Przykro mi, ale ten rozdział nie jest o Jacku.
Wiem, wiem, ale muszę was trochę potrzymać w niepewności… Ale nie będziecie się
nudzić. Miłego czytania!!!
-O co chodzi
Jackowi? Dlaczego tak się zachowuje?- spytała zmieszana Anna
-Zmienił się po
tym wszystkim.- powiedział bez zainteresowania Kristoff
-Co masz na
myśli?- dołączyła się Elsa i dodała do tego mordercze spojrzenie.
-No błagam! Ja
podobno jestem ten mniej inteligentny. Trzyma się na dystans, wybucha gniewem i
przybył do tego Chris. Wciąż coś omawiają szeptem.- Elsa spuściła wzrok. Niechętnie
to uznała, ale musi przyznać mu racje. Jack od tej pamiętnej chwili stał się
inny. Jest wciąż sobą, tak samo troskliwy i czuły, ale można zauważyć zmianę. Stał
się skryty, ale jak już musi to traci nad sobą kontrolę.
-No dobrze… masz
trochę racji, ale to nie powód twierdzić, że coś się mu stało.-
-Oczywiście
Elsa. Kristoff nie to miał na myśli.- szturchnęła do łokciem i spojrzała
znacząco.
-A takkk. Nie
chodzi o to, że on coś ukrywa i nie chcę nam powiedzieć. Szczerze nie dziwię - się.
Pewnie Elso nie powiedziałaś mu o twoim terminie. –teraz Anna nie tylko wbiła
mu łokieć w bok, ale jeszcze nadepnęła mocno na buta.
-Ałłł! To boli!-
-Ups! Bym cię
przeprosiła, ci się należało za niewydarzoną buzię…- Odeszła od niego z lekko
naburmuszoną miną. Podeszłą do Elsy i przytuliła ją. Ona za to wymigała się
szybko i nie spojrzała na siostrę.
-Elso…Wiesz, że
musisz podjąć kiedyś decyzję, a jeszcze przed tym powiedzieć Jackowi. Wiem, że
to będzie trudne, ale pomożemy ci, jesteśmy z tobą.- znów podeszłą do niej i
szukała jej wzroku. Elsa uniosła głowę i spojrzał na Annę. Ona też się
zmieniła. Biło od niej coś. Wydoroślała stałą się lepsza.
-Dorastasz Anno…
Teraz jestem pewna tego co muszę zrobić.- Anna uśmiechnęła się niepewnie.
-Ej o co biega,
bo nie nadążam.- wtrącił się Kristoff miał minę, jakby co dopiero się obudził.
-Czy ty w ogóle
słuchasz?- spytała się Anna.
-Czekaj…- włożył
sobie palca do ucha i pokręcił. Potem coś strącił z niego, a to poleciało na
okno. Była to duża kulka woskowiny.
-FFeeee… Nie
mów, że zrobiłeś to o czym myślę.- na jej twarzy pojawiło się obrzydzenie.
-Dobrze nie
powiem.-
-O rany! Tutaj
kończy się twoja inteligencja. Anno musisz pójść ze mną zwołać zebranie Rady.-
spojrzała z powagą na siostrę. Ona miała zmieszaną minę. Jeszcze częściowo
miała wyraz obrzydzenia, a teraz połączonego ze zdziwieniem.
-Dlaczego?
-Już dawno
powinnam to zrobić.- spojrzał znacząco na Annę i wiedziała, że zrozumie.
Wyleciała jak z
procy z pokoju ciągnąc za sobą Kristoffa. Elsa została sama z Olafem, który
siedział przy zaparowanym od niego oknie rysując reniferki.
-Olaf…- bałwanek
od razu na nią spojrzał. Rozpromienił się i przydreptał szybko do niej.
-Elsa. Co jest?
Co masz taką minę?-
-Olaf musimy
teraz coś załatwić, ty masz poszukać Jacka i mu przekazać, że ma przyjść na
polanę koło Rynku. Tam gdzie jest jezioro.
-Będziecie
pływać? O ja bym sobie ponurkował. Tylko, że niestety cały czas się unoszę. No
i jeszcze rozdzielam się i tracę głowę. Nie mówiąc, że jakoś taki cięższy się robie.
Jakieś kąpielów…-
-Olaf!
Zrozumiałeś?
-Tak tak! Jasne
jak śnieg!- Elsa odwróciła się od niego i tak samo jak siostra wybiegła w
pośpiechu. Wiedziała co musi zrobić. Od dawna tego chciała i nie dawało jej to
spokoju. Czy dobrze zrobi? Teraz jest pewna. Biegła korytarzem i zeszła po
schodach. Weszła do dużego pokoju gdzie znajdował się dość obszerny stół
pozajmowany prawie z wszystkich miejsc. Weszła dość nie królewsko. Zdyszana
oddychała szybko i głośno. Wyprostowała się i przygładziła poroszczochrane
włosy. Nie była dobrze ubrana. Zapomniała aby się przebrać. Dotknęła dłońmi swoich
boków i po chwili jej luźny strój przemienił się w podobną niebieską sukienkę,
która została zniszczona przez smoka. Rozbiegły
się szepty podziwu, a nie strachu. Elsa zauważyła prawie wszystkich członków Rady.
Nie było Filipa. Nie wiedziała czy miał się cieszyć z tego powodu czy uznać to
za zły znak. Zajęła swoje miejsce po środku i tym razem była też Anna. Uśmiechnęła
się blado do niej i zajęła miejsce koło niej.
-Królowo. Czy
coś się stało?-
-Pani zebrała
tak nagle naradę.-
-Mamy się czym
niepokoić?- znów sala wypełniła się pytaniami, które łączyły się w huk rozchodzący
się echem. Elsa nie miał czasu się przekrzykiwać i tylko uniosła władczo rękę. Nagle
wszyscy umilkli i spojrzeli na nią pytająco. Wszyscy teraz uważnie w
oczekiwaniu ją obserwowali.
-Nie nie macie
powodu do paniki. Nic się złego nie wydarzyło. Ta sprawa, która będzie dotyczyła
tej narady jest najwyższej wagi.- znów przeszedł cichy szept, ale Elsa ciągnęła
dalej.
-Dobrze wiecie,
że przez śmierć ,,moich’’ rodziców zostałam koronowana na królową. Byłam najstarszą
przedstawicielką rodu, ale teraz się to zmieniło. Zostałam Obdarzona. Wybrana
przez Księżyc. Jestem od teraz i na zawsze nieśmiertelna.-
-Co królowi?
-Jak to?
-Nie możliwe!
-Cisza! Królowa
mówi!- odezwał się jeden z najmłodszych w Radzie. Elsa uśmiechnęła się
uprzejmie do niego, a on słoną rumieńcem.
-Tak to wszystko
prawda, ale to nie wszystko. Okazało się, że nie jestem należytą następczynią
tronu. Zostałam przygarnięta przez rodziców Anny. Nie jestem z rodu
Królewskiego.
-Cooo?
-To absurd!
-Nie sądzę. Jestem
córką Simona. Pierwszego strażnika i Obdarzonego. Nie jestem prawdziwą siostrą
Anny, ale mam nadzieję, że mnie ją uzna.- Teraz wszyscy bez wyjątku spojrzeli
na Annę. Byłą widocznie nie tylko zaskoczona przemową Elsy, ale także
zakłopotana. Na jej twarzy pojawiły się czerwone plamki i kilka kropelek potu.
-Tak. Uznaję
Elsę córę Simona, jako moją siostrę i
dalszą Królową Arendell.
-Nie z tym
się nie zgodzę. Chcę przekazać tron w
odpowiednie ręce. Chcę aby Anna została nową i prawowitą Królową Arendell.-
teraz zapanowała cisza. Wszyscy zamarli z miną wielkiego zaskoczenia, niektórzy
zastygli z zdziwioną inni z zaskoczoną miną.
-Królowo to jest…-
zaczął niepewnie jeden z Rady.
-Wiem, że to
jest słuszna decyzja. Jeżeli uważacie Annę za osobę nieodpowiedzialną na to
stanowisko to się mylicie. Moja siostra robi postępy i z każdym dniem się
rozwija i dorasta. Ona będzie najlepszą królową w dziejach naszego królestwa.
Jestem tego pewna.- Znów spojrzała na siostrę. Wciąż była czerwona, ale uśmiechała
się zawstydzona.
-Jeżeli nadal
macie wątpliwości to dalej będę królową do czasu ukończenia przez Annę osiemnastu
lat. Jej urodziny wypadają za dwa miesiące, tuż przed gwiazdką. To idealny
moment na ogłoszenie nowej Królowej.- uśmiechnęła się do nich.
-Tak. Owszem,
ale…
-Czyli wszystko
jasne. Ja po abdykacji zostanę znów księżniczką Arendell i przede wszystkim będę
pomagała młodej Królowej w sprawowaniu władzy. Teraz Anna na próbę tygodnia
zajmie się królestwem. Musicie ją doglądać i pomagać. Niech zobaczy czy da radę
i wy będziecie mieli pewność co do swojej opinii.-
-A co z Królową?
-Opuszcza nas
Pani?-
-Wyjeżdżam na
ten tydzień w ważnej sprawie. Ufam Annie i wiem, że zostawiam Was i Królestwo w
dobrych rękach.-
-Elso ja…-
zaczęła niepewnie Anna.
-Aniu.- Siostra
od razu zrobiła duże oczy i spojrzał zaskoczona na nią. Od dawna nie używała
wobec niej zdrobnienia jej imienia. Uśmiechnęła się i mówiła dalej. Wcześniej
wstała i podeszłą naprzeciw siostry.
-Aniu. Jesteś
już gotowa. Przez ten okropny moment w moim życiu ty byłaś moją podporą.
Trzymałaś mnie w nadziei i wspierałaś w moich działaniach nawet wtedy gdy nie
byłam ich pewna. Kocham cię i wiem, że to samo zrobisz dla naszego Królestwa. Wiem,
że dasz sobie radę.
-Niby dlaczego?
Skąd masz taką pewność? Nie jestem taka jak ty.- teraz i ona wstała.
-Wiem i to jest
w tobie najlepszej. Jesteś ode mnie lepsza. A wiem to bo jesteśmy siostrami.-
Elsa podeszła do niej i przytuliła ją mocno. Szepnęła je do ucha
-Dasz radę.-
poczuła jak Anna wzmocniła uchwyt. Gdy ją wreszcie puściła Elsa poczuła znów jak jej płuca dostają tlen.
Dziwne, ale pewnie jakby nie była nieśmiertelna, Anna prawie by ją udusiła. Uśmiechnęła
się do siostry i skierowała do pozostałych.
-Dziękuję wam za
przyjście i wysłuchanie. Mam nadzieję, że Anna was nie zawiedzie i pomożecie
jej w sprawowaniu władzy.- powiedziała to i po chwili ten jeden z najmłodszych
Radnych wstał i zaczął klaskać. Spojrzał na innych i nagle wszyscy zrobili to
samo. Elsa stał koło siostry w oklaskach. Uśmiechnęła się promiennie i
skłoniła. Odwróciła się i pewnie opuściła salę razem z Anną.
-Elsa! Byłaś
niesamowita! Ale dlaczego? Nie chcesz już być królową?-
-Nie to nie to.
Ty jesteś prawowitą Królową. Już jestem ci tak wdzięczna i naszym rodzicom, że
byłam tu z wami. Ale teraz czuję, że to nie było to. Jestem potrzebna gdzie
indziej.
-Dokąd się
wybierasz?
-Jack
opowiedział mi to, że na miejsce Mroka i Elizabeth zostały wybrane następne
osoby. Jack został wybrany aby je odnaleźdź i pomóc opanować moce. Ja po prostu
czuję, że muszę mu pomóc. No i przy okazji będę mogła się trochę podszkolić.
-I spędzić z nim
czas sam na sam.- powiedział a dziwnym tonem.
-No weź Anna.-
Elsa poczuła, że jej gorąco.
-Dobra dobra. To
co zamierzacie? Jak ich znajdziecie?
-Jack ma pomysł,
ale najpierw wyruszamy na biegun północny.
-Coo? Do
Mikołaja?! A mnie wrobiłaś w papierkową robotę…- żaliła się głośno Anna. Elsa
uśmiechnęła się i złapała za fruwające we wszystkie strony ręce.
-Następnym razem
pojedziemy tam razem. Obiecuję!- Anna niechętnie się uciszyła i zrobiła smutną
minkę psiaczka.
-No dobrze! Ale
trzymam cię za słowo. OOo matko!!- za ściany wyszedł Chris i zaszedł ją od
tyłu. Anna podskoczyła z zaskoczenia. On nawet się z tego nie uśmiechnął.
-Co jest?-
zapytała przejęta Elsa.
-Wybieracie się
z Jackiem na misje i nic mi o tym nie mówicie?- zapytał twardo i chłodno. Elsa
aż poczuła zimny ogarniający ją wiaterek.
-Myślałam, że ci
powiedział.
-No tak…
Mieliśmy się przenieść do Nowego Jorku, a nie na biegun.- Chris zamyślił się .
-Chyba, że…-
-Chyba, że co?-
zapytała pośpiesznie. Teraz już była naprawdę zdezorientowana.
-On chciał cię
zostawić na biegunie. Chyba uważał tą misję za niebezpieczną dla ciebie. Czy
miałaś ostatnio jakieś przebłyski lub dziwne sny?
-Tak, ale co ma
to z tym wspólnego mo….-
-Wszystko
jasne.-
-Niby co?-
-Ty też masz za
zadanie znaleźdź tych dwoje. Najwidoczniej widziałaś przynajmniej jednego z
nich w swoim śnie. Prawda?-
-No tak.
Ostatnio miałam tak bardzo realistyczny sen, jakby był na jawie. Widziałam tam
dziwnego enigmatycznego chłopca. Był w swoim pokoju i zajmował się swoimi
kartami z magią. Potem weszła jakaś dziewczyna chyba jego siostra. Ona była
jego totalnym przeciwieństwem. Radosna, uśmiechnięta, a on cichy spokojny i
skryty.- Usłyszała ciche pomrukiwanie Chrisa i spostrzegła, że przygląda jej
się w zamyśleniu.
-Najwidoczniej
ty masz za zadanie odnaleźdź tego chłopca lub dziewczynę. Jedno z nich jest
Obdarzone jako moc cienia lub ognia.
-Czemu Jack chce
mnie chronić. Dlaczego chciał mnie uwięzić na biegunie północnym. Dam sobie
radę.
-Temu nie
przeczę, ale najwidoczniej nie tylko ty miałaś ostatnio dziwne sny.
-Jack zrobił się
przecież ostatnio bardzo dziwny, prawda?- dodała Anna.
-Tak. Zmienił
się. Kiedyś był inny. Weselszy, a teraz taki przygaszony, Chociaż jego skłonność
do ryzyka pozostała.-
-Musimy go
znaleźdź. Wybiegł w wielkiej złości i dotąd nie wrócił.- powiedziała to bardzo
przybitym i zmartwionym głosem. Poczuła, że Anna położyła jej rękę na ramieniu,
dla otuchy.
-Możesz go
wyczuć?- spytała z nadzieją.
-Raczej tak…-
już nic nie mówił. Zamkną oczy i zmarszczył brwi. Stał tak dłuższy czas coraz
bardziej skupiony. Jego twarz wykrzywiała się w zawodzie.
-Nie mogę…-
otworzył niechętnie oczy. Był zdołowany i zdezorientowany.
-Ja nie wiem…
Jak?
-Chris
spokojnie. Co się dzieje? Dlaczego go nie znalazłeś.- próbowała go uspokoić i
wymusić odpowiedź na jej pytania.
-Nie wyczuwam
go.
-Jak to nie. Jest
w innej krainie?
-Nie. To bym
wiedział. Chodzi o to, że go nie czuję jakby odszedł.-
-Co? To nie to
niemożliwe!!! Jack żyję!!! On nie odszedł!!!- krzyczała Elsa. Odsunęła się
gwałtownie od nich potrząsając głową i rzucając w Chrisa nienawistne
spojrzenia.
-Nie to miałem
na myśli. Wiedział bym gdyby umarł. Nie wiem gdzie jest.
O kurcze!!!I tu mówisz,że ten rozdział nie jest o Jacku,przecież w całym rozdziale o nim prawie mowa.Wiem miałaś na myśli,że co dzije się z Jackiem ,rozumiem,ale moim zdaniem sporo się dowiedziałam co jest z Jackiem,bo na pewno wiem,że to lusterko to nie może być inna kraina,to lusterko nie mogło go zabić,no ciekawe,więc co ono z nim zrobiło:Ukryło,porwało?
OdpowiedzUsuńWow... Niespodziewałam się tego...
OdpowiedzUsuńProszę również o pomoc życzliwych ( trochę zaspamuje :-P). Szczegóły na http://elsaijackfrost-widzianemoimioczami.blogspot.com/?m=1
Z góry dziękuje!