Chris, Słyszysz mnie. Proszę powiedz coś!- usłyszał tak oczekiwany od dawna głoś, że myślał, że już wariuje, ale stanowczość i jego moc ściągnęły go na ziemie.
O matko!- odpowiedział po chwili i chyba usłyszał śmiech Jacka. Cały się spiął, a pytania pozostałych strażników i Elsy ledwo do niego docierały.
Raczej nie jestem aż tak owłosiony jak twoja matka, ale na pewno fajniejszy.- to na pewno musi być on. Nikt nie potrafił by mnie tak zdenerwować jednym, krótkim zdaniem, ale już tak dawno nie miał od niego, żadnej oznaki życia, że wolał się nie łudzić i najpierw upewnić.
Jack to na prawdę ty!- spytał ostrożnie, ale ze stanowczością.
No ja, a kto inny. Oczekiwałeś kontaktu z gorącą laską z Arizony. Masz lepszy towar w mojej wersji.
- znowu te jego odzywki, nie wiedzieć czemu, ale się troszkę stęsknił. Zapewne będzie tego żałował, ale to się teraz nie liczyło.
Gdzie jesteś?- zapytał po chwili z przejęciem.
Gdzie jesteś?- zapytał po chwili z przejęciem.
I to właśnie twoje zadanie. Nie mam bladego pojęcia...- oczywiście mógł nie zadawać takiego pytania. Jack miał zawsze problem z orientacją w otoczeniu. Nawet w swojej bluzie ledwo co znajdował. Westchnął i zaczął szukać Jacka. Miał znów utrudnienia. Jego moc była bardzo słaba i ledwo wyczuwalna, ale jednak coś znalazł. Dziwne było to, że to w okolicy Arendell.
Jack dobrze się czujesz?- spytał z troską. Jego energia była problemem, ale także wyczuł coś bardziej groźnego. Z Jackiem coś jest nie tak, jakby ktoś go uszkodził. Dziwnie to brzmi, ale miał takie skojarzenie.
Usłyszał głośne westchnięcie i już wiedział, że Jack szykuje dla niego soczystą odzywkę.
No wiesz jestem cały pokierszowany od płonących więzów, w których mnie trzymali, ale poza tym czuję się jak przeżuta guma. Prawie utonąłem w zatrutym lub morderczym jeziorze, a jakaś istota zwana Edona trzyma mnie w przepięknej i zatęchłej celi. Ale po za tym widoczki są piękne, kraty i szczury biegające po podłodze są obowiązkowe w tym wystroju... Wystarczy o mnie, jak tam na wolności.- usłyszał w jego głosie taką moc i sarkazm w ostatnim zdaniu, że aż przeszły go dreszcze.
A mówiłeś, że nie masz siły.- tak się za nim stęsknił, że nawet pozwolił się z nim trochę podroczył. Usłyszał znów cisze i przeraził się śmiertelnie.
Jack! Jack! Wszystko dobrze?!-znów cisza.
Przepraszam nagły spadek sił. Rozumiesz pewnie.- usłyszał prychnięcie ledwo trzymanego śmiechu.
Ty idioto! A ja się zamartwiam!
Ooo, aż tak ci na mnie zależy. Wzruszyłem się.
Jack, ale tak na serio nic nie czujesz? Związanego z mocą.- zamyślił się trochę.
Wydaję się, że wszystko wraca do normy. Edona zabrała mi kamień, a wcześniej byłem w jakimś dziwnym miejscu. Nie proś o opis widokowy. Teraz mi go oddała lub po prostu zapomniała zabrać.- czyli jedna Jack odwiedził świat w bramie.
Jack grozi nam wielkie niebezpieczeństwo. Naprawdę nie wiedz gdzie jesteś?- spytał z jeszcze większą paniką niż chciał.
Spróbuje coś zobaczyć przez okno.- teraz już nic nie słyszał. Napięcie pozostało z jeszcze większą paniką. A jeżeli Jack już jest w więzieniu Huntera. A co jeśli on nie trzyma go już tylko po to, aby zwabić Else.
Hej! Czy ty mnie słuchasz?!-niechcący przez bieg swoich myśli zgubił połączenie z Jackiem.
Tak, i co? Widzisz coś?- spytał przejęty.
Nie za wiele. Widzę chyba śnieg. Czuje zimno w powietrzu, ale wiesz, że nie mogę być tego pewień. Jestem jakimś ciemnym miejscu. Może to grota, ale na pewno wyczuwam śnieg i lód.-śnieg i lód. Chris zamyślił się. Wyczuł jacka właśnie w Arendelle, a jeżeli...
Jack jak się tam znalazłeś?
No wiesz nie wiedziałem że kręci cię więzienie i przebywanie z pozaziemską istotą, która ma coś dziwnego do ciebie, ale chyba się nie podzielę tą wygodą.- westchnął
Nie chodzi o to. Jak zostałeś porwany. W jaki sposób i miejscu?
Yyy. Nie pamiętam dokładnie. Leciałem, gdy nagle zerwała się burza śnieżna nad tą górą Simona w Arendelle. Potem znalazłem pałac Elsy i wszedłem do środka. Tam znalazłem jakieś lustro i...
Niech zgadnę. Musiałeś dotknąć.
Ej to nie moja wina. To on mnie uwiodło.
Ciebie wszystko uwodzi.-westchnął. Podejrzewał, że jednak tak się stało.-Co było dalej?
Trafiłem na jakieś zadupie z jeziorkiem pośrodku. Nie mogłem używać mocy i panować nad lodem i śniegiem, chociaż była tam tego cała masa. Nie mogłem się odsuwać od tafli jeziora, a potem zobaczyłem to samo zwierciadło na jego dnie.Gdy chciałem przebić lód, zobaczyłem Edone. Potem pamiętam tylko jak tonąłem i teraz jestem w tym luksusowym hotelu.- Chris zamyślił się na chwilę.
Chyba wiem gdzie jesteś. Przyślę pomoc.
NIE! krzyknął tak głośno, że Chrisa rozbolała głowa.
Dlaczego?-spytał chociaż domyślał się odpowiedzi.
Oni polują na Elsę. Jakiś Hunter i te istoty zawarły przymierze i zamierzają się na nią. Ja jestem tylko atrakcyjna przynętą. Nie możesz jej nic powiedzieć i się narażać.
Nie robię tego od niedawna, pamiętam.
Trudno zapomnieć, jak mi ciągle o tym jęczysz. Nie, nie możesz mnie ratować. Sam spróbuję coś wymyślić.
Jack ty masz problem z matmą, a chcesz wymyślić plan ucieczki.
Ej a kto wymykał się Nordowi na wykładach po ciastka. Spokojnie dam sobie radę. Obiecaj, że mi zaufasz.
Jack...
Obiecaj
Obiecuję....Jack, Jack?! Jack?- nagle wrócił do rzeczywistości i zobaczył pochyloną nad nim Elsę i Norda, którzy potrząsali nim energicznie.
-Chris. Chris. Wszystko dobrze? To Jack? Złapałeś kontakt?
-Tak- okazało się, że leżał na podłodze. Podniósł się powoli podtrzymywany przez strażników. Elsa wstała i przypatrywała mu się w napięciu.
-Wiem gdzie jest.
-Gdzie?- zapytali wszyscy chórem.
-W Arendelle. Pod Górą Simona, ale nie chce ratunku...
Jack dobrze się czujesz?- spytał z troską. Jego energia była problemem, ale także wyczuł coś bardziej groźnego. Z Jackiem coś jest nie tak, jakby ktoś go uszkodził. Dziwnie to brzmi, ale miał takie skojarzenie.
Usłyszał głośne westchnięcie i już wiedział, że Jack szykuje dla niego soczystą odzywkę.
No wiesz jestem cały pokierszowany od płonących więzów, w których mnie trzymali, ale poza tym czuję się jak przeżuta guma. Prawie utonąłem w zatrutym lub morderczym jeziorze, a jakaś istota zwana Edona trzyma mnie w przepięknej i zatęchłej celi. Ale po za tym widoczki są piękne, kraty i szczury biegające po podłodze są obowiązkowe w tym wystroju... Wystarczy o mnie, jak tam na wolności.- usłyszał w jego głosie taką moc i sarkazm w ostatnim zdaniu, że aż przeszły go dreszcze.
A mówiłeś, że nie masz siły.- tak się za nim stęsknił, że nawet pozwolił się z nim trochę podroczył. Usłyszał znów cisze i przeraził się śmiertelnie.
Jack! Jack! Wszystko dobrze?!-znów cisza.
Przepraszam nagły spadek sił. Rozumiesz pewnie.- usłyszał prychnięcie ledwo trzymanego śmiechu.
Ty idioto! A ja się zamartwiam!
Ooo, aż tak ci na mnie zależy. Wzruszyłem się.
Jack, ale tak na serio nic nie czujesz? Związanego z mocą.- zamyślił się trochę.
Wydaję się, że wszystko wraca do normy. Edona zabrała mi kamień, a wcześniej byłem w jakimś dziwnym miejscu. Nie proś o opis widokowy. Teraz mi go oddała lub po prostu zapomniała zabrać.- czyli jedna Jack odwiedził świat w bramie.
Jack grozi nam wielkie niebezpieczeństwo. Naprawdę nie wiedz gdzie jesteś?- spytał z jeszcze większą paniką niż chciał.
Spróbuje coś zobaczyć przez okno.- teraz już nic nie słyszał. Napięcie pozostało z jeszcze większą paniką. A jeżeli Jack już jest w więzieniu Huntera. A co jeśli on nie trzyma go już tylko po to, aby zwabić Else.
Hej! Czy ty mnie słuchasz?!-niechcący przez bieg swoich myśli zgubił połączenie z Jackiem.
Tak, i co? Widzisz coś?- spytał przejęty.
Nie za wiele. Widzę chyba śnieg. Czuje zimno w powietrzu, ale wiesz, że nie mogę być tego pewień. Jestem jakimś ciemnym miejscu. Może to grota, ale na pewno wyczuwam śnieg i lód.-śnieg i lód. Chris zamyślił się. Wyczuł jacka właśnie w Arendelle, a jeżeli...
Jack jak się tam znalazłeś?
No wiesz nie wiedziałem że kręci cię więzienie i przebywanie z pozaziemską istotą, która ma coś dziwnego do ciebie, ale chyba się nie podzielę tą wygodą.- westchnął
Nie chodzi o to. Jak zostałeś porwany. W jaki sposób i miejscu?
Yyy. Nie pamiętam dokładnie. Leciałem, gdy nagle zerwała się burza śnieżna nad tą górą Simona w Arendelle. Potem znalazłem pałac Elsy i wszedłem do środka. Tam znalazłem jakieś lustro i...
Niech zgadnę. Musiałeś dotknąć.
Ej to nie moja wina. To on mnie uwiodło.
Ciebie wszystko uwodzi.-westchnął. Podejrzewał, że jednak tak się stało.-Co było dalej?
Trafiłem na jakieś zadupie z jeziorkiem pośrodku. Nie mogłem używać mocy i panować nad lodem i śniegiem, chociaż była tam tego cała masa. Nie mogłem się odsuwać od tafli jeziora, a potem zobaczyłem to samo zwierciadło na jego dnie.Gdy chciałem przebić lód, zobaczyłem Edone. Potem pamiętam tylko jak tonąłem i teraz jestem w tym luksusowym hotelu.- Chris zamyślił się na chwilę.
Chyba wiem gdzie jesteś. Przyślę pomoc.
NIE! krzyknął tak głośno, że Chrisa rozbolała głowa.
Dlaczego?-spytał chociaż domyślał się odpowiedzi.
Oni polują na Elsę. Jakiś Hunter i te istoty zawarły przymierze i zamierzają się na nią. Ja jestem tylko atrakcyjna przynętą. Nie możesz jej nic powiedzieć i się narażać.
Nie robię tego od niedawna, pamiętam.
Trudno zapomnieć, jak mi ciągle o tym jęczysz. Nie, nie możesz mnie ratować. Sam spróbuję coś wymyślić.
Jack ty masz problem z matmą, a chcesz wymyślić plan ucieczki.
Ej a kto wymykał się Nordowi na wykładach po ciastka. Spokojnie dam sobie radę. Obiecaj, że mi zaufasz.
Jack...
Obiecaj
Obiecuję....Jack, Jack?! Jack?- nagle wrócił do rzeczywistości i zobaczył pochyloną nad nim Elsę i Norda, którzy potrząsali nim energicznie.
-Chris. Chris. Wszystko dobrze? To Jack? Złapałeś kontakt?
-Tak- okazało się, że leżał na podłodze. Podniósł się powoli podtrzymywany przez strażników. Elsa wstała i przypatrywała mu się w napięciu.
-Wiem gdzie jest.
-Gdzie?- zapytali wszyscy chórem.
-W Arendelle. Pod Górą Simona, ale nie chce ratunku...