Ten rozdział jest ten z dłuższych i napisałam go dla Marty Kot...
Mam nadzieję, że ci się spodoba... Zostań z nami!!!
Stali
jeszcze tak przez chwile obejmując się czule. Wciąż do Jacka i Elsy nie
dochodziły do końca przeżyte przed chwilą wydarzenia. Najpierw szczera rozmowa,
wyznanie miłości, pocałunek i to…
To było
niesamowite…on był niesamowity. On jest tym jedynym!!!
Elsa
przytulana przez Jacka wyłączyła wreszcie swój umysł i poddała się chwili jak
podczas pocałunku. Było cudownie… Zapamiętała, każdą najmniejszą sekundę i
szczegół tych przeżyć.
Jack miał
podobnie. Różniło się tylko jednym… on podczas pocałunku…dziwnie zdobywał sił.
Czuł się tak dobrze… ale także chodzi o jego zdrowie.
Gdyby nie
porażający blask jego kamienia strażnika, byłby z Elsą połączony wiecznie…
W trakcie,
Elsa zauważyła światło i przestała go całować. Jack po chwili oprzytomniał, ale
nadal czuł się niesamowicie dobrze. Musiał wypróbować swoje siły. Wzleciał w
powietrze czując swoją nową moc… Teraz wiedział, że Ona jest jego źródłem.
Wyleczyła
go i dawała siłę. Zleciał na dół i przytulił ją mocno szepcząc słowa.
-Elso!
Dziękuje… Jesteś teraz największym źródłem mojej mocy… kocham cię!!!-
Gdy to
mówił, ona miała zamknięte oczy. Zaczęła je powoli otwierać, a on uśmiechną się
do niej najpotężniejszym uśmiechem na jaki go było stać.
-Yyy…co
się przed chwilą wydarzyło?- spytała zdezorientowana całą tą sytuacją. Mrugała
nerwowo i wpatrywała się w rozświetlona twarz Jacka.
-Elso
wiesz co zrobiłaś!? Stałaś się moim nowym źródłem mocy. Żadne z poprzednich by
mnie nie uleczyło. Zrobiłaś to ty!! Jesteś teraz moim życiem…dosłownie.-
-Oł…Ja
cię wyleczyłam?-
-Tak..-
-I dałam
ci nowe źródło mocy?-
-Tak!-
-I wyznałeś mi miłość- powiedziała figlarsko.
-I wyznałeś mi miłość- powiedziała figlarsko.
-Tak…
Kocham cię Elso!-
-Ja
ciebie też kocham…-
Znów się
pocałowali. Tym razem był to pocałunek bez wielkiego finiszu, ale równie
znaczący i poruszające oba serca. Jedno zmarznięte ,a drugie samotne, nareszcie
się połączyły…
Jack
pierwszy oderwał się od tej pochłaniającej chwili. Odsuną się lekko od Elsy i
popatrzył na nią z uśmiechem.
-Co?-
-No
wiesz, mamy coś do zrobienia.-
Chciała znów go przytulić i pocałować lecz się lekko wymigał.
-To też,
ale potem…- wyszczerzył się figlarsko
Elsa
zrobiła minkę urażonej dziewczynki. Złożyła przy tym ręce i wypięła lekko dolną
wargę . Spoglądała na dół, odwracając wzrok od Jacka.
Ukucnął i
szukał jej spojrzenia. Gdy je znalazł, zaczął poruszać energicznie rękoma.
Po chwili trzymał w jednej z nich coś małego,
kruchego i jednocześnie przepięknego.
Była to
róża zrobiona z lodu. Elsie odebrało mowy i zapomniała całkowicie o obrażaniu
się o byle co.
Jack
uśmiechnął się i uniósł róże ku Elsie. Ona zachwycona tym wzięła ją i zaczęła
ja podziwiać z bliska.
-Jak ty
to zrobiłeś? Jest taka piękna…-
-No wieź…
moc czerpię z ciebie ,ale także inspiracje. Jesteś dla mnie najważniejsza i
zasługujesz na wszystko…
Elsa
zarumieniła się i zakryła jeden z policzków, otrzymanym kwiatkiem.
-Elso
chciałem ci wcześniej przypomnieć, że mieliśmy zjawić się na zakończeniu
Wielkiego Targu.- powiedział lekko się śmiejąc.
Elsa
zdębiał i od razu zmieniła wyraz twarzy na bardzo poważny i lekko wystraszony.
-O matko!
Całkiem zapomniałam…-
-Łał!! Aż
tak dobrze całuję…-
-To też! Jack…Musimy
się pośpieszyć. Niedługo się zacznie, a Anna i Kristof nas olali.-
-Jak
chcesz mogę wylać na Kristofa kubeł zimnej wody za to.-
-Dobrze,
ale to później. Co teraz?-
-Masz
wolny wózek!- uśmiechną się figlarsko.
-Jack
mówię serio…-
-Ja też.
Wystrój się szybko, a ja zawołam resztę!!
Posłał
jej buziaka wyszedł szybkim krokiem z swojego pokoju…
Elsa
jeszcze tak stała ze swoją różą i się bardzo dziwiła… Z powodu Jack i prezentu.
Dlaczego
róża nie topnieje. Próbowała ją potrzymać mocniej aby ją ogrzać.
Nic…
Róża cały
czas się nie topiła. Nie było ani jednej kropelki. Wciąż wyglądała tak samo pięknie…
Jej płatki
delikatne jak małe płateczki, a w tym przypadku szkiełka, były cudowne. Łodyżka
jakby świeża i wytrzymała była efektownie wykonana. Listki jak u prawdziwego
kwiatka były w małej wielkości ząbki… Całość wyglądało magicznie. I tak było…
stworzył ją Jack, swą mocą. Dziwiła, że Jack jest aż takim romantykiem.
Odruchowo przybliżyła prezent do nosa i powąchała. I tu kolejne zaskoczenie…
Ona pachniała, ale nie tylko jak prawdziwa róża. Miała coś więcej w sobie.
Można było wyczuć świeże, pociągające zapachy, które aż kusiły by je powąchać. Znała
tę woń. Już wiedziała…Jack! Ona pachniała jak Jack, jak jego oddech. Jakby ta
róża, niepozorny, zmrożony kwiatek był częścią niego…
Znów po
chwili wielkie zaskoczenie. Elsa była tak zadowolona jej zapachem, że nie
zauważyła istotnej rzeczy…
Na
łodyżce coś się pojawiło. Niebieskie litery. Świeciły niebieskim, pięknym i
mocnym światłe. Jakby znów zobaczyła Jacka z nowymi mocami.
Litery
przestały tak mocno świecić i Elsa mogła wreszcie je przeczytać, bez mrużenia oczu.
To co było
tam napisane było tak piękne, że zaczęła płakać…
,,Ta róża
to część mojego serca. Jest przepełnione Tobą Elso, więc symbolizuje moją
miłość do ciebie. Jest wieczna tak jak ja. Będę Cię kochać na wieki, a ona
pozostanie zawsze z tobą…taka cząstka mnie. Kocham Cię!!’’
Całkiem
się rozkleiła i zaczęła nerwowo przecierać oczy z łez. Miała rozmyty makijaż
oraz mokre ręce i policzki. Zaczerwieniła się przez to nie było już widać
wielkiego rumieńca, który teraz ją grzał.
-Matko dziewczyno!
Weź się w garść. Wyglądasz teraz jak potwór z bagien. Jeszcze cię zostawi…-
Wyrzuciła
szybko tę okropną myśl z głowy i podbiegła do komody, na której stało małe
kryształowe lusterko. Popatrzyła w odbicie i lekko jęknęła.
-Rany! Naprawdę
MNIE ZOSTAWI!!! –
Szybko
wyleciała z pokoju prosto do swojej komnaty. Trzymała mocno różę koło swojej piersi
jakby chciał ją chronić własnym ciałem, nawet przed pędem powietrza.
Z
impetem otworzyła drzwi i wleciała jak tajfun
lub burza śnieżna do środka. Podeszła szybko do swojej kosmetyczki i zaczęła ścierać nerwowo makijaż.
Miała
teraz jeszcze bardziej roztarte cienie i tusz ale po chwili zaczęło schodzić.
Smugi
brzydkiego, zniszczonego makijażu ustąpił miejsce białej jak śnieg czystej skórze
Elsy.
Uśmiechnęła
się do lustra widząc, że opanowuję sytuacje.
Zaczęła
odnowa się malować. Tym razem włożyła w to wszystkie swoje umiejętności. Miała nadzieję,
że Jacka to powali na ziemię. Znów myślami powędrowała do tego minionego zdarzenia
w pokoju. Do tego pięknego wyznania miłości…pocałunku. Tu myślała dłużej przypominając
sobie wszystkie najmniejsze szczegóły. Było cudownie…
Tylko co ten
Jack wymyślił. Wyleciał no przyznam z wielką godnością, ale coś chodziło mu po
głowie. Tylko co?? Może się niedługo dowie…
Uśmiechnęła
się i jeszcze raz popatrzyła na swój prezent. Dotknęła ją lekko przesuwając palcami po delikatnych płatkach róży…
Wstała i
podeszła do komody. Na niej stał pusty mały, kryształowy wazonik.
Ostatnie
kwiaty otrzymała prawie tydzień temu, ale u niej wszystko żyło krótko…
Na
szczęście jej miłość jest wieczna. Może ta róż przeżyje!!!
Włożyła
spokojnie kwiatka i zaczęła się zachwycać tą deklaracją od Jacka…
Nie
zdążyła robić tego długo, bo ogarnęła ją ciemność.
Przestraszyła
się i zaczęła się wyrywać. Ale po chwili usłyszał kojący i melodyjny głos przy
swoim uchu.
-Kto jest bardzo
przystojny i kocha jedną cudowną dziewczynę?-
Jack
odsłonił jej oczy i stanął przed nią krzycząc głośno.
Elsa
zaczęła chichotać i zakryła ręką usta.
-Głuptasu.
Ten szronik uciska ci głowę. Kocham tylko ciebie!-
-O matko!
Już myślałem, że wymieniłaś mnie na idiotę z marchewką zamiast mózgu.
Ile on wcina tego warzywa…ludzie tak mają?-
-On
dorastał z Svenem…-
-A nie z
jeleniem?-
-Jack…-
zaśmiała się.
-No co inteligencją
nie błyszczał przy mnie. No chyba, że gołym tyłkiem…-
-Ej Frost
ja to słyszałem!-
Kristof
wszedł do pokoju ze naburmuszoną miną.
-Wiem…
przecież cię tu przyprowadziłem.-
-Jak widzę
twój zmrożony tyłek trochę topnieje przez naszą królową.-
-A co
zazdrościsz? Twoje reniferki potrzebują ocieplenia po wietrzeniu się na Świerzym
powietrzu?-
-Jack!!!
Miałeś o tym nie wspominać!.-
-Elsa już
wie-
-Niby
skąd?-
-Usłyszały
jak twoje reniferki parskają gdy siedzisz na nich…-
-Hahhaa…-
-A żebyś
wiedział, że hahaha…-
-Dlaczego
ja jeszcze cię toleruję?-
-I mam
łupież, który wygląda jak śnieżyca we włosach.- Próbował naśladować głos Jack,
ale źle mu to wychodziło.
-O patrz
Anna!- Krzykną wskazując na drzwi.
-Gdzie?- Kristof
momentalnie się odwrócił i zaczerwienił.
Gdy zobaczył, że jej nie ma, spojrzał morderczym wzrokiem na Jacka.
-Gdy cię
zobaczyła uciekła przed gigantycznym burakiem z gatkami w reniferki za dychę…-
Kristof
złapał się z policzki i podbiegł do lustra. Jack miał racje. Na samo słowo Anna,
miał gigantycznego rumieńca na twarzy. Był czerwony tak bardzo, że wyglądał
jakby burakiem wysmarowano mu buzię.
Spojrzał gniewnie
na Jacka i zaczął głęboko oddychać. Po minucie mu przeszło i znów przeszył Jacka
wzrokiem.
- Szkoła rodzenia
jest zamknięta o tej porze.- Wyszczerzył się szyderczo.
Kristof
nie wytrzymał i złapał metalowy kijek, który służył jako podstawa do doniczki z
kwiatkami. I tak to co tam było nie można było uznać za kwiatka. Było
zeschnięte tak bardzo, że kruszył się przy lekkim powiewie wiatru lub nawet
powietrza. Odrzucił doniczkę i zaczął ruszać nerwowo ręka.
-No
Niebieski Kapturek natrafił znowu na Wilka. On tym razem go zje…-
-Ej nie
chcę wylądować w twoim brzuchu, Tam śmierdzi zgniłą marchewką…-
-Chodź tu
Frost!!- krzykną i rzucił się na Jacka stojącego obok Elsy.
On
wyglądał na zadowolonego, że mu przyłoży, Elsa miała przerażenie w oczach ,a
Jack…
Chwycił
swoją laskę i wystrzelił jeden pojedynczy promień w stronę Kristofa.
Po chwili
Kristof leżał rozwalony na podłodze i jęczał.
Pod jego nogami znów pojawił się lód, na którym poślizgną się i wyrżną.
-Mój
zad!!!- krzyknął głośno.
-Biedne
reniferki…-
Jack
podszedł do niego i pomógł mu wstać.
Ledwo się
gramolił. Rozmasowywał swój obity tył i mrużyć oczy.
-Dlaczego to rozrobiłeś. Ja tylko żartowałem.-
Wziął
znów laskę w swoje mocne objęcia i wyczarował wielki lodowy kompres na obolałym
zadku Kristofa. On popatrzył w górę z ulgą na twarzy.
-Stary
wyglądasz jakbyś właśnie był w kopie i kończył sprawę…-
-Oj koleś
to jest o wiele lepsze… Dzięki!-
Klepną go
tak mocno, że Jack skończył na ziemi…
-Tak…pewnie
miii się nalleżałoo…-
Wstał podtrzymując
się na lasce.
Wszyscy w
pokoju się zaśmiali. Spoglądali na siebie i teraz Jack rozmasowywał obolałe
plecy.
-Hejka to
jedziemy!!! Yyy… Czemu Kristof ma górę lodową na tyłku, a Jack był troszeczkę za
bardzo skrzywiony.- znów się zaśmiali. Anna która próbowała przyjąć jakoś zrozumiale ten widok, szukała pomocy w Przyjaciołach.
-Wyjaśnimy
ci po drodze.- wyrwał się Jack.
-A w
skrócie Kristof chłodzi renifery…- dodał rozbawiony Jack.
-A Frost
bawi się w Dziadka Mroza … -
-Dobra
chłopcy. Zachowujecie się jak małe dzieci w piaskownicy.- Powiedziała Elsa
-Dobra,
a dlaczego jedziemy a nie idziemy. Nie mamy powozu na Targ i dlatego się spóźnimy.- powiedziała Elsa.
-Zobaczysz!-
powiedział rozbawiony Jack
-Powiedzmy,
że obiecałem coś Annie.-
Kristof
złapał się za brzuch, robiąc się lekko zielony. Anna zaczęła podskakiwać w miejscu,
a Elsa zrobiła zdziwioną minę…
Jack uśmiechną
się skrywając zachwyt, zbliżającej się wycieczki….
Ahahahahahahaha na serio reniferki?Hahahahahahaha,skąd ty bierzesz takie teksty?!
OdpowiedzUsuńNo skąd.Hhahahahaha nie moge się przestać śmiać!!Dużo weny i buziaczki hahahahahahahahahahahahahahaaodbiło mi hehehehe
Weny nie brakuje jak miłości w moim blogu...
UsuńBędę z wami wiecznie Zmrożona!!!
Next już nadchodzi jak śnieżyca...ups wygadałam się...
Już nic nie zdradzam. To już drugi raz...
Mrozo pozdrowienia i przewiduje opady śniegu!!!
Nie no reniferki to hit tygodnia xD Weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńTak ...taki hicior, że musisz mieć teraz takie wystrzałowe gatki...
UsuńŻarty z Kristofa to moja specjalność, ale nie długo coś się fajnego wydarzy.
Więcej nie zdradzę jestem jak bryłka lodu...
Zmrożona całuje...
Oszzzzz ty... Tekst o łupieżu to mój pomysł (chociaż wcześniej dodałam jeszcze że ma białe włosy to wina ciemieniuchy ^.^)Hmmm... Troszkę drogie te majtki w reniferki *-*. Best: Szkoła rodzenia jest zamknięta o tej porze- xDD je*łam xd
OdpowiedzUsuń:D
Pozdrawiam
Royal ze straznicymarzen2.blogspot.com
Ah... Dodałam cię do "co czytam" na moim blogu ^.^
UsuńNaprawdę pisałaś także o łupieżu...łał!
UsuńSuper, że ci się podoba i, że dodałaś mnie na swoim blogu!!!
Wielkie dzięki za komy!!!
Mroziaki!!!
D
OdpowiedzUsuńZ
I
Ę
K
I
!
Niektóre twoje teksty mnie rozwalają... :-). Dosłownie. :-)
Tylko, żebym cię nie rozwaliła!!!!
UsuńMusisz pisać swojego bloga.... Zostań z nami Zmrożona!!!
Pisać dla ciebie rozdziały to przyjemność...
Buziaki ze sopelkiem!!!!
Te reniferki to będą mi się po nocach śniły :D teksty o szkole i łupieżu totalnie mnie rozwaliły :D Jeśli znowu idą na zjeżdżalnie to ja też idę! Czekam z niecierpliwością na cd.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy Jack będzie mu do końca opowiadania wypominać te reniferki...
OdpowiedzUsuń*le tarzanie się po podłodze ze śmiechu z psem nad głową który patrzy pytającym wzrokiem*ALE ON JE ZAMROZIŁ!!!! ZABIJE!!!! JAK MOŻNA ZAMRAŻAĆ RENIFERKI!!!! Sven będzie zazdrosny XD Gdzie się podział Olaf???? Kocham Jacka i te jego teksty... Zgniła marchewka XDDDD Pomóż cie mi się podnieść z podłogi.
~JA