-Mrok…- powiedział szeptem mrugając szybko.
-Tak Jack. Mrok.-
-Czyli to on! Prawda? On ci pomógł…-
-Tak! On jeden oprócz ciebie.-
-Elizabeth jemu nie można ufać! On jest zły! Wykorzysta cię
do okropnych celów…-
-Niby jakich?! Obiecał mi coś co chcę posiąść za wszelką
cenę.-
-On nic ci nie da. Potrafi tylko zawodzić i niszczyć. Nie
obiecał ci nic. Dostaniesz tylko ból-
-Oj wątpię w to. To czego ja pragnę, on również chce posiąść.
Chcę tego i dostanie, tak jak ja.-
-Niby co takiego…-
-Ciebie.-
-Co?!-
-Ciebie Jack! On chcę cię mieć po swojej stronie, a ja nie pogardzę
częścią ciebie.-
-Elizabeth. Ja nigdy do ciebie nie wrócę. Kocham kogoś
innego. Przykro mi. Ale ja już oddałem jej serce i ani Mrok i ani ty tego nie
zmieni.- patrzył na nią z obawą jak to przyjmie. Starał się dobierać dobrze
słowa, aby jej nie zdenerwować. Jakby rzuciła się na niego miałaby przewagę. Wciąż
ledwo stał o własnych siłach, wspierając się laską.
Zacmokała i znów zaczęła przechodzić nerwowo po sali. Było w
niej ciemno, a światło pochodziło z małych ogników pochodni, widzących na
ścianach. Podłoga była w barwie ciemnej czerwieni jak krew…Przeszedł go lekki
dreszcz gdy o tym pomyślał. Było tu chłodno i to tylko sprawiało, że nie chciał
wybiec stąd z wrzaskiem. No oprócz obrażeń. Stał po środku sali. Była wielka z
oddalonym w górę sufitem z wielkim kryształowym żyrandolem. Jego blask był bardzo
słaby w kolorze szkarłatu. Zamiast przeźroczystych kamieni był czerwone. Nie
widział nic pod ścianami. Było pusto…choć coś tam stało. Jakiś mały stoliczek. Jack
wytężał wzrok, ale nic nie dostrzegł w tym półmroku.
-Jeszcze mój drogi zmienisz zdanie.-
-Raczej wątpię.- Jack poczuł ściskanie w żołądku i napinanie
się mięśni. Dziwne, ale czuł, że nie powinien tu dłużej sterczeć.
-Elizabeth dziękuję za miłe zaproszenie i gościnę, ale chyba
pójdę się przewietrzyć.-
-Jack, Jack, Jack zawsze byłeś zawsze taki wyluzowany i
ironiczny. To w tobie kocham. Ale nigdzie stąd nie wyjdziesz. No bo widzisz nie
skończyłam wszystkiego z tobą.-
Jack zaczął się wycofywać do widocznych w oddali drzwi, gdy
zdarzył się z czymś. Odepchnęło go to z taką mocą, że upadł na ziemię. Jego
rany otworzyły się sprawiając ból rozlewający się po całym ciele. Przewracał
się z boku na bok wijąc się. Jak takie oparzenia mogą tak boleć.
-Widzisz Jack, znajdujesz się właśnie w moim kręgu. Kręgu
ognia. To tak strefa, z której nie pozwolę ci wyjść. Chyba, że ja tego zechcę.
Jack właśnie zrozumiał. Był w pułapce. Ognisty krąg
stworzony przez Elizabeth więził go nie pozwalając wyjść. Rany które nosił na
ciele, nie goją się. Ten ból nie jest normalny, tak jak pożar który go
stworzył. To była Elizabeth.
-Przykro mi, że sprawiam ci ból, ale inaczej nie chcesz ze
mną być. Wolisz tę sukę z Arendell! Co ty w niej widzisz? Jest beznadziejna.
Umie tylko wrzeszczeć, że jest sama i nie umie opanować swych mocy.-
Jack złapał ledwo dech. Ból paraliżował go, nie mógł się
poruszać. Jednak udało mu się odkręcić głowę w jej stronę. Była wściekła. Znów
widział płomienie, które powstawały w jej dłoniach. Ścisnęła mocno pięści i
oddychała szybko. Po chwili zgasły.
-Elizabeth. Ty też taka byłaś.-
Popatrzyła na niego z wściekłością.
-Co?! Nieprawda. Ja zawsze byłam wyjątkowa. Zawsze mi to
mówiłeś. Za to mnie kochałeś i będziesz kochać. Nie porównuj mnie z tą…-
krzyczał podchodząc nerwowo w stronę Jacka.
-Nie Elizabeth! Nigdy nie będę cię kochać! Nasza miłość nie
była prawdziwa. To było chore masochistyczne przywiązanie. Niszczyliśmy się nawzajem.-
-Trudno…Ja nie żałuję i ty też już nie będziesz. Zamierzam
cię zmusić do miłości do mnie. Jeżeli tak bardzo się upierasz.
-Nigdy!- jego głos odbił się od ścian głośnym echem.
Jack poczuł znów wściekły ból. Jakby jego krew była ogniem. Wszystko
go bolało, piekło. Na jego skórze pojawił się pot i pierwszy raz od przemiany
poczerwieniał. Były teraz widoczne wszystkie jego niebieskawe żyły. Oczy miał
ściśnięte i wszystko napięte. Wił się teraz na kamiennej posadzce i krzyczał. Elizabeth
stała przez chwilę nie wzruszona, a potem poszła do tego drobnego niewidocznego
dla Jacka stolika. Wzięła coś z niego. Blask odbił się od tego rzucając promień
na Jacka. Znieruchomiał, a ból przestał być aż tak uciążliwy. Był teraz z
powrotem sparaliżowany. Oddychał ciężko
i nierówno. Kolory powracały. Chłód kamienia na którym leżał dawał mu przyjemną
i zimną ulgę.
Otworzył oczy i zobaczył Elizabeth kucającą obok niego. W ręku okazało się, że
trzyma nóż.
Był bardzo dziwny. Biło od niego jakieś mroczne światło. Na
rękojeści widział takie same symbole co na jej rękach. Ogniste, wypalone.
Płonęły i błyszczały. Sam nóż był drobny, ale o długim cienkim ostrzu. Jack
odruchowo przełknął głośno ślinę.
Zaczęła go głaskać po głowie mierzwiąc włosy.
-Oj kochany. Jakby miłość była prosta. Czasem przechodzi
przez ból. Ty go nie czułeś od dawna. Nie martw się, to się zmieni. Gdy z tobą
skończę nareszcie będziemy razem.
Chciał przybliżyć się do niego jeszcze bardzie, ale Jack
odsunął się lekko od niej.
Urażona sprawiła mu kolejną falę bólu. Teraz leżał głową do
góry, a ona pochylała się do niego. Nie mógł protestować….
Zaczęła kreślić na jego rękach podobne symbole do swoich. Znów
we krwi poczuł ogień. Chciał walczyć, krzyczeć, ale nie mógł. Napinał wszystkie
mięśnie, adrenalina pulsowała mu w żyłach tak jak płomienie, ale leżał wciąż
bez ruchu.
W jego głowie pobrzmiewały jej słowa ,,Kiedy z tobą skończę
będziesz nareszcie mój’’.
Z policzku spłynęła mu łza. Pomyślał o Elsie. Chciał być
przy niej…Zobaczyć ją. To było jego ostatnie pozytywne myślenie, że kiedyś ją
zobaczy. Elizabeth kreśliła po kolei znaki na jednej i na drugiej ręce. Ból był
straszny, a on myślał o niej. Nagle znikła. Uczucie do niej, jej twarz…wszystko
co kochał. Znikło. Został sam ból i zrodziło się nowe uczucie. Żądza o jakiej
nie miał pojęcia.
-Teraz należysz do mnie. A ta suka zapłaci, że dałeś jej
choć kilka chwil swojej miłości…
Dawaj następny...twój rozdział
OdpowiedzUsuńDawaj następny!
Dawaj nasęęepny!
Twój rozdział
Dawaj nastęęęępnyyy...!
<3
Dawać mi tutaj Elkę! Jak ja jej ten głupi (bip) (bip) (bip) przetszepie to jej się 3 razy odwróci! XD
Spokojnie...już niedługo się pojawi...Ale nie wszystko będzie dobrze..tak od razu. Niestety Elizabeth da im trochę popalić.
UsuńCzy tylko ja coraz bardziej nienawidzę tej Elżbiety? To jest zwykła pospolita (tu wstawcie swoje ulubione brzydkie słowo). Wstaw szybko kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńJest dużo jej fanów, którzy z chęcią by ją zmoczyli...Nie martw się jeszcze trochę i będzie zimniej...
UsuńO boze chce spotkać tą całą panią ognia i powiedzieć jej wprost,że jest idiotką i ja po rpostu k*rwa z nią nie wytrzymam mam dość tej głupiej CENZURA!!!
OdpowiedzUsuńJa też jej nie lubię. Ale wiesz mam w zapasie kubeł zimnej wody...Niedługo przemówią jej do rozsądku...
Usuń+ Ułożyłam rymowankę dla El ^.^:
OdpowiedzUsuńElka ty Cwelu!
Zrobili cię w Izraelu!
Dajesz się wielu, (taka wulgarna ja ^.^)
I... Całą głowę masz w kisielu
XD
*Joke*
Ahhh... Mózg mi się aż przeciążył xD
Ale super. Niezłe!!!!
OdpowiedzUsuńMasz talent... wstawiaj takie rymowanki częściej!
Nie jestem co prawda fanką pairingu Elsa x Jack, ale twój blog totalnie mnie wciągnął. Obiecuję, że przeczytam go do końca.
OdpowiedzUsuńPiszesz super bloga, masz talent. :)
OdpowiedzUsuń