Frozen Love

Frozen Love
Forever

wtorek, 28 października 2014

Rozdział 28 Lód i wilki…to groźne połączenie!

Soreczki! Krótki rozdzialik. Mam dużo na głowię, ale o was nie zapomniałam. Jutro będzie dłuższy i ciekawszy. Może i ten wam się spodoba...Miłego czytania! 

Elsa nie mogła spędzić całego dnia w ramionach Anny i użalać się nad sobą. Musiała coś robić, działać…pomóc Jackowi. Tylko jest mały problem jak? Nie wie jak to zrobić. O mało jej nie zabił, choć istniała szansa, że wracał do siebie. Widziała jego czarne łzy, ale później dostrzegła przebijający się błękit w jego oczach. Zawsze jest nadzieja!
Wstała szybko prawie przewalając Annę. Siostra nie mogła się nadziwić, że Elsa tak szybko się pozbierała. Otrzepała sukienkę i posłała uśmiech pełen podziwu. Kristoff stał troszkę oddalony od nich i wpatrywał się w zgliszcza pożaru.
Anna podeszła do niego i machała rękoma przed jego twarzą. Jakby nie wspomogła się pocałunkiem w policzek, pomyślała by sobie, że jest coś nie tak. Ale Kristoff od razu na nią popatrzył. Na jego twarzy pojawił się ogromny rumieniec. Zagarnął kosmyk swoich dłuższych włosów za ucho i tym razem odwzajemnił pocałunek.
Elsa nie mogła na to patrzeć. Wiedziała, że jest to niemądre z jej strony, ale nie mogła. Myśl o tym, że była tak szczęśliwa z Jackiem przeleciała w jednej chwili. Tak krótko była z nim…zdecydowanie za krótko. Ale zastanowiła się i doszła do wniosku, że ona jest śmiertelna, a on? On może, żyć wiecznie. Widziała, że ten moment będzie musiał nadejść, ale czemu tak szybko. Znów zapiekły ją oczy, ale tym razem nie pozwoliła sobie na powiększaniu mokrej plamy na sukience Anny. Zacisnęła mocno szczęki i zgromadziła dość mocy, aby się zdeterminować do działania.
-Macie jakiś pomysł?!- odwróciła się do nich i przeszyła ich wzrokiem. Anna od razu odskoczyła od Kristofa i zrozumiała powagę sytuacji. On chyba też, bo rysował na ziemi czubkiem buta małe kręgi. Kręgi…
-Widzieliście ten dziwny krąg w sali, gdzie był Jack?-
-Tak! Przez niego zostaliśmy zesłani na ławkę rezerwową.-
-Nie o to chodzi!- spiorunowała go wzrokiem. Chłopcy…pomyślała.
-Mówię o tym, że my przeszliśmy, przez jeden z nich. Drugi był koło Jacka. Obtaczały go takie same symbole jak na jego ciele.-
-Tak to prawda. A nie uważacie, że on jest za młody na tatuaże.-
-Kistoff! On ma ponad 300 lat! A poza tym chodzi o ich sens. Ona go opętała. Zmusiła aby zapomniał o mnie…to znaczy o nas.- Kristoff tym razem już się nie odzywał. Czuł się jak uczniak, któremu wytknięto błędy na lekcji i postawiono jedynkę.
-No dobrze! Ale jak masz zamiar mu pomóc. To nie będzie zwykłe pstryknięcie palcami.
-Wiem! I tu jest problem. Nic nie wiemy o tych symbolach. Może coś znajdziemy na temat Simona. Może to on był specem od tych znaków.-
-Albo walniemy Jacka młotkiem…- dodał cicho Kristoff.
Elsa jednak to usłyszała i rzuciła w niego potężnym blokiem lodu.
-Hej to bolało! Elsa…-
-Widzisz nie pomaga! Nie podziałało na ciebie. Nie zmądrzałeś wciąż jesteś idiotą, a na Jacku to nie zadziała.-
-Dobra jestem idiotą, ale to ja z Anną zostaliśmy i przeszukiwaliśmy tę zatęchłe księgi.
-Co?- zdziwiła się.
-No tak! Kiedy ty wbiegłaś do tego pokoju, to my zostaliśmy na korytarzu przy schodach. Pamiętasz, były tam księgi i różne łańcuchy i kajdany.-
-Tak pamiętam.-
-Właśnie. Przeszukiwaliśmy te książki i natrafiliśmy na coś ciekawego. Kristoff nawet zwiną kawałek łańcucha.
-No co! Jak mi ta płoza znów od sań odpadnie to się wścieknę. Pomyślałem, że może to jakiś dobry metal, skoro przetrwał tyle czasy bez rdzy…-
Elsę oświeciło. Mieli praktycznie wszystko czego potrzebowała. Mają kawałek metalu na którym są zaznaczone symbole z ciała Jacka i kręgu, oraz księgę.
Anna ostrożnie wyjęła starą poniszczoną książkę z torby Kristofa. Inne rzeczy ją nie za bardzo interesowały, jak np. zdjęcie małego Svena.
-No co noszę je zawsze przy sobie. A ty mój mały Reniferciu! A gudziu gu!!- Elsa przewróciła oczami na jego dziwaczne zachowanie. Praktycznie nie odbiegało od normy. Anna idealnie do niego pasowała. Ona miała zbyt dużo energii, a on był dość ,,nietypowy’’. Poczuła ból w klatce piersiowej. Złapała się lekko za nią i objęła ją rękami.
-Musimy wracać do pałacu. Uspokoimy ludzi informacją o powstrzymanym pożarze, a potem zastanowimy się nad sprawą Jacka.- zaproponowała Anna.
Elsa wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Czyżby takie złe i drastyczny przeżycia kształtowały Annę na przyszłą Królową. Może zdoła przekonać Filipa i innych z rady, że nie musi na siłę wychodzić za mąż. Oczywiście przez głowę przeleciała jej myśl, że jedynym chłopakiem, który mógłby stanąć z nią przy ołtarzu to Jack. Znowu…poczuła ból. Tak za nim tęskniła. To takie dziwne, kochać kogoś tak mocno, że aż boli. Rozłąka z tą osobą to jak najgorsze katusze, podczas których rozpada się serce na drobne kawałeczki. Każda jej cząstka chciała go znaleźć. Musiała wiedzieć, czy wszystko z nim w porządku…
Robiło się coraz ciemniej. Słońce chowało się za dziwnie, bardzo ciemnymi chmurami. Nie zapowiadały burzy, ale był bardzo mroczne. Ze zgliszczy lasu, zaczął wiać bardzo silny i mroźny wiatr. Wszyscy we trójkę, zatrzęśli się czując jak wiatr przedostaje się przez cienkie ubrania i mrozi ich od środka. W oddali słońce już praktycznie zaszło pozostawiając miejsce dla pięknej srebrnej tarczy księżyca. To wszystko było do zniesienia, ten wiatr, ale słychać było przeraźliwe warczenie i wycie wilków.
Kristoff ponaglił ich gestem, aby ruszały się szybciej. Ani Elsy ani przede wszystkim Anny nie trzeba było do tego zachęcać. Anna wciąż widziała te scenę, gdy jechała z Kristoffem na Lodowy Wierch do Elsy. Zostali napadnięci przez stado wściekłych wilków. Goniły ich i biegł z niezwykłą szybkością. Sven ledwo dawał radę, a byli w saniach. Teraz sytuacja była gorsza. Byli zmarznięci, zmęczeni, bez żadnego ognia lub światła i bez powozu. Sanie Jacka były oddalone z kilka ładnych kilometrów obok zamku Simona.
Wycie stawało się coraz głośniejsze, a każde warczenie przechodził po nich jak dreszcze.






Nie mogli swobodnie iść…biegli. Przedzierali się teraz przez nienaruszoną gęstwinę drzew, mając przed sobą tylko zbliżające się bezpieczne mury. Byli już prawie na miejscu, gdy przed nimi pojawiły się wilki…Ale nie były zwyczajne. Teraz wszyscy zapragnęli spotkać normalne, ale nigdy w życiu takich…Nigdy więcej. 

2 komentarze:

  1. O jeju,ale super!!!!Boje się szczerze czytać twoich rozdziałów,bo strasznie boje się co zrobisz z Jackiem,ale boję się w pozytywny sposób,wtedy są takie emocje, jest po prostu super!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, ale się nie bój! Powoli akcja będzie się rozwijać i mam nadzieję, że wszystkich zaskoczę końcem!!!

      Usuń