Przepraszam za opóźnienie!!! Ale mam dla as kolejną zapowiadającą się serię akcji... Miłego czytania...wciągającego!!!
Oboje byli zaszokowani tym co się
nawzajem dowiedzieli. Szli teraz w stronę zamku. Elsa podobno miała jakiś plan.
Nie wiedział, o co jej chodzi i dlaczego Anna nie może jej zastąpić w
królestwie? Ale to go tak naprawdę nie męczyło. Rozmyślał o Elsie. Coś przed
nim ukrywa. Ale przecież on mówił jej wszystko o sobie, dlaczego ona miałaby
coś ukrywać. Raczej nie drugiego faceta? Odrzucił tą myśl i spojrzał na nią.
Szła zamyślona i czymś się denerwowała. Mrużyła lekko wzrok i wokół oczu
pojawiały się delikatne zmarszczki. Może naprawdę to coś poważnego? Trochę się
już denerwował. Weszli wreszcie z powrotem do pałacu. Przez całą drogę w ogóle
się do siebie nie odzywali. Gdy weszli do jednego z pomieszczenia Jack poczuł
przyjemny chłód. Nie wiedzieć czemu, ale na podłodze leżały małe płatki śniegu,
które po chwili się topił. Spojrzał pytająco na Else, ale nic nie mówiła, nawet
na niego nie spojrzała. Nagle się uśmiechnęła i nie czekając na niego, pobiegła
na górę po świeżych płatkach. Jack podążył za nią, przejęty. Co ją tak
uszczęśliwiło?

tylko, że normalnie one nie żyją.
-Olaf!- krzyknęła przejęta i
uradowana. Gdy ją zobaczył podskoczył nagle i jego głowa na chwilę była wyżej
od tułowia odłączając się od niego. Jack zamrugał jakby mu się przywidziało.
-Elsa…- przydreptał szybkimi
kroczkami do niej i wyciągną swoje
rączki z patyków. Elsa musiała się schylić,
żeby on mógł ją przytulić. Jack czuł się dość nie zręcznie. Jak ktoś
niepotrzebny, jak intruz. Chciał się już wycofać gdy usłyszał znów niski lekko
zasłodzony dla niego głosik.
-A co to za kolo?- zapytał pokazując
na Jacka i wlepiając swoje zbyt duże oczy w niego.
-To jest Jack Frost…
-A czy ten Nosr wie, że ma łupież
na kłakach?- Elsa zachichotała, ale Jack przestał się dziwić jego widokiem,
zaczął czuć niechęć do tego bałwana.
-Frost! I tak wiem, że moje włosy
są białe, ale to nie łupież!- podniósł trochę głos
-O soreczka!- zachichotał
-To czy ten Lostr wie, że farbowane
kłaki na biało nie robią wrażenia?- Jack teraz zaczął piłować sobie górne zęby
o dolne.
-A czy Elsa wie, że gadamy z jakimś
bałwanem, który ma zamrożony mózg, albo nie starczyło na niego śniegu? A poza
tym to naturalny kolor.
-Ten facio jest
jakiś nie ten tego. Uważaj na niego Elsa! To ja zmykam!- poszedł szybko w drugą
stronę. Teraz jak się trochę uspokoił to zobaczył, że za Olafem ciągnie się
mała śnieżna chmurka z której padają płatki.
-Jack nie
denerwuj się na Olafa. On jest po prostu…
-…bałwanem.!
odpowiedział.
-Niech ci
będzie. Ale naprawdę Olaf jest w porządku, musisz po prostu go poznać i
polubić.
-Lub
znienawidzić i rozpalić ognisko.- Elsa spiorunowała go wzrokiem.
-No co? I tak
trzeba byłoby po nim sprzątnąć, zostałaby kałuża. – wzruszył ramionami i
popatrzył za odchodzącym bałwankiem.
-Za co ty go
lubisz? Chyba jest nawet głupszy od Kristoffa, a to nie lada wyczyn.-
-Jack mówię. On
jest fajny. Pomógł Annie i zresztą nam wszystkim.-
-No dobra, ale
mnie nie. Co najwyżej za każdym razem myli moje nazwisko.-
-Chodźmy musimy
znaleźdź Annę zanim wezwiemy Radę.- poszli do jej komnaty i zobaczyli uchylone
drzwi i dróżkę śniegu.
-O nie! Ja
poczekam tutaj. Mam dość małych knypków, które mają większego nosa od mózgu.-
Elsa przewróciła oczami. Wzięła go za rękę i pociągnęła mimo sprzeciwu do
środka.
Anna i Krostoff
siedzieli razem na łóżku, a koło nich łaził Olaf podskakując i coś gadając
-O cześć wam!
Jack poznałeś już Olafa?- spytał rozpromieniona Anna.
-Niestety nie
ominęła mnie ta radość.- poczuł jak Elsa wbija mu łokieć w bok.
-Ał!! Tak
poznałem…- wycedził rozmasowując sobie uderzone miejsce. Popatrzył z wyrzutem,
a ona uśmiechnęła się chichocząc.
-Ta ja też go
poznałem… Ten facio jest jakiś dziwny. Jakby nie wiedział, że są już rzeczy na
łupież. Chyba jakiś zacofany…- ostatnie zdanie powiedział ściszonym głosem.

-Takie wybuchy
gniewu też są niepokojące… Chyba trzeba zabrać mu ten spróchniały badyl.. – znów
zaczął mówić szeptem, który i tak każdy słyszał.
–Nie no, gdzie
tu jest suszarka?!!-
-Jack nie
możesz! – powiedziała szybko Elsa.
-Owszem mogę…
Wystawię go bez tej chmurki na słońce, żeby mu marchewa dojrzała.-
-No Frost!
Nareszcie jest ktoś kto się doprowadza do furii. Ja nie miałem tyle szczęścia-
powiedział zadowolony Kristoff. Jack już nie mógł dłużej. Odwrócił się i
wyszedł zatrzaskując drzwi trzęsącymi się rękoma. Wybiegł z zamku i poleciał od
razu w górę.
Nie chciał
przebywać z tymi dwoma bałwanami w jednym pomieszczeniu. Jeszcze im pokarzę,
ale teraz chciał przestać się zamartwiać.
Myślał, że wszystko będzie dobrze kiedy wróci,
że poczuję się jak w domu. Nigdy nie miał takiego miejsca, gdzie mógłby zostać.
Już miał nadzieję, że go znalazł, że jest on przy Elsie w Arendell. Jednak się
mylił. Nic go nie łączyło z tym miejscem oprócz niej. Jak szybko mógłby stąd
wybyć, gdyby nie ona. Ale za to ona nie może. Jest tutaj uwięziony! Nie chciał
teraz tego mówić i się tym zamartwiać. Leciał przed siebie, nie zważając na
nic. Czuł przyjemny mroźny wiaterek zapowiadający wczesną zimę. Oczy lekko mu
łzawiły, ale miał to gdzieś. Chciał tylko lecieć. Dopiero teraz spostrzegł, że
słońce zniża się ku ziemi i niebo z niebieskiego zmienia kolor na różowy. Robiło
się późno i coraz ciemniej. Westchnął z niechęcią i zaczął lecieć z powrotem do
Arendell. Miał skrytą nadzieję, że znajdzie jakiś zapalnik i przypadkiem
natknie się na Olafa.
Leciał już długo, ale nie trafiał do zamku. Krajobraz był
inny. Zmienił się na wysokie góry pokryte śniegiem. Nie wiedział dlaczego, ale
poleciał dalej. Widział jak nadciąga burza i uznał, że byłoby szaleństwem
lecieć dalej. Opuścił się na ziemię i dostrzegł w oddali jaśniejący zamek z
lodu. Był piękny, zapierający dech! Strzeliste wieżyczki lekko uszkodzony
mostek prowadzący do wielkich wrót na których powtarzał się ten sam symbol. Wszedł
śmiało do środka i dożył jeszcze większego zaszokowanie.



Co?! Nie on nie może tak sobie po prostu zniknąć!!Boże pisz next bo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńAle chyba nie zniknie. Proszę nie rób tego ! A poza tym to jest .... CUDOWNIE :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń