Wszystkich zdziwiło to, że Elizabeth nawet nie jęknęła, gdy
Elsa wyszarpywała odłamki lodu wbite w jej ciało. Wciąż patrzyła błędnym
wzrokiem przed siebie jakby nic nie czuła. Elsa myślała, że chociaż sprawi jej
najmniejszy ból przy ty, ale na próżno. Gdy wyjęła ostatni odłamek, wrzuciła go
do pojemnika z pozostałymi. Już dawno by się rozmroziły, gdyby nie zimne
powietrze wywołane przez Elsę w komnacie. Może to było spowodowane po śnieżycy
lub takie było nastawienie jej do Elizabeth. Nienawidziła jej szczerze z całego
serca. Chciała powbijać ją na lodowe pale lub ciąć ją ostrymi kawałkami aż
powoli się wykrwawi. Wiedziała, że to nie jest do niej podobne, ale myśl co
zrobiła Jackowi była o wiele silniejsza. Odeszła szybko od niej piorunując ją
spojrzeniem. Anna podeszła do niej widząc postawę siostry. Wiedziała, że nie
jest w stanie normalnie porozmawiać z nią. Ona też ledwo się powstrzymywała,
aby nie przynieść jakiejś patelni z kuchni i nie rąbnąć ją w ten sfajczony łeb.
Otrząsnęła się i zmusiła na łagodny ton nie wyrażający nienawiści i obrzydzenia.
-No to już. Czekamy! Po co tu przyszłaś?!- mówiła to
składając ręce w krzyż na piersi.
Elizabeth oprzytomniała i znów na jej twarzy wystąpiła
skrucha. Nie potrafiła przez dłuższy czas utkwić w nich spojrzenia.
-Już wam mówiłam. Chcę wam pomóc odzyskać Jacka.- Elsa prychnęła odwracając wzrok. Znów na jej
twarzy było widoczne szczere obrzydzenie.
-Naprawdę uwierzcie! Dostrzegłam teraz co ja zrobiłam. Jest
mi tak głupio. Zasłużyłam na nienawiść z waszej strony, ale Jack jest w
potrzebie. Jeżeli chcemy go ratować to musimy się śpieszyć.-
-Co jest Frostowi?!- włączył się
Kristoff, podchodząc do Anny.
-Wiecie kto to jest Mrok?- spytała przenosząc wzrok po kolei
na wszystkich. Na końcu został utkwiony w Elsie.
-Tak- odezwała się wreszcie, ale nadal na nią nie patrząc.- Jack
mi o nim opowiadał. Mówił, że groził światu i strażnikom. Chciał pozbawić
dzieci wiary w nich i przejąć władzę. Pokonali go i teraz jest ich
najniebezpieczniejszym wrogiem.-
-Tak. Pewnie nie wspominał o mnie.-
-Wspominał. My w swoim związku byliśmy blisko! Mówił mi o
wszystkim, bo szczerze mnie kochał z wzajemnością! Nawet powiedział o tobie!
Obwiniał się o niby twoją śmierć, a teraz tak go urządziłaś!- teraz przeszywała
ją wzrokiem, gdyby mógł zabijać Elizabeth już byłaby martwa.
-Wiem! Teraz widzę, że się myliłam. Wy naprawdę się
kochacie. A ty Elso nie jesteś taka słaba jak przypuszczałam. Uważałam, że Jack
na ciebie nie zasługuje i tylko ja jestem go warta. Ale teraz wiem, że to ja
nie jestem warta jego. Jak on cię kocha! Ile bym dała aby mnie tak pokochał.-
-Przecież to zrobiłaś! Odebrałaś mu wolną wolę i zabrałaś go
mnie!!!-
-Tak, ale to już przeszłość.-
-Słucham!!!- podeszła do niej szybkim krokiem, ale została
zatrzymana przez Kristoffa. Na rękach rozprzestrzeniał się lód podobny do
szronu, ale o wiele mocniejszy. Wyglądał jakby założyła sobie rękawicę
bokserskie.
-Naprawdę! Zrobiłam to nie przeczę, ale Jack już nie należy
do mnie. Mrok przejął jego umysł. Zapomniał o wszystkim oprócz jego. Przedtem pamiętał
mnie, ale Mrok przeciął nasze połączenie.
-Podobno jestem idiotą, ale myślę, że nikt nie wie o co ci
chodzi!- Kristoff popatrzył na nią zdezorientowany.
-Spętaliśmy Jacka bardzo starymi zaklęciami wiążącymi. Mrok
znalazł je w opuszczony zamku Simona. Natrafił na rytuał podczas, którego można
narzucać swoją wolę na inną osobę. Do tego Jack miał wypalone pradawne znaki i
był skuty specjalnymi kajdanami. Gdy wszystko było gotowe, trzeba było czekać
tylko na pełnie. Zeszłej nocy połączyliśmy wspólną krew i złączyła nas. Ale jest
w tym wszystkim kruczek. Osoba musi się oddać temu, kto chcę nad nim panować, a
więź jest utrwalona w magicznych kamieniach. Mój został zniszczony i nie jestem
w więzi. Jack mnie nie pamięta i jest teraz wiernym sługą Mroka.-
Wszyscy wytrzeszczyli oczy. Wszystkich zdumiał napływ tak
wielu informacji, aż rozbolały ich głowy. Kristoff aż usiadł koło Anny na
łóżku, a Elsa chodziła nerwowo koło nich. Widząc ich postawę Elizabeth nadal
mówiła dalej.
-Naprawdę musimy się śpieszyć. Mrok przejmuję jego umysł i
będzie trudniej do wyrwać. Wiem, że macie mieszane uczucia co do mnie, ale
zrobię wszystko aby mu pomóc. Gdy będzie cały i zdrowy, odejdę i nigdy mnie nie
ujrzycie.-
-Zgoda!- od razu odparła Esa.
-Ale jak chcesz go uratować?-
-SŁUCHAM!!!- wykrzyknęła Elsa.
-Przychodzisz tu, mówisz to wszystko. Gadasz o swojej zmianie
i o tym, że musimy się spieszyć, a nie wiesz jak mu pomóc!!!- podeszła do niej
na tyle blisko, że Kristoff momentalnie zerwał się i staną między nimi. Nie
chciał chronić Elizabeth, ale wiedział, że ona wie więcej niż oni.
-Lepiej abyś coś wymyśliła zanim…- wywarczała przez zęby.
-Wiem chyba co trzeba zrobić, ale nie jest to bezpieczne.-
-Mam to gdzieś!!! Jack jest zagrożony, a nawet cały świat
przez tego psyhola. Nie obchodzi mnie to ile muszę wycierpieć bo już
przebolałam dużo. Zrobię wszystko dla Jacka!!!-
-Dobrze! Trzeba wezwać Księżyc!-oznajmiła z powagą.
-CO!!!???- zawołali wszyscy.
Elizabeth i tak pozostanie głupia i nieogarnięta, ale dawaj następny rozdział najszybciej, jak możesz, bo po prostu nie wytrzymam ! I jeszcze ześlę na ciebie Gwen, jak nie wstawisz szybko rozdziału !! :-)
OdpowiedzUsuń