Frozen Love

Frozen Love
Forever

środa, 8 października 2014

Rozdział 12 Znów to samo…. Ciemność! Lecz jest światło…Ona.

Ten rozdział będzie bardziej z perspektywy Jacka. Mam nadzieję, że się spodoba. I jak obiecałam dodałam go jako posta. Będzie można do niego wejść na osobnej stronie, jak to zwykle robiłam... Miłego czytania!


Znów…. Znów to samo. Ciemność. Jak ja jej nienawidzę. Jest tak samo jak na początku.
Jest mi zimno i jest ciemno. Jestem sam… jednak nie! Coś się zmieniło. Nie jestem jednak sam. Jest ona! Jej obraz… wciąż ją widzę.
 Jak mi głupio. Naraziłem ją na niebezpieczeństwo, te przerażenie na twarzy, będzie mnie prześladować przez wieczność. Kim ona była? Może się już nie dowiem. Może ciągle jestem w tym jeziorze… nie wiem. Te chłód i woda…tak jednak wciąż tu jestem. Nie mam siły walczyć. Chciałbym być z nią. Poznać ją, ale ta ciemność mnie trzyma, jestem za słaby.
Nagle coś się zmieniło. Jack poczuł jakby uderzał o wodę z niebywałą prędkością i siłą. Nie szedł na dno jak przed chwilą, został wyciągnięty na powierzchnię.
Odetchną… zaczął oddychać i przyzwyczajać płuca do pracy. Znów mogły żyć, tak jak on.
Nagle zaczął kasłać i wypluwać całą wodę, którą miał w płucach. Było to okropne. Czuł jak jego zapadnięte płuca buntują się. Gardło piekło niemiłosiernie. Wszystko to czuł, mimo iż jest nieśmiertelny odczuwa wszelki ból. Jak i fizyczny co psychiczny.
Był tak słaby. Chciał otworzyć swoje oczy i się rozejrzeć. Kto go wyciągnął? Chciał się tego dowiedzieć, ale co chwila tracił przytomność.
Wtedy wciąż widział ją. Jej piękne białe włosy, które idealnie pasują do bladej karnacji.
Usta idealnie podkreślone czerwoną szminką w ciemniejszym odcieniu. Oczy lekko podkreślone, choć niepotrzebnie. Ten kolor…ten blask.. ten błękit. To coś w jej spojrzeniu.
Nie da się tego opisać. Jack jest chłopakiem i aż tak nie patrzy czy dziewczynie pasują buty do sukienki. Z nią było inaczej. Zapamiętał przez tę krótką chwilę wszystko. Jak wyglądała w co była ubrana, ocenił i dostrzegł najmniejsze szczegóły.
Wciąż nie mógł o niej nie myśleć. Gdy przestawał, sprawiało to mu ból. Co się działo?
Nigdy w jego długim życiu, nic tak nim nie wstrząsnęło i ogarnęło. Te uczucie…pożądanie… może to miłość? Ale jak przecież to tylko bajki. Miłość jak grom z jasnego nieba lub od pierwszego wejrzenia. Zawsze myślał, że to bzdura dla samotników.
Jednak nie! Zakochał się!
Nagle coś usłyszał… Coś się zmieniło. Nie było już zimo lecz ciepło i zarazem błogo.
Czuł się bezpiecznie. Czuł piękne zapach. Dochodziło do niego, że zaraz się obudzi i będzie miał tyle siły aby otworzyć oczy.
-I jak. Wciąż się nie obudził.-
-Niestety.-
-Elsa nie zadręczaj się. To nie twoja i nawet nie jego wina. To nieszczęsny zbieg okoliczności. Skąd mogłaś wiedzieć, że zachwalę zjedzie na lodowej desce prosto na ciebie jakiś dziwny chłopak.-
-No wiem. Ale czuję się winna. On teraz leży tu nieruchomo. Czuję się bezsilna, chciałabym mu pomóc.-
-Anna ma racje Elso. Nic nie możemy zrobić. Możemy tylko czekać. A w ogóle Jack jest nieśmiertelny. Jego zmrożonego tyłka nic nie ruszy. Próbowałem już parę razy.-
Jack usłyszał lekkie śmiechy, które i tak nie trwały długo. Znów zapanowała niepokojąca i niezręczna cisza.
-No to co idziesz z nami na gorąca czekoladę? Wiemy dobrze, że ją uwielbiasz…-
-Nie dziękuję Anno. Wiesz posiedzę tu jeszcze trochę.
Wypuściła głośno powietrze i przeszła na drugą stronę pokoju.
Mimo iż Jack był nieprzytomny, był świadomy wszystkiego co się dzieję. U strażników odpoczynek wygląda podobnie. Niby śpią, ale wciąż są gotowi do służby. Jack odpoczywał i nie mógł tego przyśpieszyć. Chciał powiedzieć tej dziewczynie, że wszystko w porządku, ale nie mógł.
Leżał jak kłoda, a jego przypadku jak blok lodu, a ona się zamartwia.
Miała taki ładny głos. Taki kojący, choć przy najmniejszym wydanym przez nią dźwięk, sprawiał, że serce waliło mu jak dzwon.
-No dobrze jak chcesz.-
-Wiesz, że jestem uparta.-
-No nie zaprzeczę. Jesteś bardziej uparta od Svena.-
 -Hahha. Później pogadamy o tobie… kocham cię!-
-Ja ciebie też. Nie zamartwiaj się tak. Jeszcze sobie pomyślę, że się w nim zakochałaś.-
Powiedziała to bardzo rozbawionym i dogryzającym głosem.
-Anno! Ja się po prostu martwię. To tylko troska, nic więcej.-
-Tak tak…spokojnie to idę. Nie będę ci zawracać głowy. Słyszałam, że miałaś okropny dzień.-
-Tak okropnie- straszny. Pogadamy później.-
-Jakby co czekolada czeka w jadalni.-
-Dzięki Aniu.-
-A Kristofie co z dostawą lodu na przyjęcie?-
-Niestety nic z tego. Sanie się popsuły w połowie drogi.-
-To nic. Mamy jeszcze trochę. Będzie mniej, ale trudno.-
-Idźcie już. Niedługo do was dołączę.-
-Dobra to pa!!-
-Pa!!-
No i sami! Tylko ja i ona. W jednym pokoju… i jest koło mnie!. O matko.. Zaraz serce ucieknie z mojej piersi.
-O matko! Spokojnie Jack. Ale ci serce wali! Nic ci nie będzie! Dopilnuję tego, nie pozwolę aby coś ci się stało.-
Przybliżyła się do niego i ucałowała w czoło.
-Całe życie na ciebie czekałam.-
Weszła na jego łóżko i położyła się delikatnie koło niego. Zakładał mu co jakiś czas kompresy na czoło lekko pocierając. Jack czuł się skrępowany, że sama królowa i kobieta, którą kocha robi coś takiego. Był przecież nikim specjalnym. Nieznaczącym strażnikiem, którego mogłoby nie być. A on przecież jako człowiek z poprzedniego życia był zwykłym wieśniakiem. Tak można to ująć. 


Ona królowa pięknej krainy Arendell, a on wieśniak i niepotrzebny nikomu strażnik. Nie mógł jej po przebudzeniu powiedzieć,, kocham cię, jesteś dla mnie całym światem’’, ale jak tu żyć dalej bez niej.
Wszystko się zmieniło. To co wcześniej było dla niego ważne zaszło na drugi tor. Ona –Elsa była tą jedyną najważniejszą rzeczą na jego świecie. Kochał ją…bardzo. Choć widział ją tylko przez chwilę to nie wyobrażał sobie piękniejszego obrazu na całej kuli ziemskiej. Baz niej jest jeszcze bardziej nikim. Chciał byś przy niej….na zawsze. Ochraniać ja, choćby własnym ciałem,
-Jack podobno jesteś taki jak ja. Może i mnie słyszysz…albo nie ,ale cieszę się, że cię poznałam.-
Wtuliła się jeszcze bardziej w jego bok. Głaskała go po głowie ,próbując ujarzmić jeden z niesfornych, białych kosmyków z jego włosów.
Jack miał wszystko. Był przy niej lecz chciał ją zobaczyć. Nie chciał zadowalać się tylko jej wspomnieniem. Miał gdzieś to, że jest osłabiony i powinien jeszcze tak leżeć. Starała się zebrać wszystkie pozostałe szczątki jego siły i otworzyć oczy.
Trochę to trwało, bolało go mocno. Nawet nie widział co, ale chciał tylko jednego.
Dlatego nie liczył się z niczym innym.
Zbierał się długo, choć w rzeczywistości trwało to parę minut. Dla niego dłużył się to całymi latami.
Nareszcie miał tą moc…. Siłę. Otworzył nareszcie oczy. Choć to był błąd, zrobił to.
Ten widok po przebudzeniu…jest piękniejszy od wszystkiego. Od gwiazd, życia.

Przy jego powstaniu, księżyc rozproszył ciemność. Tym zrobiła to Ona!!!

3 komentarze:

  1. Już tuż tuż... Sprężę się i może dziś lub jutro...
    Fajnie, że czekasz na nie i ci się podoba.
    Jestem Jula i nie brakuje mi już ciepełka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne <3 Nie mogę doczekać się następnej części :3

    OdpowiedzUsuń