Przepraszam was za nieobecność. Internet mi szwankował, ale
mam dla was nowe rozdziały. Jeden krótki, a następny dłuższy. Miłego czytania. Niedługo wszystko się wyjaśni!
Wszyscy stanieli jak wryci. Kristoff głośno przełkną ślinę,
a Anna wtuliła się mocno w jego bok. Elsa stanęła przed nimi, ale na jej twarzy
malowało się głębokie przerażenie. Była ich
jedyną szansą. Ania i Kristoff nie miel mocy, a przede wszystkim byli bezbronni.
Wszyscy patrzyli w jedną stronę. Przed oczami mieli potężnego
wilka. Niestety on nie był normalny. Zazwyczaj są średniego wzrostu podobne do
psów. Najczęściej ich sierść jest w szarych, brązowych lub czarnych odcieniach.
Ale to nie było zwyczajne…
ale nim nie był. Sierść miał czarną i kłębiastą jak mrok. Łapy i niektóre fragmenty na jego ciele, były białe lub prawie niebieskie przypominając lód i śnieg. Oczy świeciły błękitnym blaskiem, który potrafił przenikać duszę. Niby takie niepozorne, ale czuć było strach i respekt. Wyglądał z pozoru jak wilk, ale był o wiele większy. Wzrostem przypominał niedźwiedzia przyczajonego na czterech potężnych łapach. Z nich wyrastały długie i ostre pazury. Tak samo było z kłami. Dziwne było też to, że wyglądały jakby były zrobione z lodu. Niby mocne, ale wyglądały na kruche. Teraz zwierzęta zataczały kręgi ujawniając swoje groźne atuty. Warczały i pokazywały wszystkie ostre zębiska.
Ścisnęli się po środku, obtoczeni przez te dziwne stwory. Elsa
zacisnęła mocno ręce. Miała już serdecznie dosyć. Ten gniew, który narastał w
niej od spotkania z Elizabeth musiał wreszcie wyjść. Po chwili z jej ręki
zaczęła spływać woda. Piękna i lśniąc uchodziła do ziemi i już miała ją dotknąć,
gdy ją ominęła. Leciała dal
ej wijąc się i rozciągając. Anna i Kristoff patrzyli
na to ze zdziwionymi minami. Wreszcie strumień był na tyle długi, że stał się
jakby zamrożony. Nie był to zwyczajny lód, bo przecież jest on mocny i sztywny. Ten był rzeczywiście
mocny, ale giętki i nierozerwalny. Wyglądem przypominał bicz albo bardzo długi
bat. Elsa machnęła nim zataczając okręg wokół siebie i walnęła wilka
odsuniętego od niej o kila ładnych metrów. Nie poprzestała na nim. Wilki w odwecie
ruszyły na nich, ale Elsa była zdeterminowana i chroniła Annę i Kristoffa niezwykle
zaciekle. Bat był wszędzie... Wilki nie miały najmniejszych szans aby zaatakować
ich z jakiejkolwiek strony. Raz za razem Elsa poruszała lśniącym biczem uderzając
w boki nowych napastników. Wreszcie pozbawione nadziei na atak uciekły warcząc i zerkając nienawistnie na Elsę. Niby był
to bardzo szczęśliwy traf, że nie były groźniejsze, ale nikt się nie cieszył. Stali tak, Anna i Kristoff
zdumieni, a Elsa jeszcze się trzęsła. Zamachnęła się i uderzył z niebywałą
precyzją i siłą w stojące obok drzewo. Bat niby trafił, ale drzewo wciąż stało
nieporuszone. Jednak się mylili. Po chwili widoczne przecięcie na całej
szerokości pojaśniało i pień padł z wielkim łoskotem na ziemię. Widocznie
jeszcze nie ochłonęła… Krzyknęła jeszcze coś przez zaciśnięte żeby wyobrażając
sobie co zrobiłaby z Elizabeth za Jacka.
Po chwili bat zmienił się znów w wodę i rozpuścił się. Krople
wody wsiąknęły natychmiast w ziemię zostawiając małe wilgotne miejsca. Stałą
odwrócona od nich, patrząc w stronę zamku. Ręce jej się trzęsły. Nie popatrzyła
na nich i powiedział poważnie i szorstko.
-Idziemy!-
Oboje nie zadawali pytań. Wiedzieli bardzo dobrze co się dzieje.
Elsa cierpi…
Szła szybko, jakby chciała ich zgubić lub zapomniała o ich
obecności. Niby była na obcasach i w długiej dopasowanej sukience, ale to jej
nie przeszkadzało. Kristoff ledwo nadążał, nie wspominając o Annie. Na jej
twarzy pojawiły się wielkie rumieńce i pojedyncze krople potu. Zaczęła głośno
oddychać i lekko kaszleć. Kristoff widząc jej zmagania wziął ją na ręce jednym
delikatnym ruchem. Ramiona miał bardzo dobrze zbudowane. W jego uścisku czuła
się jakby ważyła tyle, co małe lekkie piórko. Uśmiechnęła się do niego i
wpatrywała się teraz w siostrę.
Wiedział lub zdawała sobie z tego sprawę jak się teraz
okropnie czuję. Szli właśnie do zamku, ale bez Jacka. Nie jako zwycięzcy ze
starcia z Wikami, ale przegrani. Co mają dalej robić i jak go odbić. Gdyby Kristoffowi
się coś stało zrobiłaby wszystko by mu pomóc.
Myśląc o tym wtuliła się w jego ramiona wbijając lekko
paznokcie, jakby bała się, że jej obawy mogą zaraz się spełnić...
Ja cie!!!!Ale rozdział!!!!Pisz szybko następny!!!
OdpowiedzUsuńJuż napisałam i mam nadzieję, że nie zanudzę was na śmierć...Oby nie!!!
UsuńElsa jak burza gniewu niedziwne
OdpowiedzUsuń