Frozen Love

Frozen Love
Forever

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 3 Tęskniłem za tobą...

Z każdym następnym krokiem w kierunku swojego pokoju, Elsę nachodziły coraz to gorsze wątpliwości.

A może to jest bez sensu?

A może to i tak nie zadziała?

Przecież on mnie nie pamięta, to jak może mnie kochać?- pytała samą siebie.

Już nawet widok znajomego korytarza prowadzącego do jego cichego i bezpiecznego zakątka, którym zawsze był jej pokój, nie poprawiał jej humoru.
Szła powoli wpatrując się w ciemnoczerwoną wykładzinę podłogi. Uśmiechnęła się lekko jak przed laty kłóciła się o jej kolor z Anną.

-Dlaczego czerwony?- mówiła zrezygnowana Elsa, wpatrująca się w nieugiętą Annę.

-Czerwony to mój ulubiony kolor i jest to barwa królewska. Oczywiście, że powinnyśmy chodzić po czerwonym dywanie. Nie powinna się dziwić na mój wybór.- rzuciła jej wyzywające spojrzenie, ale całość dopełniła życzliwym uśmiechem.
Elsa westchnęła i uśmiechnęła się lekko zmęczona do siostry.

 -Ale czy to nie jest jakieś płytkie?- zapytała z nadzieją, że może ten argument zadziała na rudowłosą. Anna zrobiła dziwną minę.

-Płytkie? Można o mnie mówić różne rzeczy, ale na pewno nie że jestem płytka.

-Na przykład zwariowana, dziecinna, hałaśliwa...- wymieniała na palcach.

-No już zrozumiałam! A więc postanowione. Czerwony dywan na korytarze!- zanim Elsa zdołała coś jeszcze powiedzieć, Anna wyleciała z chytrym uśmieszkiem z komnaty.

Elsa wróciła  na ziemię. Nie wiedziała dlaczego to wspomnienie teraz jej przyszło na myśl. Zdarzyło się to już dobry rok temu, ale pamiętała szczegóły.
Westchnęła i ruszyła już ostatnim zakrętem korytarza. Przejście kończyło się oknem wychodzącym na główny plac pałacowy.
Elsa zawsze przez nie wyglądała, gdy miała pewność, że nie ma w pobliżu siostry. Lubiła patrzeć na swoje królestwo. Na ludzi, którzy prowadzą zwyczajne i normalne życie. Widok z jej pokoju ukazywał tylko i wyłącznie pałacowe ogrody.
Zieleń i roślinność zawsze była dla niej jakaś obca. Każda roślinka podarowana jej przez rodziców lub siostrę w późniejszych czasach, nie dotrwała  do końca tygodnia.
Zawsze marzyła o stworzeniu swojego własnego magicznego ogrodu, w którym wszystkie rośliny były by stworzone z jej własnego żywiołu- lodu.
Ale nie teraz... Westchnęła stając pod drzwiami.
Jej ciemno drewniane drzwi nawet teraz po tylu tygodniach, były nadal pokryte jej zdobniczymi dodatkami. Na powierzchni były widoczne wzory ze szronu, tworzące małe śnieżynki.
Wzięła jeszcze głęboki oddech i weszła do środka.
Jej pokój zastała taki sam jak go pozostawiła. Schludnie pościelone łoże mieściło się po prawej stronie, a obok niego stała mała szafeczka z lampką nocną.
Po drugiej stronie była biblioteczka, a koło niej małe biureczko razem z kosmetyczką.
Podeszła szybko w jego kierunku i na widok tego czego szukała odetchnęła głęboko.
Była... Stała wciąż w wazonie, promieniując fioletem.
Może jest nadzieja...


Chris uchylił się przed grubym tomem księgi strażników. O cal minęła mu koło ucha i poleciała w stronę okna. Na szybie pojawiła się głęboka rysa, ale po chwili już znikała.
Jedno z lepszych zabezpieczeń przed ucieczką Jacka działało nienagannie.
Chris podniósł się z klęczek i spojrzał na rozjuszonego chłopaka, który chciał właśnie nie tylko zabić go wzrokiem ,ale także zabójczą latającą książką.

-Skończyłeś, Frost.-westchną niby zrelaksowany i znudzony, ale obserwował uważnie Jacka.
On już chwytał kolejną porcję wiedzy przeznaczoną dla Chrisa, ale opiekun uniósł do góry ręce.

-Poddaję się! Nie strzelaj.- Frost uśmiechną się diabelnie, ale nie puścił księgi.
Mimo iż wyglądał bardzo mizernie, a jego ubrania wisiały na nim, jakby nosił rzeczy starszego brata, umiał wykrzesać z siebie trochę siły. Oparł się o ścianę, a na jego czole pojawiły się kropelki potu.
Nawet coś takiego jak rutynowa chęć pozbawienia Chrisa głowy bardzo go wykańczała.
Widać było jak szybko oddycha, ale starał się to ukryć.

-A co? Aż tak się boisz wiedzy, Chris.-mrukną pod nosem, wciąż się łobuzersko uśmiechając.

-Nie tylko ja. Razem zasypialiśmy na wykładach. Proszę cię o trochę cierpliwości Jack. Mówiłem ci, że mamy plan, który może ci pomóc.- chłopak prychnął, ale upuścił wreszcie broń.
Książka spadła na kamienną posadzkę z głośnym hukiem.

-Dobra. Później ci przywalę.- opierając się nadal o ścianę zsunął się po niej na dół, odchylając głowę do góry.

-Nienawidzę tego miejsca.- mrukną. Teraz jak jego twarz się wygładziła, Chris dostrzegł bardzo zarysowane pod skórą kości policzkowe. Miał wrażenie, że niedługo przebiją się przez nią, jak przez cienki materiał.
Strażnicy podejrzewali, że Jack jest tak niszczony przez wrogą energię powstałą w trakcie zaćmienia. Jest także źródłem tej mocnej i tajemniczej blokady jego wspomnień. Chris wyczuwał, że moc księżyca stopniowo w Jacku gaśnie, pozostawiając tylko niszczycielską i złą energię.
Strażnicy bali się co będzie, gdy całkowicie go wypełni.
Istniały dwie opcje i żadna nie była dobra lub chociaż w miarę znośna.
Jack mógł wtedy umrzeć lub zmienić się w demona.
Nie wiedzieli w jakiego i woleli na razie o tym nie myśleć. 
Od kiedy Elsa wyruszyła na tajemniczą podróż w opiekunie zakiełkowała jakaś pozytywna myśl.
Jakiś promyczek nadziei, który może niedługo się przebić przez zachmurzone niebo niepokoju.

-To na czym skończyliśmy.- Chris musiał codziennie katować Jacka kolejną dawką wspomnień. Chłopak jak na komendę skrzywił się z oznaką bólu i objął głowę rękoma.

-Że nienawidzę tego miejsca i chciałem cię zabić.- mrukną. Chris zaśmiał się i usiadł na jednym z foteli w zmasakrowanym pokoju.
Jack ostatnio miewał trudne chwilę, ale one nie umniejszały teraz złemu samopoczuciu pozostałych mebli.
Wszystko było, albo podarte, porozbijane lub po prostu doszczętnie zniszczone.
Szczątki poległych przedmiotów były pokryte lodem, a w powietrzu jeszcze wisiały drobne śnieżynki, wytworzone w napadzie złości Jacka.

-Nie. Wiesz o czym mówię, Jack. Był to chyba okres, gdy jeszcze zabawiałeś się w okolicach Skandynawii.- Jack wynurzył twarz z ramion i oparł się o ścianę, zamykając oczy.
Zawsze tak robił przed swoją historią. Kulił się w sobie i za każdym już razem zamykał oczy, przygotowany na kolejny ból.
Chris westchną smętnie i zaczął opowiadać.

-Gdy skończyłeś swoje podstawowe szkolenie i jeszcze nie byłeś na stanowisku Strażnika, często włóczyliśmy się po świecie. Ale w tym jednym przypadku wybrałeś się na samotną misję.
Oczywiście wiedziałem, że wpakujesz się w kłopoty i zapewne będzie to część twojej ,,zabawnej przygody'', więc cię zostawiłem.
Niestety znam wszystkie szczegóły, bo chwaliłeś się tą historią przez ponad pół wieku.- Chris uśmiechną się i w porę ugryzł się w język. Już miał powiedzieć, że nie powinien opowiadać tego Elsie.
Kontynuował, ale tym razem skupiając się na historii.

-Był to akurat 1823 rok i oczywiście wybrałeś państwo na zwiedzanie, które miało problemy z wojną. Panował wtedy Gustaw IV Adolf, król Szwecji i Książę Finlandii.
Akurat wtedy miał ciężki okres w państwie, ale to cię nie zniechęciło do uprzykrzania mu życia. Utrudniałeś przemarsz jego wojsk i tym samym doprowadziłeś do utraty przez niego większości zaatakowanych ziem. Do tego doprowadziłeś do jednej z najcięższych zim w tym królestwie.
Ale nie to było dla ciebie ciekawe w tej misji. Zafascynowała cię pewna mała niewiasta.- Jack na chwilę uchylił oko, które chyba liczyło na jakąś projekcję filmową lub zdjęcie dziewczyny. Chris uśmiechną się smutno i ciągną dalej.

-Nazywała się Amalia Marii Charlott. Była niezwykłą osobą, bo jako nieliczna wierzyła w strażników. Niestety ciebie wcale nie dostrzegała.
Zafascynowała cię jednak jej tajemnicza energia. Opowiadałeś mi wtedy, że pewnej nocy śniłeś o niej, a w jej pobliżu miałeś jakieś dziwne wrażenie, że cię przyzywa. 
Opiekowałeś się nią i pewnego dnia nawet uratowałeś jej życie. O mało co nie zginęła w pożarze jednego z pałaców jej ojca.- Chris zerknął ukradkiem na Jacka, ale on zachowywał się normalnie.

-Oczywiście spędziłeś z nią z jakieś dwa miesiące, ale niestety wyszła za mąż i wyjechała.
W tym samym czasie ja zawędrowałem twoim śladem wyczuwając twój smutek. Nie wiedzieć czemu, ale w jej osiemnaste urodziny przestała być dla ciebie kimś wyjątkowym.
Wróciliśmy wtedy w okolice Moskwy, ale to już kolejna historia.- Jack westchną ciężko, jakby połykał niesmaczną tabletkę i otworzył oczy.
Widać było, że jest zamroczony, a jego wzrok był błędny. 

 -Nic mi to nie mówi, oprócz tego, że te informacje wbijają się mi w mózg. A mówili, że wiedza nie boli.- Chris zaśmiał się i wstał powoli podchodząc do Jacka. Położył mu dłoń na ramieniu i wyciągną jego kamień strażnika. 

Tak jak za każdym razem lśnił fioletem, ale także ze środka błyskały promienie błękitu.
Chris zmarszczył brwi i wzdychając ruszył do drzwi. Odwrócił się na moment do Jacka, ale on wpatrywał się smutno w kamień w swojej dłoni.
 Chris nie wiedział co powiedzieć. 
,,Będzie dobrze''.- ale przecież nie wiedział.
,,Przyjdę później''.- ale po to aby go dalej męczyć.
Westchnął i wyszedł na korytarz.
Nagle i całkowicie niespodziewanie zderzył się z kimś i runą na podłogę.

-Nie!!- usłyszał znajomy i przerażony głos.- Łap ją!!- krzyczała i dopiero teraz Chris zauważył lecącą w powietrzu szklaną...nie lodową róże, która była dziwnie znajoma i teraz zmierzała nieubłaganie w stronę kamiennej posadzce.
Zerwał się szybko na nogi i złapał ją delikatnie z łodygę. Ukuł się głęboko, przez ostry kolec kwiatu.
Sykną, ale nie upuścił róży.
Elsa z uśmiechem i ulga na twarzy podeszła tym razem wolniej do Chrisa. Wzięła delikatnie z jego dłoni różę i westchnęła z błogim uśmieszkiem.

-Masz nie zły refleks. Przepraszam, że na ciebie tak wpadłam.- powiedziała przepraszająco, ale zciąż patrzyła z zainteresowaniem na kwiat.

-Co to...- nie musiał się dopytywać, bo wyraźnie wyczuł.
-Skąd to... Ale jak? Przecież to jest...

-Tak. To nasza jedyna nadzieja.- przepchnęła się brutalnie koło Chrisa i weszła do pokoju. Zanim zdążył zareagować drzwi pokryte zostały dodatkową ochronę w roli lodowej ściany.
Walną z wściekłości i obawy w przeszkodę, wołając innych strażników.

Elsa weszła szybko do środka trzaskając drzwiami i opierając się o nie rękoma,tworząc lodową ochronę z zewnątrz.
Gdy już wiedziała, że jest bezpiecznie odkręciła się do pokoju.
Ledwo pohamowała okrzyk zaskoczenia.
Wszystko było w kompletnej ruinie. Meble i gdzieniegdzie ściany były poniszczone i porozwalane. Na podłodze pełno było lodu i porozrzucanych przedmiotów.
Wszystko dopełniał lekki śnieżek unoszący się w powietrzu.
Elsa rozglądała się i wreszcie zobaczyła go.
Jej serce mimowolnie przyśpieszyło i tłukło się jej o klatkę piersiową. Przycisnęła różę do piersi, jakby chciała ją ochronić przed złem i niebezpieczeństwem.
Stał przy oknie odwrócony od Elsy i chyba nawet nie świadomy, że ktoś pojawił się w jego pokoju.
Opierał się niedbale o parapet, ale widać było jak szybko i raczej nierównomiernie oddycha.
Jego ubrania niegdyś tak dobrze dopasowane wisiały na nim, a sam wyglądał strasznie chudo. Jego włosy stały się jakby siwe, a nie śnieżnobiałe jak kiedyś.
Elsa chciała stąd uciec, lub się rozpłakać na ten smutny widok. Zagryzła wargę i poczuła lekki smak krwi w ustach. Ruszyła w jego stronę powodując szmery i szelesty poniszczonych rzeczy.
Jack nawet nie drgną, ale musiał to usłyszeć, bo westchną somatycznie.

-Nie mam ochoty na kolejną fascynującą historię mojego życia. Możesz iść Chris. Nie jestem już duszą towarzystwa.- Jego głos niegdyś melodyjny był bardzo zmęczony i zachrypnięty, jakby brakowało mu sił na mocny ton.
Elsa była jeszcze przed chwilą zrozpaczona widokiem ukochanego, ale teraz czuła tylko i wyłącznie zdeterminowanie i niewyobrażalną wściekłość na okrutny los.
Oderwała kawałek materiału swojej białej luźnej sukienki i podeszła bliżej do chłopaka.
Szybko zawiązała mu opaskę na oczy i rzuciła na ścianę blokując go lodowymi kajdanami.
Teraz nie pohamowała jęku. 
Jego twarz była przeraźliwie zapadła, a kości policzkowe zbyt bardzo uwidocznione. Pod opaską widziała wyraźnie fioletowe sińce i zapewne jego oczy nie błyszczały jak kiedyś.
Jego skóra nie była biała, lecz lekko szara.
Włosy teraz dłuższe nachodziły na materiał, ale nie było to urocze, przez swój bezbarwny odcień.

-CO jest! Odpłacasz się za ten wazon, który rozbiłem ci na głowie. Przecież przerosiłem, no raczej się starałem.- rzucał się, ale po chwili jeszcze szybciej oddychał i po woli tracił siły.
Elsa nie wiedziała co teraz. Miała to co potrzebowała, ale co dalej. Nie mogła nic powiedzieć. Nie mogła go dotknąć, o on nie mógł jej zobaczyć.
Co powinna zrobić?
Spojrzała na różę trzymaną w dłoni. Jaśniała jeszcze bardziej fioletowym blaskiem niż wcześniej.
Zdumiona spojrzała w stronę Jacka i zobaczyła, że pod jego luźną bluzką także prześwituję fiołkowa poświata.
Podeszła do niego i wyciągnęła kamień.

-Chris? Co ty robisz? To nie jest zabawne. Jeśli masz zamiar bawić się w chowanego to nie mogę cię raczej szukać!- Jack się bardziej denerwował, a Elsa zmieszała się.
Trzymała teraz w lewej ręce kryształ, a w prawej różę. Oba te przedmioty lekko drgały i jaśniały jeszcze bardziej przeraźliwym blaskiem. 
Przybliżyła je troszkę do siebie i światło się zwiększyło. Odsunęła i nagle zmalało, jakby przygaszało się żarówkę.
Westchnęła i jeszcze raz popatrzyła na Jacka.

,,Księżycu, chyba zwariowałam.''

Uderzyła oba przedmioty o siebie, a pokój eksplodował światłem.
Nie wiedziała co się stało, ale poczuła, że upada, a szczątki poniszczonych rzeczy powbijały jej się boleśnie w skórę.
Miała zamknięte oczy, ale nawet przez zamknięte powieki dostrzegała przeraźliwe i oślepiające jasne światło.
Nagle wszystko znikło. 
Elsa odważnie rozchyliła powieki i zaniemówiła. 
  Nad nią stał uśmiechnięty i promienny Jack, który wyciągał do niej pomocną dłoń.
Nie był już strasznie chudy i jakby chory, ale całkowicie...cudowny.
Cały jaśniał. Do oczu powrócił wesoły i pełny życia blask błękitu. Skóra była pięknie biała idealnie dopasowana do śnieżnobiałych włosów i szerokiego niebiańskiego uśmiechu.
Ubrania na nim nie wisiały lecz dobrze i dopasowanie przylegały do pięknie zbudowanego ciała.
 Jack zaśmiał się i ukucnął koło Elsy, chwytając mocno za jej dłonie. Wziął ją szybko na ręce i podleciał do fotela. Posadził ją sobie na kolana i dalej uśmiechając wpatrywał się intensywnie w jej oczy. Miała wrażenie, że wszystkie ostatnie kłopoty po prostu wyparowały przez jaśniejącą poświatę Jacka i jego uśmiech. 
Był tylko on i ona w jego objęciach.
Wyciągnęła lekko drżącą dłoń i przejechała nią po jego policzku.

-Pewnie uderzyłam się w głowę i jesteś tylko piękną halucynacją, ale i tak o to zapytam. Jesteś prawdziwy?- zaśmiał się i szybko przyciągną ją bliżej do siebie. 
Odszukał jej wargi namiętnie pocałował. Elsa nie czekała na nic więcej.
Przysunęła się do niego całym ciałem i obejmując jego szyję dłońmi.
Czuła jak delikatnie się uśmiecha pod je pocałunkami i lekko drży.
Gdy odsunęła się od niego, czuła wyraźnie rumieńce na policzkach i szeroki uśmiech na twarzy.
On wciąż wpatrywał się w nią ciemnymi od podniecenia i pożądania oczami.

-Tęskniłem za tobą. Nie wiesz jak to jest być w pustce i nagle się obudzić widząc twoją twarz.- wymruczał przy jej uchu, całując delikatnie jej szyję i jeżdżąc wargami po jej skórze.

-Dobrze wiem. Sama byłam w mroku. Samotna...Tak się bałam, że cię straciłam. Ale...
 Wróciłeś prawda?- zaśmiał się cicho. I odszukał jej usta. 
Pocałował delikatnie niemal nie dotykając jej warg, ale było to tak zmysłowe, że Elsa zadrżała.

-Wróciłem i już nigdy cię nie opuszczę.- chciał już znów ją pocałować, ale drzwi z wielkim hukiem wyleciały z zawiasów.
Stanęli w niej nagle wszyscy strażnicy i Chris z zaszokowanymi minami, wpatrując się to w Jacka to w Elsę.
Jack westchnął rozczarowany.

-Nie mogliście zapukać. Podobno to mój pokój...
 







7 komentarzy:

  1. Mam zejście <3 Rozdział cudowny :* płaczę ze wzruszenia :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No wreszcie! Jack wrócił "do zywych"! Świetny rozdział jak zawsze! Życzę dużo weny na kolejne :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa!!! HURRA!!!! i znowu przez Ciebie ryczę!!! :D ze szczęścia oczywiście!!! wzruszyłam się jak głupia już odczytując sam tytuł :) cudowny rozdział zabawny i wzruszający zarazem ^_^ nie ma to jak czerwone dywany, latające zabòjcze książki, ròża ratująca życie i namiętne pocałunki na zakończenie <3<3<3 HURRA!!! Jack wròciłeś! ^0^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki tylko, cholera tekst mi się w pewnej chwili podkreślił i nie chciał się usunąć.
    No cóż...Los tak chciał.

    OdpowiedzUsuń
  5. To nic nie przeszkadza ważne, że przekaz ten sam pozostaje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hurra!!! BUM! I Jack jak nowy! Piękny rozdział ^.^ Mi też czasem podkreśla, trudno to usunąć, ale w czytaniu nie przeszkadza ;-) Chciałabym zobaczyć miny Strażników i Chrisa xD Musiał to być niezły widok...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosko!!!!! Mój mózg eksplodował!!!!! Piękny rozdział!!!!!

    OdpowiedzUsuń