Frozen Love

Frozen Love
Forever

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 51 Pradawni

Dziękuję wam za cierpliwość. Ostatnio wiele się działo i to mam zamiar zrobić w blogu. Oto lekka odpowiedz cz.1 ... Miłego czytania.

Chris wycofał się trochę od Elsy i Norda, którzy rozmawiali o nudnych dziejach strażników. Zawsze z Jackiem zasypiał na historii. Wspomnieniami wrócił do dwóch drewnianych ławek, jak dla normalnych uczniów. W jednej siedział roześmiany Jack, który właśnie strzelił w odwróconego Norda papierowa kulką.
Rozgniewany podszedł do niego, potarmosił mu włosy i założył czapeczkę z napisem ,,Nicopoń''. Pamiętał jeszcze ból jaki wywoływał jego krzyk, gdy zdarzyło im się zasnąć podczas wykładów.  
-Jack nie śliń książki!- zaśmiał się mimowolnie i wrócił do rzeczywistości. Stał oparty o jedną z marmurowych kolumn dokładnie w jej cieniu. Szczęście związane ze wspominkami tak jak szybko przyszło, tak łatwo zmieniło się w smutek i żal. 
Tyle przeżył z Jackiem,a on zawsze traktował go jak przyjaciela, a nie zwykłego opiekuna. Są ze sobą związani od tak dawna, a świadomość, że znowu wpakował się w kłopoty jest nie do opisania. Wyraźnie czuję, że coś jest nie tak. Nie może go znaleźć, ale wyczuwa, że coś się z nim dzieje. Ta niepewność... Walną odruchowo w kolumnę i napotkał zwrócone twarze pozostałych. U Norda tak jak zwykle troska, ale Elsa była zaniepokojona. Spojrzał na nią znacząco, aby się nie martwiła, widać było, że odruchowo wstrzymała oddech. Podeszli do niego szybko, a Nord obciążył go swoją mocną ręką. Gdyby nie setki lat praktyki upadłby na podłogę, oceniając czy jest twarda. (Można zapewnić, że sprawdzał te kwestie.)
-Przepraszam. Przybyliście tu z problemem jak widzę, a ja was zanudzam.
-Szczerze mówiąc...- już chciał powiedzieć, że tak, ale zobaczył ciskane w niego pioruny w oczach Elsy.
Wziął głęboki oddech i spojrzał n a Norda. Nic się nie zmienił. Biała gęsta broda, starsza, ale zarazem młoda twarz, a przede wszystkim niebieskie oczy, które czasami były gniewne lub przyjazne, świdrujące cię spod krzaczastych brwi.
-Chodzi o Jacka.- na jego twarzy nie widać było zdumienia tylko ponownie głębokie zaniepokojenie i troskę. Na jego policzkach zaczął pojawiać się różowy rumieniec.
-Wiedziałeś?- spytał. Jeżeli on wiedział, że coś jest nie w porządku, to dlaczego nie pomógł. Jego głos mieszał się z gniewem i zaszokowaniem, ale zarazem słyszał go jakby oddalone echo.
-Tak. Wszyscy strażnicy widzieli. Wybacz Chris, ale ostatnio z Jackiem jest wiele wspólnego.- widać coś go gnębiło, ale nie chciał wszystkiego na niego zrzucać. Ale on właśnie tego chciał. Marzył aby ktoś mu wreszcie powiedział co się dzieję. Wyrzucił ręce w górę i zmarszczył nerwowo brwi. Czuł, że ledwo hamuje się w tej  postaci. Niczego tak nie pragnął niż przemiany i odprężenia się w biegu.
-Chris nie gniewaj się na mnie. Wiem, że się martwisz. Wiele razem przeżyliście...-
-No właśnie! Tyle razy go ratowałem, a nawet on mnie. A teraz znów tak jest! Nie ma go i czuję, że coś mu grozi. Nie mogę go znaleźć! Czuję się...- nie mógł się opanować. Stracił na chwile kontrolę i wszystko to co się w nim od dawna zbierało, zostało wyrzucone na Nroda. Wiedział, że nie powinien i zdawał sobie sprawę, że później znów będzie go zżerało sumienie.
-Chris spokojnie...- powiedział to cicho, ale Chris zbyt długo spędzał czas z Nordem. Mógł wyczytać z jego twarzy choćby najmniejszą emocję. Mógłby napisać bardzo szczegółową książkę o tym co teraz się z nim działo. Zapewne to działało w drugą stronę. Spuścił wzrok.
-I jak myślisz mam teraz spokojnie sobie usiąść, posłuchać kolęd, zjeść ciastko i latać ze Elfami.
-Chodźcie, porozmawiamy.-
 Wciąż nie patrząc na Norda poszedł razem z Elsą prowadzony przez Świętego w głąb jego domu.
Nie musiał pytać, ani się rozglądać. Wszystko było mu tak dobrze znane. Drewniane, antyczne meble, zmieszane z elementami marmuru były nierozłączne z tym miejscem. Piękne obrazy przedstawiające znane mu wydarzenia ze świata strażników, które teraz poznawała Elsa. Rozglądała się uważnie i podziwiał wszystko dookoła. Nagle napotkała jego wzrok i niepewnie się uśmiechnęła. Widział napięcie w jej ciele i twarzy. Przygryzła lekko dolną wargę i powiedziała prawie szeptem
-Pomogą nam go znaleźć. Jeśli nie oni to kto?- 
-Tak. Może masz racje. -uśmiechnęła się promienniej i wyprzedziła go.
Ale on miał mieszane uczucia. Właśnie miała racje, ale nie do końca. Jeśli strażnicy im nie pomogą to kto może...?
Rozmyślania nękały jego zamroczony umysł i nawet nie dostrzegł, że znaleźli się w gabinecie Norda. Nagle objęły go barwne zielone ramiona, które wyciągały z niego powietrze.
-Chris. Na wszystkie trzonowce świata! Tak dawno cię nie widziałam.- usłyszał radosny głos Zębuszki. Widocznie nie tylko aparat na zęby dobrze ściskał. Wypuściła go wreszcie z ramion, oczywiście robiąc darmowy przegląd dentystyczny.
-Ząbek. Ręce.- usłyszał kolejny głos. Po paru chwilach nareszcie znów miał na wyłączność swoją buzię.
Pierwszy raz od wejścia do gabinetu rozejrzał się dookoła.
Wszystko uległo zmianie. Wielka kolejka Norda budowana przez niego od kilku wieków znikła, pozostawiając wielki drewniany stół po środku pokoju. Na nim leżały różne księgozbiory z wylatującymi z nich papierami. Zobaczył także kubki z kawą, czekoladą i świeże ciasteczka.
Zdziwienie było głębsze gdy zobaczył prawie cały skład strażników. Był Zając, Piasek, Zębuszka i Nord.
-Zebraliście jakąś naradę?- sam zadziwił się surowością swojego głosu.
-Tak. Od dawna spotykamy się omawiając pewna sprawę.- Zając podrapał się nerwowo za uszami, a nagle zobaczył gniewne spojrzenie Ząbek i Piaska.
-O co chodzi? Powiedzcie wreszcie? Chodzi o Jacka?- znów kolejny wybuch. Nawet teraz nie mogli mu wszystkiego wyjaśnić. Stał przed nimi prosząc o odpowiedź, a dostaje tylko współczujące spojrzenia.
-No dobrze.- powiedział zrezygnowany Nord.
-Ale Księżyc nic nie wspominał o...-zaczął Zając
-Nie. On ma prawo wiedzieć. Jest jego opiekunem.- przerwał szybko Zającowi, uciszając gestem dłoni i natarczywym tonem.
Piasek wzruszył ramionami, a Ząbek posłała mu czułe spojrzenie. Elsa stała z boku i przypatrywała się wszystkim z napięciem.
-Usiądźmy i wszystko zacznijmy od początku. To będzie długo rozmowa.- wskazał na krzesła zastawione przy stole, ale nie zgadzała się liczba. Było tylko pięć. Jakoś nie wyobrażał sobie siedzenia z Elsą na jednym, trzymając ją na kolanach.
Nord siadając pstryknął palcami i po chwili do gabinetu wleciał jeden z Elfów, a za nim wleciało chyba z tuzin. Nad głowami dźwigały wielkie, tapicerowane krzesło. Elsa szybko podbiegła do nich i zdjęła z nich ciężar. Uśmiechnięte stworzyły wieże i ten najwyżej ucałował ją w policzek. Zarumieniona podeszła do stołu i usiadła jak na królową przystało.
-Co się dzieje Nord. Wiem, że na pewno ta wasza narada jest związana z Jackiem.- zaczął nerwowo Chris.
Strażnicy spojrzeli po sobie i wreszcie Nord z westchnieniem zabrał głos. Oparł się wygodnie w siedzeniu i skrzyżował ręce na brzuchu.
-Zapewne każdy już wie, że tu oto młoda dama jest córką Simona.- wskazał ręką na zdumioną Elsę.
-Ale skąd wy...- zaczęła niepewnie, ale on mówił dalej.
-Gdy wieść się rozniosła, każda magiczna kraina o tym trąbi. Z naszych legend wiadomo, że ojca Elsy bał się pewny ród nazywany
-Bractwo Cienia- odezwał się zaszokowany Chris.
-Tak. Bało się tej pierwszej pradawnej mocy danej Simonowi przez Księżyc. Gdy dowiedzieli się, że matka Elsy jest w ciąży wygnano go i zamierzono się na nią.
-Tak znam tę historię. Elsa także. Chcieli zabić potomka Simona i nie udało im się.- dodał zniecierpliwiony Chris. Święty zmierzył go wzrokiem i potakną głową.
-Masz racje co do ich niepowodzenia, ale nie znasz ich celu.
-Co masz na myśli?
-Zgadza się, że na początku chcieli zgładzić Else, ale przywódcy się zmieniają Chris. Ich wódz został zabity i na jego miejsce pojawił się ktoś o wiele gorszy. Nazywał się Hunter Dark. Jeden z największy kanalii marzących o potędze na świecie. On nie miał zamiaru zabijać Elsy tylko zabrać jej moc.
-Co?- powiedzieli razem Elsa i Chris.
-Jak wiadomo nic z tego nie wyszło. Matka Elsy dobrze ją ukryła nawet przed Simonem. Niestety po odejściu jednego z Obdarzonych świat uległby zagładzie. Dlatego my zostaliśmy wybrani do pomocy. Ty Chris jesteś wybierany przez naturę, a ty... Elso.
Jesteś potomkinią Simona.
-I co z tego?. Mam taką samą moc co Jack i do tego słabszą. - oznajmiła cicho.
-Mylisz się. Jak myślisz dlaczego Hunter chciał właśnie ciebie?
-Może dlatego aby zwabić mojego ojca i z niego wykraść moc.
-Ale jaką?
-Nie wiem.
-Elso. Ty masz pierwszy dar powierzony nam na ziemi, abyś tworzyła Obdarzonych. 
-Niemożliwe!
-Księżyc musiał pomagać ludziom dając drugą szansę i czynił ich Obdarzonymi, bo myślał, że jego dar przepadł. Jednak nie. Jesteś tu z nami i nawet nie wiesz jaką masz moc.
-Nie mam żadnej.
-Naprawdę...? A nie śniłaś przypadkiem ostatnio o kimś niezwykłym, niepoznanym wcześniej. 
-Tak, ale to był tylko sen.
-Nie to wizja. Widziałaś osoby wybrane przez dary, które trzeba uzupełnić w naturze. Po śmierci dwóch wybranych masz zadanie dać ich talenty innym.
Byłem wstrząśnięty. Siedziałem obok dziewczyny, która jest całym uśpionym zbiornikiem pradawnej mocy. Niby niepozorna, a tu proszę... Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Ona to musi mieć mocną psychikę pomyślał.
-Jesteś Pradawną, a nie Obdarzoną.
Masz moc jakiej prawie nikt nie ma na tym świece.
Znów ten sam wyraz twarzy Norda.
-Co masz na myśli mówiąc prawie?- dopytał Chris.
-Elsa nie jest jedyna.
-CO? Jest ktoś jeszcze? Kto to?- pytała podekscytowana Elsa. Nord patrzył na nią wielkimi smutnymi oczami, które błyszczały, ale jakoś dziwnie...Strachem
-Jack



1 komentarz:

  1. Nie nie nie !!!Czemu teraz w takiej chwili aaa!!Nawet nie wiesz jaką mam zdziwioną , przerażoną,zszokowaną i jednocześnie troche wkurzoną.Większość wytłumaczyło,ale co w końcu jest z Jackiem!!!?Na serio jak czytałam twoje pierwsze rozdziały to myślałam,że to będzie taka historyjka miłosna jak wszystkie inne,a tu prosze!!!!No na serio po prostu ja nie wiem co powiedzieć.To jest świetne.!!!!!!!!!!!!
    I LOVE YOUR BLOG AND JELSE!!!!!!!!!!LOVE IT!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń