-Łoł! Czekaj księżniczka?-
-Tak-
-Arendell?-
-No tak…-
-No teraz jest mi jeszcze bardziej głupio właśnie strzeliłem nie tylko w dziewczynę ,ale także w księżniczkę krain ,w której się znajduję.-
-Nie zadręczaj się tak. Mogłeś strzelić w moją siostrę. Wtedy byś miał przemrożone. –
-Pewnie tak. Z tego co słyszałem to niezła Królowa lodu z niej.-
-Coś w tym stylu. Jest troszkę cieplejsza.-
Zaśmieli się i w tym momencie z krzaków wyskoczył Kristof z wielką kulą śnieżną.
Chciał już rzucić w Jack gdy zauważył Annę.
Zatrzymał się drastycznie i przez to kula ,która byłą uniesiona nad jego głową wyleciała mu z rąk. Oberwał od swojej broni. Został obrzucony niezłą ilością śniegu i patrzył teraz z wyrzutem i minką złego dziecka.
Jack i Anna zaśmiali się głośno. Na ten dźwięk przybiegł Sven. Podszedł do Kristofa i zaczął zlizywać śnieg z jego twarzy.
-Sven! No nie ! Znowu…. O nie !!- krzyczał i odpychał głowę i jęzor Svena jak najdalej.
Patrzący na to Jack i Anna praktycznie się popłakali ze śmiechu.
-O rany Kristof! Stary szkoda że nie mam przy sobie kamery…- przygryzł przy tym lekko swój palec i przyglądał się temu jak na filmie.



3 komentarze:

  1. Aż sama się uśmiałam XD

    ~fly c;

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne nadal się śmieję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne ciastko... i wracam do czytania! Czy tylko ja tak kocham słodycze?

    OdpowiedzUsuń