Frozen Love

Frozen Love
Forever

piątek, 31 października 2014

Rozdział 29 Tłumiony gniew

Przepraszam was za nieobecność. Internet mi szwankował, ale mam dla was nowe rozdziały. Jeden krótki, a następny dłuższy. Miłego czytania. Niedługo wszystko się wyjaśni!

Wszyscy stanieli jak wryci. Kristoff głośno przełkną ślinę, a Anna wtuliła się mocno w jego bok. Elsa stanęła przed nimi, ale na jej twarzy malowało się głębokie  przerażenie. Była ich jedyną szansą. Ania i Kristoff nie miel mocy, a przede  wszystkim byli bezbronni.
Wszyscy patrzyli w jedną stronę. Przed oczami mieli potężnego wilka. Niestety on nie był normalny. Zazwyczaj są średniego wzrostu podobne do psów. Najczęściej ich sierść jest w szarych, brązowych lub czarnych odcieniach. Ale to nie było zwyczajne…
Może samą postawą przypominał wilka,

ale nim nie był. Sierść miał czarną i kłębiastą jak mrok. Łapy i niektóre fragmenty na jego ciele, były białe lub prawie niebieskie przypominając lód i śnieg. Oczy świeciły błękitnym blaskiem, który potrafił przenikać duszę. Niby takie niepozorne, ale czuć było strach i respekt. Wyglądał z pozoru jak wilk, ale był o wiele większy. Wzrostem przypominał niedźwiedzia przyczajonego na czterech potężnych łapach. Z nich wyrastały długie i ostre pazury. Tak samo było z kłami. Dziwne było też to, że wyglądały jakby były zrobione z lodu. Niby mocne, ale wyglądały na kruche. Teraz zwierzęta zataczały kręgi ujawniając swoje groźne atuty. Warczały i pokazywały wszystkie ostre zębiska.
Ścisnęli się po środku, obtoczeni przez te dziwne stwory. Elsa zacisnęła mocno ręce. Miała już serdecznie dosyć. Ten gniew, który narastał w niej od spotkania z Elizabeth musiał wreszcie wyjść. Po chwili z jej ręki zaczęła spływać woda. Piękna i lśniąc uchodziła do ziemi i już miała ją dotknąć, gdy ją ominęła. Leciała dal
ej wijąc się i rozciągając. Anna i Kristoff patrzyli na to ze zdziwionymi minami. Wreszcie strumień był na tyle długi, że stał się jakby zamrożony. Nie był to zwyczajny lód, bo przecież  jest on mocny i sztywny. Ten był rzeczywiście mocny, ale giętki i nierozerwalny. Wyglądem przypominał bicz albo bardzo długi bat. Elsa machnęła nim zataczając okręg wokół siebie i walnęła wilka odsuniętego od niej o kila ładnych metrów.  Nie poprzestała na nim. Wilki w odwecie ruszyły na nich, ale Elsa była zdeterminowana i chroniła Annę i Kristoffa niezwykle zaciekle. Bat był wszędzie... Wilki nie miały najmniejszych szans aby zaatakować ich z jakiejkolwiek strony. Raz za razem Elsa poruszała lśniącym biczem uderzając w boki nowych napastników. Wreszcie pozbawione nadziei na atak uciekły warcząc i zerkając nienawistnie na Elsę. Niby był to bardzo szczęśliwy traf, że nie były groźniejsze, ale nikt się nie cieszył. Stali tak, Anna i Kristoff zdumieni, a Elsa jeszcze się trzęsła. Zamachnęła się i uderzył z niebywałą precyzją i siłą w stojące obok drzewo. Bat niby trafił, ale drzewo wciąż stało nieporuszone. Jednak się mylili. Po chwili widoczne przecięcie na całej szerokości pojaśniało i pień padł z wielkim łoskotem na ziemię. Widocznie jeszcze nie ochłonęła… Krzyknęła jeszcze coś przez zaciśnięte żeby wyobrażając sobie co zrobiłaby z Elizabeth za Jacka.
Po chwili bat zmienił się znów w wodę i rozpuścił się. Krople wody wsiąknęły natychmiast w ziemię zostawiając małe wilgotne miejsca. Stałą odwrócona od nich, patrząc w stronę zamku. Ręce jej się trzęsły. Nie popatrzyła na nich i powiedział poważnie i szorstko.
-Idziemy!-
Oboje nie zadawali pytań. Wiedzieli bardzo dobrze co się dzieje. Elsa cierpi…
Szła szybko, jakby chciała ich zgubić lub zapomniała o ich obecności. Niby była na obcasach i w długiej dopasowanej sukience, ale to jej nie przeszkadzało. Kristoff ledwo nadążał, nie wspominając o Annie. Na jej twarzy pojawiły się wielkie rumieńce i pojedyncze krople potu. Zaczęła głośno oddychać i lekko kaszleć. Kristoff widząc jej zmagania wziął ją na ręce jednym delikatnym ruchem. Ramiona miał bardzo dobrze zbudowane. W jego uścisku czuła się jakby ważyła tyle, co małe lekkie piórko. Uśmiechnęła się do niego i wpatrywała się teraz w siostrę.
Wiedział lub zdawała sobie z tego sprawę jak się teraz okropnie czuję. Szli właśnie do zamku, ale bez Jacka. Nie jako zwycięzcy ze starcia z Wikami, ale przegrani. Co mają dalej robić i jak go odbić. Gdyby Kristoffowi się coś stało zrobiłaby wszystko by mu pomóc.

Myśląc o tym wtuliła się w jego ramiona wbijając lekko paznokcie, jakby bała się, że jej obawy mogą zaraz się spełnić...

3 komentarze:

  1. Ja cie!!!!Ale rozdział!!!!Pisz szybko następny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już napisałam i mam nadzieję, że nie zanudzę was na śmierć...Oby nie!!!

      Usuń
  2. Elsa jak burza gniewu niedziwne

    OdpowiedzUsuń