Od dawna, niektóre osoby pytały się co ze sprawą nieśmiertelności Jacka i śmiertelnością Elsy. Ten rozdział rozwieje wasze dlematy. Wprowadzi coś nowego i wyjaśnia jak można pomóc Jackowi.
Mam nadzieję, że was nie zanudzi, a wręcz przeciwnie wciągnie i zachęci do dalszego czytania.
Wszystkie ich lęki znikły, a zastąpił je podziw. Nagle w
swoich głowach usłyszeli piękny i zniewalający głos.
Jesteście bardzo
odważni wzywając mnie tutaj. Nikt się tego nie ośmielił. Dlatego jestem bardzo
ciekaw ,,dlaczego’’.
Nikt nie odpowiedział, wciąż stali tak wpatrując się w cudowny
obraz. Zastanawiali się czy powinni
zamknąć na chwilę oczy, aby się przekonać. Ale nie mogli, oczy im łzawiły, bo
nawet nie chcieli mrugać. Usłyszeli niebiański śmiech. Rozchodził się lekko i
płynnie w ich głowach.
Śmiertelnicy są
naprawdę zabawni, ale nie chcieliście mnie wezwać aby się popatrzeć. Mówcie
więc o co wam chodzi. Mam wiele światów do obrony.
Elizabeth pierwsza się otrząsnęła i zwróciła się do
pozostałych. Zrozumieli i podeszli do niej bliżej. Szli powoli nie spuszczając
wzroku od Księżyca. Wreszcie gdy się zrównali Elizabeth zaczęła
-Panie wiem, ze masz wiele na głowie, ale musimy cię prosić
o pomoc.- mówiła powoli i płynnie co nie przychodziło jej łatwo.
Wiem już o co wam
chodzi. O Jacka. Prawda?
-Tak. O niego. Prosimy cię o pomoc. Przez moje błędy i
Twojego obdarzonego Mroka, Jack został związany zaklęciem. Nie ma własnej woli
i jest sługą ciemności. Nie wiemy jak mu pomóc.- na twarzy Księżyca pojawił się
głęboki smutek, ale w oczach płynny miód zmienił się w ogień.
Tak. Wiem, że moim
niedopatrzeniem było danie mocy Mrokowi. Ale kiedyś był inny. Widziałem w nim
iskrę. Ciemność nie jest zła. To przez niego taka się wydaje. Naprawdę jest
przyjemna i kojąca. Widziałem co on robi i wiem jak wam pomóc, ale postawię
warunek.
Wszyscy poza Elsa się wzdrygnęli z niepewności. Ona zrobiła
jeszcze mały krok do przodu wyróżniając się. Pierwszy raz zabrała głos
-Księżycu. Wiem, że nie jestem wybrana przez ciebie. Wiem,
że się mną nie interesujesz, ale Jack jest dla mnie wszystkim. Zrobię wszystko,
alby mu pomóc. Przyrzekam ci, że zrobię cokolwiek zechcesz, ale pomóż mu.-
ostatnie słowa powiedziała płacząc. Łzy leciały po jej policzkach prosto do
jeziora, które niszczył spokojną taflę. Księżyc uśmiechną się promiennie do
niej ukazując śnieżno białe, ale zarazem srebrne zęby.
Elso. Myślisz, ze się
tobą nie interesuję? Oh jakże się mylisz. Uważasz, że mógłbym zostawić samego
kogoś takiego jak ty. Jesteś obdarzona Elso, a to cud. Widziałem twoje zmagania
przez twoje życie i widziałem jak się ono poprawiło, gdy przysłałem do ciebie
Jacka.
-Co? Ty przysłałeś do mnie Jacka?!- wytrzeszczyła oczy i od
razu się zarumieniła.
Tak, ja. Elso jesteś
bardzo ważna dla mnie. Wiem, że muszę ci coś zdradzić i musisz mi pozwolić
przyznać ci się do tego. To jest mój warunek pomocy. Musisz mnie wysłuchać i w
pełni zrozumieć. Przyjmiesz prawdę na swoje barki i będziesz z tym normalnie
żyć?
Elsa nie wiedziała o co chodzi. Jakie brzemię i prawda?
Czego nie wiedziała i musiała się dowiedzieć?
Odwróciła głowę do reszty. Nie
patrzyli na nią tylko na Księżyca. Nawet Anna. Szukała jej wzroku wreszcie
znalazła. Spojrzała na nią lekko czerwonymi oczami. Rozumiała to, ona też
praktycznie nie zamykała oczu. To wszystko jest jak sen, z którego nie chce się
obudzić. Skinęła porozumiewawczo głową, że wszystkie jej decyzje są podobne do
jej. Elsa lekko rozluźniona znów stała prosto ku Księżycowi. Zamknęła na chwile
oczy. Dopiero teraz zrozumiała jak jej tego brakowało. Odcięcie się chwilowe od
wszystkiego, zanurzenie się w spokojniej ciemności. Teraz wszystko jest jasne.
Mrok miał przynosić ludziom ciszę i spokój. Chwilę tylko dla nich, bezpieczną i
własną. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Znów się uśmiechnął jakby wiedział
co pomyślała.
-Jestem gotowa!- powiedziała już pewnie i bez zawahania.
Dobrze. Cofnijmy się
do początku początków. Wiesz już, że Simon był pierwszym obdarzonym przeze mnie
człowiekiem mocą lodu. Był bardzo dobry. Pomagał innym bezinteresownie i miał
na celu niesienie ochrony. Był też bardzo troskliwy i mądry. On pierwszy
dostrzegł to jak wszystko na siebie wpływa. Jak nic nie jest złe tylko dobre.
Wiedział, ze coś musi się wydarzyć aby się zmieniło na gorsze. Dałem mu wtedy
moc i zacząłem obdarzać osoby niezwykłymi zdolnościami. Mieli za zadanie
ochraniać innych. Byłem z niego bardzo dumny. Żył przez wiele lat rozwijając
swoje zdolności. Podarowałem mu zaklęcia i przedmioty, aby się dalej rozwijał.
Wszystko było piękne…ale jak było musiało się skończyć. Znów nie dostrzegłem
niebezpieczeństwa. W mieście zaczął się kształcić nowy potężny ród. Ród Cienia.
Chcieli zawładnąć światem i zniszczyć wszelkie dobro i nadzieję. Simon dzielnie
z nimi walczył, ale mieli przewagę. Miał wtedy żonę i córkę.
W tym momencie Księżyc zastopował i wyrwał się z głębokiej
zadumy. Spojrzał znacząco na Else. W oczach jawiły się płomyki, ale nie gniewu
tylko rozpaczy i żalu. Elsa nie wiedziała o co chodzi. Dlaczego tak na nią
patrzył?
-Czemu mi to opowiadasz?-
Musisz poznać swoją
historię Elso. Gdy ją zrozumiesz, nie będziesz już samotna i zagubiona. Gdy
Jack poznał swoją przeszłość zrozumiał swoje przeznaczenie. Elso ty też je masz
i ja muszę cię na nie nakierować. Byś otworzyła się dla innych musisz zrozumieć
siebie.
-Ale dlaczego
opowiadasz mi o Simonie? Przecież nic mnie z nim nie łączy. On żył od zarania dziejów,
a ja mam dopiero 17 , no niedługo 18 lat.
Nie Elso. Ty już nie
będziesz miała 18 lat.
-Co? O co chodzi?! Umrę, to chcesz powiedzieć.-
Nie Elso. Ty nigdy nie
umrzesz.
-Teraz to nic nie
rozumiem. Chciałeś dać mi prawdę, ale ja nic nie wiem.-
Daj mi szansę. Simon
przekazał swoje zdolności córce, a ona następnym pokoleniom mogłaby to zrobić.
-Ale nie żyje.
Zabili ją ci z Rodu. Wygnali Simona i zabili żonę, która była w ciąży. Simon
się na nich zemścił i zabił samotnie na wzgórzu. Po tym powstał ,,Lodowy
Wierch’’. To wszystko wiem. Mówiłeś, że dasz mi prawdę, ale ja ją znam.-
Elso jesteś córką
Simona.
-CO!? To nie
prawda! Ja miałam rodziców. Zginęli w katastrofie na morzu i mam siostrę Annę.
Simon nie może być moim ojcem! To niemożliwe! On żył tysiące lat temu!!
Ty też. Po urodzeniu
zostałaś schowana w zamku. Twoja prawdziwa matka zginęła chroniąc cię własnym
ciałem. To poświęcenie pozwoliło ci trwać do czasu gdy cię ktoś odnalazł. Młoda
para królewska znalazła cię tysiące lat później w opuszczonym starym zamku.
Przygarnęli się mówiąc, ze jesteś ich córką. Ale nie byłaś.
-To nie prawda!!!-
krzyczała i miotała się.
Nigdy się nie
zastanawiałaś, dlaczego ty jedyna masz moc. Dlaczego twoja siostra Anna nie ma
takiego daru. Dlaczego ty jedyna miałaś piękne blond włosy. Zawsze byłaś inna i
czułaś się sama. Nie znałaś prawdy. Gdy cię znaleziono zaczęłaś znów żyć i
funkcjonować. Zaczęłaś rosnąć i przede wszystkim miałaś niezwykły dar ojca. Ja
sam nie byłem świadom, że wciąż istniejesz. Nawet obdarzyłem mocą innego.
Gdybym wiedział o tobie, Jack nie miał by moc lodu. Jakąś inną, może powietrza.
Zawsze był z niego wolny duch.
Zobaczył, ze Elsa się powoli cofa więc stąpił całkowicie z
nieba. Nie unosił się lecz szedł dostojnie po tafli wody. Wszyscy się odsunęli,
ale Elsa została. Nie chciała na niego patrzeć. Nie wierzyła, że to prawda.
Tyle lat żyła w złudzeniu…w kłamstwie. Poczuła ciepłe i przyjemne uczucie na
policzku. Okazało się, że Księżyc chwycił ją delikatnie za brodę i zwrócił jej
wzrok na nim. Miał przepiękne oczy i nierealną urodę. Jak mogła stać przed kimś
takim jak on.
Elso. Przyjęłaś
najgorszą wiadomość w życiu, ale prawdziwą. Przez całe swoje istnienie czułaś
się niezrozumiała i samotna. Gdy obdarzyłem Jacka tą samą mocą, okazało się, że
jest równie nieszczęśliwy co ty. Sprowadziłem go do ciebie. Dla ciebie i niego.
I miałem racje. Moce się przyciągają i pragnął wzajemnie. Teraz gdy jesteście
znów osobno widzę jak się rozpadacie. Dlatego chcę ci pomóc i jemu. Uratuję go,
ale, musiałaś wiedzieć. Żebyś lepiej pojęła pokarzę ci.
Elsa poczuła lekki ucisk w głowie. Nagle gdy zamknęła oczy
widziała obrazy z przeszłości. Simona i swoją matkę. Jaka jest do nich podobna.
Włosy ma po mamie i ojcu, ale oczy zdecydowanie takie jak u Simona.
Rysy takie same i na pewno zdolności.
Widziała jak ojciec pomagał ludziom, jak się rozwija i swoją moc. Nagle
wszystko się skończyło. Jego wygnano, a matka została w Arendell. Przyszli do
niej pewnej nocy, ale uciekła. Biegła długo, aż trafiła do zamku. Simona nie
było. Zamknęła drzwi schowała ją w schowku. Usłyszała krzyki matki i po chwili ciszę. To było jej pierwsze
wspomnienie. Obrazy się rozmyły ukazały Simona jak mścił się na Rodzie Cienia.
Nie zabijał ich…nie mógł, ale zamknął ich do końca życia. Zrozpaczony uciekł do
swojego zamku. Nie zauważył jej. Siedziała cicho pogrążona we śnie. A on
poszedł na skraj królestwa i się zabił. Zamienił się w lodową górę trwającą do
dziś.
Księżyc zabrał rękę, ucisk w głowie i obrazy znikły. Elsa
zobaczyła, że ma mokrą sukienkę. Rozglądała się sądząc, że może padało, ale
nie. Ona płakała. Miała policzki we łzach i wciąż leciały kolejne przepełnione
goryczą.
Teraz już wiesz.
Wysłałem Jacka tutaj na misje. Miała ona na końcu wybór. Jack może zdecydować
czy chce oddać nieśmiertelność, ale widzę, że to nie jego jest wybór. Elso mogę
oddać ci życie wieczne ojca, które sobie odebrał z rozpaczy. Myślał, że jego
ofiara odda życie tobie lub matce. Ale ty żyjesz i to jego dar. Jeżeli go nie
przyjmiesz zrozumiem, ale musisz podjąć teraz decyzję.
I znów to samo. Zakłopotanie i niewiedza. Co ma zrobić?
Ojciec zabił się, aby ją wskrzesić, ale ona żyła. To była jego ofiara. Musi ją
przyjąć. I nagle zobaczyła Jacka. Od jakiegoś czasu się, martwiła jak będzie
potem. Co będzie za 10 za 20 lat, albo jak będzie staruszką i umrze. Nie może
na to pozwolić. Chce przyjąć ofiarę i byś z Jackiem na zawsze. Znów popatrzyła
na twarz Księżyca. Zobaczyła ponownie jego szczery uśmiech. Wiedziała, że już
wie.
Poczuła nagle, ze się unosi. Czułą się lekko i swobodnie.
Wyzwolona od ograniczeń, jakim był czas. Wiedział, że to się dzieje. Staje się
nieśmiertelna. Bariera śmierci została zagięta i poczuła przypływ mocy. Wróciła
z powrotem na ziemię, ale jakoś nie chciała wracać. Chciała latać wszędzie i
czuć się wolną. Otworzyła powoli oczy i spojrzała na jego rozpromienioną twarz.
Ojciec nareszcie
odnalazł spokój. Chciał tego dla ciebie. Marzył o przekazaniu dziedzictwa i to
zrobił. Jego dusza jest teraz wolna. Wzięłaś na barki więcej niż samą prawdę,
więc daję ci to. Jest to jedno życzenie. Jakbyś czegoś chciała ode mnie wezwij
mnie, a ci pomogę.
Elsa teraz trzymała w dłoni mały błękitny kryształ. Wyglądał
jak ten Jacka. Kamień strażnika.
Był identyczny jakby był jego bliźniakiem. Ze środka
wychodziło jasne niebieskie światło. Czułą jego przyjemne ciepło i zarazem
chłód.
-Strażnicy też mają jedno życzenie?- usłyszała przyjemny
śmiech w głowie.
Nie. Strażnicy i tak
mają za dobrze ze mną. Ostatnio Jack i tak się skarżył. Nawet w myślach
powiedział mi, że jestem ostatnim łajdakiem, dlatego go wysłałem do ciebie. Wiedziałem,
że taka osoba jak ty, go ustawi. Nie
jestem dżinem z ludzkich opowieści. Chcę dać światu co najlepsze, ale ludzie
sami muszą tego chcieć. Muszą sobie pomagać i się do tego przyczynić.
-Pomożesz teraz Jackowi?-
Tak, pomogę mu.
Szczerze zawsze był moim ulubieńcem. Mówił prawdę i był prawdziwy. Zawsze
cieszył się ze wszystkiego, ale ostatnio się zagubił. Gdy cię odnalazł… On
naprawdę cię kocha.
-Wiem. Ja też.
Zrobię dla niego wszystko.-
Widzę. Proszę to dla
ciebie. Jest to miecz Elnor. Ma moc przecięcia zaklęcia wiążącego. Musisz wbić
go w znak na ramieniu Jacka lub Mroka. Dalej on będzie wiedział co zrobić.
Elsa wzięła miecz w dłonie. Była przez chwile pewna, że ten
gigant położy ja swym ciężarem na ziemię, ale on naglę się zmniejszył. Zmienił
kształt i wielkość. Wyglądał teraz jak piękny i zabójczy sztylet. Połyskiwał w
ciemnościach własnym światłem. Był srebrny i widniały na nim takie same znaki
co na Księżycu. Po prostu zrobione z czystego złota. Elsa oderwała wzrok i
wróciła do Księżyca.
-Dziękuję!- powiedziała, znów płacząc. Musnął delikatnie
ręką jej twarz ścierając łzę z policzka.
Nie musisz. To ci się
należy. Po tylu latach jesteś szczęśliwa. Musisz o to walczyć. Ale pamiętaj
,niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Po tych słowach jego osoba i blask, zaczęły zanikać. Oddalał
się coraz bardziej w kierunku jeziora i znów w niego wstąpił. Po chwili
ciemność została przerwana i Księżyc znów oświetlał okolice swoim blaskiem.
Elsa stała tak przez chwilę patrząc na jego srebrną tarczę, a potem przeniosła
wzrok na nóż. Wiedziała co musi zrobić. Miał już plan jak obić Jacka. Jak go
uwolnić, aby był znów z nią…teraz już na zawsze.
Poczuła rękę na ramieniu. Odwróciła się pochopnie i
zobaczyła siostrę. Tylko czy może ją teraz tak nazywać. Była z nią przez prawie
18 lat, a teraz okazuje się, że ich więzi to fałsz.
-Elsa. Ja zawszę będę cię uważać za swoją siostrę, ale
jeżeli ty nie…- nie dokończyła bo Elsa upuściła
sztylet i rzuciła się jej w
ramiona. Zaczęła szeptać do ucha
-Zawsze będziesz moją małą siostrzyczką.- trwały tak przez
chwilę, a łzy spływały im po policzkach. Rodzina to ludzie, którzy cię kochają,
a nie więzi krwi…
Elsa wiedziała to i teraz rozpocznie się walka o jednego z
nich. O Jacka…
WoW!!!!JAką ty masz wyobraźnie!!!!Też chce taką mieć podziel się!!!
OdpowiedzUsuńWy dajecie mi wenę i to wystarcza...Dzięki wam piszę, ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podoba mój blog...
UsuńCałusy dla ciebie!!
Aż mnie zatkało. Elsa córką Simona ? Świetny pomysł. Mam nadzieję że w końcu uratują Jacka i będzie happy end ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak mnie natchnęło. Przecież jej rodzice mieli inny odcień włosów i jakoś tak sobie pomyślałam. Dlaczego tylko ona w rodzinie ma takie moce...Więc to moja odpowiedź!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wam się podoba!! Całusy!
to proste. Elsa jest piątym duchem i ma moce bo jej mama uratowała swojego wroga. ojca elsy i anny
Usuń