Frozen Love

Frozen Love
Forever

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 17 Zjazd na torze…nie to już było!

 -Chyba pocałunkiem zamroziłam ci mózg!!-
Elsa krzyczała donośnie na Jacka, a on uśmiechał się i był szczerze zadowolony.
-Oj ten piękny uśmieszek tym razem ci nie pomoże- wtrącił się Kristof.
-No dlaczego jesteście tacy. To ja jestem zamrożony…-
-Jack ja chciałabym ci przypomnieć, że jestem królową i mam obowiązki.-
-Jack ma racje to mały zjazd, a nie kąpanie się w zimnym jeziorze jak morsy…-
-Wystarczy, że on raz zmroził mnie w tyłek…- Kristof odburkną i spojrzał wrogo na Jacka.
-No to masz chłodno. Chodzi mi o to, że w ten sposób dostaniemy się na koniec Wielkiego Targu… Nie ma innego wyjścia.- tłumaczył się Jack
Jack popatrzył błagalnie na Else, a ona zaczynała kruszeć i przybierać inną łagodniejszą minę.
-Jack to naprawdę zły pomysł…-
-Nie przekonam cię?-
-Nie.
-Nawet uśmiechem…
-Nawet- uśmiechnęła się na jego poczucie humoru.
-Ale troszkę działa.- powiedział cicho, ciesząc się w duchu.
Wykorzystam go później, pomyślał knując coś na powrót.
-No dobra schodźcie z tego dach, a ja za moment do was dołączę na dziedzińcu…
Elsa już chciała go o coś zapytać, a poleciał przed siebie na dół w szybkim tempie.
Stali na samym szczycie zamku, ponieważ Jack zamierzał stworzyć znów wielką zjeżdżalnie prosto na rynek. Anna była za, bo Jack jej obiecał taka przejażdżkę, ale Kristof miał złe wspomnienia. Elsa uważała, że Jack znów może się pakować w kłopoty więc miał już pewne zdanie w tym temacie.
Przyjaciele zaczęli schodzić z dachu, gdy Kristof znów zaczął nagadywać na Jacka.
-Może za gorąco mu na słoneczku…-
-Kristof.- skardziła go Anna
-No co, a może nasza królowa roztapia mu ten lodowy tyłek.-
-Kristof…- powiedział już lekko zła Elsa. Zaczęła razić go wzrokiem.  A on dalej ciągną nie zważając na zagrożenie.
-Może wywołaj mu taką chmurkę jak Olafowi tylko, że ze śnieżycą…-
Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Elsa wyczarowała wielką kulę śniegu i spuściła ją z góry na Kristofa.
Był cały przykryty. Nagle coś się poruszyło i wyłoniła się tylko jego ośnieżona głowa.
Siostry buchnęły śmiechem, łapiąc się za brzuchy.
-Hej…- odburknął Kristof.
Wiercił się i próbował wydostać z zaspy. Nagle w tej wielkiej zaspie pojawiły się same dłonie Kristofa. Wyglądał śmiesznie. Wielka kula śniegu i tylko głowa i raczki..
Elsa zaczerpnęła powietrza i lekko uspokojona spojrzała na kulkę.
-Elsa… Moje ciało dzisiaj za dużo przeszło… Weź mnie wyciągnij…- szarpał się, zawzięcie.
-Ale z ciebie bałwan. Obgadujesz Jacka i myślisz, że ci to ujdzie na ciepło.- Anna znów prychnęła.
-Jak będziesz grzeczny to może za kilka godzin śnieg się rozpuści…
-No weź Elsa mam mokre ciuchy!- krzyknął lekko dygocząc.
-No dobra! Zrobię to bo Jack ci i tak dołoży lepiej ode mnie.-
Elsa zaczęła energicznie machać rękoma i po chwili złączyła cały śnieg w górze. Zrobiła z niego wielką lodową kulę, zmieniającą się w wielką śnieżynkę. Po minucie już nic nie pozostało, oprócz pięknego błękitnego blasku na niebie.
-Dzięki…- mrukną cały mokry Kristof. Słońce rozpuściło momentalnie śnieg pozostawiając samą wodę na jego ubraniu.
-Teraz będę musiał się przebrać,  a nie mam na zmianę gat… yyy to znaczy spodni.-
-Nie martw się kupię ci nowe stadko… to znaczy spodnie.-
Elsa znów się roześmiała.
-Dobra! Ustalmy coś. Moje reniferki na mich gaciach to moja spra- wa!!! Czy to jasne?!-
-Jasne jak nos Rudolfa.- zaśmiała się Elsa.
Kristof obrażony, odwrócił się i poszedł dumnie do schodów prowadzących do zejścia z dachu. Gdy szedł ciekło z niego i straszliwie piszczał butami. Zastopował i wziął jednego buta i odwrócił go do góry dnem. Ze środka wylało się mnóstwo wody, z drugiego tak samo. Kristof odwrócił się do dziewczyn i popatrzył uszczypliwie na nie…
-No co… Już Jack chciał cię oblać kubłem zimnej wody, jak nas zostawiliście czyli olaliście i zapomnieliście o zakończeniu.- uśmiechnęła się szyderczo.
Kristof podszedł do nich i zaczął trząść się jak pies gdy jest mokry. Wszystkie te krople poleciały na Elsę i na Annę.
-Proszę darmowy prysznic z dodatkiem.-
Przytulił obie mocno, sprawiając, że też one miały mokre ubrania.
Ukłonił się i wesoło pomaszerował do zejścia. Dziewczyny popatrzyły po sobie ze zmieszanymi uczuciami. Teraz i one muszą się przebrać.
Szybko poleciały za Kristofem i polecieli do swoich pokoi.
Po krótkim czasie wszyscy już byli gotowi do wyjścia. Orzeźwieni i już ze suchymi ubraniami poszli poszukać Jacka.
Miał na nich czekać na dziedzińcu przed murami, ale z Jackiem nigdy nie wiadomo.
Zaszli po schodach i dotarli do wielkich, głównych drzwi pałacu. Strażnicy pokłonili się przed Elsą i Anna i otworzyli szeroko wrota.
-Czy ja jestem aż tak gruby. Po co otwierać tak szeroko?-
Dziewczyny zachichotały i poszły dalej.



Już było widać mury i powoli w oddali Jack.
Stał obok czegoś pięknego i do tego niesamowitego. Jak on umie zachwycać swoimi zdolnościami. Elsa wyczarował mały zameczek a on cały czas ją zaskakuje, a mają taki sam dar.

Kristof otworzył szeroko usta, że Anna musiała podłożyć swoją rękę. Bała się, że zaraz się odczepi i poleci na ziemie.
Oczy miał szkliste i pociągał co chwila nosem.
-Chyba będę ryczał.-
-Nie krępuj się, może chusteczkę?- spytał rozbawiony nim Jack.
-Nie dzięki…Jakoś to opanuję.-
-No staraj się chłopie bo mało reniferów zostało abyś zmieniał gatki co kilka minut. A w ogóle idziemy do ludzi, a takie zapachy odpychają…-
-Hej bo zrobię to w środku twojego zasranego…..


5 komentarzy:

  1. Jack-woźnica... Ciekawe. :-). Mam jeszcze takie pytanie... Czy Kristoff i Anna wiedzą o tym, że Jack jest z Elsa ???

    OdpowiedzUsuń
  2. No już coś podejrzewają , ale nie mają pewności...Ale niedługo coś się ciekawego wydarzy....Mam nadzieję że będzie ciekawie..
    Pozdrowienia z przymrozkiem!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe ;3 Biore się za następny rozdział :33
    ~fly c;

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że jestem tu nieco opóżniona z komentowaniem, ale muszę napisać. TO. JEST. BOSKIE! Czytałam to podczas jedzenia obiadu i mało się nie zakrztusiłam ze śmiechu

    OdpowiedzUsuń