Frozen Love

Frozen Love
Forever

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 16 Jak róża rozwija swoje płatki, to miłość obojga rozkwita. Zabawa także!!

Ten rozdział jest ten z dłuższych i napisałam go dla Marty Kot...
Mam nadzieję, że ci się spodoba... Zostań z nami!!!


Stali jeszcze tak przez chwile obejmując się czule. Wciąż do Jacka i Elsy nie dochodziły do końca przeżyte przed chwilą wydarzenia. Najpierw szczera rozmowa, wyznanie miłości, pocałunek i to…
Te światło bijące od Jack… takie piękne, mocne i jasne. Raziło, ale zachęcało do patrzenia.
To było niesamowite…on był niesamowity. On jest tym jedynym!!!
Elsa przytulana przez Jacka wyłączyła wreszcie swój umysł i poddała się chwili jak podczas pocałunku. Było cudownie… Zapamiętała, każdą najmniejszą sekundę i szczegół tych przeżyć.
Jack miał podobnie. Różniło się tylko jednym… on podczas pocałunku…dziwnie zdobywał sił. Czuł się tak dobrze… ale także chodzi o jego zdrowie.
Gdyby nie porażający blask jego kamienia strażnika, byłby z Elsą połączony wiecznie…
W trakcie, Elsa zauważyła światło i przestała go całować. Jack po chwili oprzytomniał, ale nadal czuł się niesamowicie dobrze. Musiał wypróbować swoje siły. Wzleciał w powietrze czując swoją nową moc… Teraz wiedział, że Ona jest jego źródłem.
Wyleczyła go i dawała siłę. Zleciał na dół i przytulił ją mocno szepcząc słowa.
-Elso! Dziękuje… Jesteś teraz największym źródłem mojej mocy… kocham cię!!!-
Gdy to mówił, ona miała zamknięte oczy. Zaczęła je powoli otwierać, a on uśmiechną się do niej najpotężniejszym uśmiechem na jaki go było stać.
-Yyy…co się przed chwilą wydarzyło?- spytała zdezorientowana całą tą sytuacją. Mrugała nerwowo i wpatrywała się w rozświetlona twarz Jacka.
-Elso wiesz co zrobiłaś!? Stałaś się moim nowym źródłem mocy. Żadne z poprzednich by mnie nie uleczyło. Zrobiłaś to ty!! Jesteś teraz moim życiem…dosłownie.-
-Oł…Ja cię wyleczyłam?-
-Tak..-
-I dałam ci nowe źródło mocy?-
-Tak!-
-I wyznałeś mi miłość- powiedziała figlarsko.
-Tak… Kocham cię Elso!-
-Ja ciebie też kocham…-
Znów się pocałowali. Tym razem był to pocałunek bez wielkiego finiszu, ale równie znaczący i poruszające oba serca. Jedno zmarznięte ,a drugie samotne, nareszcie się połączyły…
Jack pierwszy oderwał się od tej pochłaniającej chwili. Odsuną się lekko od Elsy i popatrzył na nią z uśmiechem.
-Co?-
-No wiesz, mamy coś do zrobienia.-
Chciała znów go przytulić i pocałować lecz się lekko wymigał.
-To też, ale potem…- wyszczerzył się figlarsko
Elsa zrobiła minkę urażonej dziewczynki. Złożyła przy tym ręce i wypięła lekko dolną wargę . Spoglądała na dół, odwracając wzrok od Jacka.
Ukucnął i szukał jej spojrzenia. Gdy je znalazł, zaczął poruszać energicznie rękoma.
 Po chwili trzymał w jednej z nich coś małego, kruchego i jednocześnie przepięknego.
Była to róża zrobiona z lodu. Elsie odebrało mowy i zapomniała całkowicie o obrażaniu się o byle co.
Jack uśmiechnął się i uniósł róże ku Elsie. Ona zachwycona tym wzięła ją i zaczęła ja podziwiać z bliska.
-Jak ty to zrobiłeś? Jest taka piękna…-
-No wieź… moc czerpię z ciebie ,ale także inspiracje. Jesteś dla mnie najważniejsza i zasługujesz na wszystko…
Elsa zarumieniła się i zakryła jeden z policzków, otrzymanym kwiatkiem.
-Elso chciałem ci wcześniej przypomnieć, że mieliśmy zjawić się na zakończeniu Wielkiego Targu.- powiedział lekko się śmiejąc.
Elsa zdębiał i od razu zmieniła wyraz twarzy na bardzo poważny i lekko wystraszony.
-O matko! Całkiem zapomniałam…-
-Łał!! Aż tak dobrze całuję…-
-To też! Jack…Musimy się pośpieszyć. Niedługo się zacznie, a Anna i Kristof nas olali.-
-Jak chcesz mogę wylać na Kristofa kubeł zimnej wody za to.-
-Dobrze, ale to później. Co teraz?-
-Masz wolny wózek!- uśmiechną się figlarsko.
-Jack mówię serio…-
-Ja też. Wystrój się szybko, a ja zawołam resztę!!
Posłał jej buziaka wyszedł szybkim krokiem z swojego pokoju…
Elsa jeszcze tak stała ze swoją różą i się bardzo dziwiła… Z powodu Jack i prezentu.
Dlaczego róża nie topnieje. Próbowała ją potrzymać mocniej aby ją ogrzać.
Nic…
Róża cały czas się nie topiła. Nie było ani jednej kropelki. Wciąż wyglądała tak samo pięknie…
Jej płatki delikatne jak małe płateczki, a w tym przypadku szkiełka, były cudowne. Łodyżka jakby świeża i wytrzymała była efektownie wykonana. Listki jak u prawdziwego kwiatka były w małej wielkości ząbki… Całość wyglądało magicznie. I tak było… stworzył ją Jack, swą mocą. Dziwiła, że Jack jest aż takim romantykiem. Odruchowo przybliżyła prezent do nosa i powąchała. I tu kolejne zaskoczenie… Ona pachniała, ale nie tylko jak prawdziwa róża. Miała coś więcej w sobie. Można było wyczuć świeże, pociągające zapachy, które aż kusiły by je powąchać. Znała tę woń. Już wiedziała…Jack! Ona pachniała jak Jack, jak jego oddech. Jakby ta róża, niepozorny, zmrożony kwiatek był częścią niego…
Znów po chwili wielkie zaskoczenie. Elsa była tak zadowolona jej zapachem, że nie zauważyła istotnej rzeczy…
Na łodyżce coś się pojawiło. Niebieskie litery. Świeciły niebieskim, pięknym i mocnym światłe. Jakby znów zobaczyła Jacka z nowymi mocami.
Litery przestały tak mocno świecić i Elsa mogła wreszcie je przeczytać,  bez mrużenia oczu.
To co było tam napisane było tak piękne, że zaczęła płakać…
,,Ta róża to część mojego serca. Jest przepełnione Tobą Elso, więc symbolizuje moją miłość do ciebie. Jest wieczna tak jak ja. Będę Cię kochać na wieki, a ona pozostanie zawsze z tobą…taka cząstka mnie. Kocham Cię!!’’
Całkiem się rozkleiła i zaczęła nerwowo przecierać oczy z łez. Miała rozmyty makijaż oraz mokre ręce i policzki. Zaczerwieniła się przez to nie było już widać wielkiego rumieńca, który teraz ją grzał.
-Matko dziewczyno! Weź się w garść. Wyglądasz teraz jak potwór z bagien. Jeszcze cię zostawi…-
Wyrzuciła szybko tę okropną myśl z głowy i podbiegła do komody, na której stało małe kryształowe lusterko. Popatrzyła w odbicie i lekko jęknęła.
-Rany! Naprawdę MNIE ZOSTAWI!!! –
Szybko wyleciała z pokoju prosto do swojej komnaty. Trzymała mocno różę koło swojej piersi jakby chciał ją chronić własnym ciałem, nawet przed pędem powietrza.
Z impetem otworzyła drzwi i wleciała  jak tajfun lub burza śnieżna do środka. Podeszła szybko do swojej kosmetyczki i  zaczęła ścierać nerwowo makijaż.
Miała teraz jeszcze bardziej roztarte cienie i tusz ale po chwili zaczęło schodzić.
Smugi brzydkiego, zniszczonego makijażu ustąpił miejsce białej jak śnieg czystej skórze Elsy.
Uśmiechnęła się do lustra widząc, że opanowuję sytuacje.
Zaczęła odnowa się malować. Tym razem włożyła w to wszystkie swoje umiejętności. Miała nadzieję, że Jacka to powali na ziemię. Znów myślami powędrowała do tego minionego zdarzenia w pokoju. Do tego pięknego wyznania miłości…pocałunku. Tu myślała dłużej przypominając sobie wszystkie najmniejsze szczegóły. Było cudownie…
Tylko co ten Jack wymyślił. Wyleciał no przyznam z wielką godnością, ale coś chodziło mu po głowie. Tylko co?? Może się niedługo dowie…
Nareszcie skończyła. Miała nieskazitelny makijaż, który podkreślał wszystkie jej zalety…
Uśmiechnęła się i jeszcze raz popatrzyła na swój prezent. Dotknęła ją lekko przesuwając palcami po delikatnych płatkach róży…
Wstała i podeszła do komody. Na niej stał pusty mały, kryształowy wazonik.
Ostatnie kwiaty otrzymała prawie tydzień temu, ale u niej wszystko żyło krótko…
Na szczęście jej miłość jest wieczna. Może ta róż przeżyje!!!
Włożyła spokojnie kwiatka i zaczęła się zachwycać tą deklaracją od Jacka…
Nie zdążyła robić tego długo, bo ogarnęła ją ciemność.
Przestraszyła się i zaczęła się wyrywać. Ale po chwili usłyszał kojący i melodyjny głos przy swoim uchu.
-Kto jest bardzo przystojny i kocha jedną cudowną dziewczynę?-
-Hym… Wiem!!! Jestem pewna, że to ty Kristof. Anna nie wie nic dalej naszym małym romansie?-
Jack odsłonił jej oczy i stanął przed nią krzycząc głośno.
-CO!!!???-
Elsa zaczęła chichotać i zakryła ręką usta.
-Głuptasu. Ten szronik uciska ci głowę. Kocham tylko ciebie!-
-O matko! Już myślałem, że wymieniłaś mnie na idiotę z marchewką zamiast mózgu.
 Ile on wcina tego warzywa…ludzie tak mają?-
-On dorastał z Svenem…-
-A nie z jeleniem?-
-Jack…- zaśmiała się.
-No co inteligencją nie błyszczał przy mnie. No chyba, że gołym tyłkiem…-
-Ej Frost ja to słyszałem!-
Kristof wszedł do pokoju ze naburmuszoną miną.
-Wiem… przecież cię tu przyprowadziłem.-
-Jak widzę twój zmrożony tyłek trochę topnieje przez naszą królową.-
-A co zazdrościsz? Twoje reniferki potrzebują ocieplenia po wietrzeniu się na Świerzym powietrzu?-
-Jack!!! Miałeś o tym nie wspominać!.-
-Elsa już wie-
-Niby skąd?-
-Usłyszały jak twoje reniferki parskają gdy siedzisz na nich…-
-Hahhaa…-
-A żebyś wiedział, że hahaha…-
-Dlaczego ja jeszcze cię toleruję?-
-Bo jestem zadziwiająco przekonywujący i uroczy…- zamrugał figlarnie rzęsami.
-I mam łupież, który wygląda jak śnieżyca we włosach.- Próbował naśladować głos Jack, ale źle mu to wychodziło.
-O patrz Anna!- Krzykną wskazując na drzwi.
-Gdzie?- Kristof momentalnie się odwrócił  i zaczerwienił. Gdy zobaczył, że jej nie ma, spojrzał morderczym wzrokiem na Jacka.
-Gdy cię zobaczyła uciekła przed gigantycznym burakiem z gatkami w reniferki za dychę…-
Kristof złapał się z policzki i podbiegł do lustra. Jack miał racje. Na samo słowo Anna, miał gigantycznego rumieńca na twarzy. Był czerwony tak bardzo, że wyglądał jakby burakiem wysmarowano mu buzię.
Spojrzał gniewnie na Jacka i zaczął głęboko oddychać. Po minucie mu przeszło i znów przeszył Jacka wzrokiem.
- Szkoła rodzenia jest zamknięta o tej porze.- Wyszczerzył się szyderczo.
Kristof nie wytrzymał i złapał metalowy kijek, który służył jako podstawa do doniczki z kwiatkami. I tak to co tam było nie można było uznać za kwiatka. Było zeschnięte tak bardzo, że kruszył się przy lekkim powiewie wiatru lub nawet powietrza. Odrzucił doniczkę i zaczął ruszać nerwowo ręka.
-No Niebieski Kapturek natrafił znowu na Wilka. On tym razem go zje…-
-Ej nie chcę wylądować w twoim brzuchu, Tam śmierdzi zgniłą marchewką…-
-Chodź tu Frost!!- krzykną i rzucił się na Jacka stojącego obok Elsy.
On wyglądał na zadowolonego, że mu przyłoży, Elsa miała przerażenie w oczach ,a Jack…
Był dziwnie znudzony…Jakby widział, że koleś nie ma z nim szans.
Chwycił swoją laskę i wystrzelił jeden pojedynczy promień w stronę Kristofa.
Po chwili Kristof leżał rozwalony na podłodze i jęczał.
 Pod jego nogami znów pojawił się lód, na którym poślizgną się i wyrżną.
-Mój zad!!!- krzyknął głośno.
-Biedne reniferki…-
Jack podszedł do niego i pomógł mu wstać.
Ledwo się gramolił. Rozmasowywał swój obity tył i mrużyć oczy.
-Dlaczego to rozrobiłeś. Ja tylko żartowałem.-
-No wiesz Wilk jednak zjadł Kapturka.- uśmiechną się do niego.
Wziął znów laskę w swoje mocne objęcia i wyczarował wielki lodowy kompres na obolałym zadku Kristofa. On popatrzył w górę z ulgą na twarzy.
-Stary wyglądasz jakbyś właśnie był w kopie i kończył sprawę…-
-Oj koleś to jest o wiele lepsze… Dzięki!-
Klepną go tak mocno, że Jack skończył na ziemi…
-Tak…pewnie miii się nalleżałoo…-
Wstał podtrzymując się na lasce.
Wszyscy w pokoju się zaśmiali. Spoglądali na siebie i teraz Jack rozmasowywał obolałe plecy.
-Hejka to jedziemy!!! Yyy… Czemu Kristof ma górę lodową na tyłku, a Jack był troszeczkę za bardzo skrzywiony.- znów się zaśmiali. Anna która próbowała przyjąć jakoś zrozumiale ten widok, szukała pomocy w Przyjaciołach.
-Wyjaśnimy ci po drodze.- wyrwał się Jack.
-A w skrócie Kristof chłodzi renifery…- dodał rozbawiony Jack.
-A Frost bawi się w Dziadka Mroza … -
-Dobra chłopcy. Zachowujecie się jak małe dzieci w piaskownicy.- Powiedziała Elsa
-Ja wole śnieg od piasku…- Jack uśmiechną się do niej.
-Dobra,



a dlaczego jedziemy a nie idziemy. Nie mamy powozu na Targ i dlatego się spóźnimy.- powiedziała Elsa.
-Zobaczysz!- powiedział rozbawiony Jack
-Powiedzmy, że obiecałem coś Annie.-
Kristof złapał się za brzuch, robiąc się lekko zielony. Anna zaczęła podskakiwać w miejscu, a Elsa zrobiła zdziwioną minę…

Jack uśmiechną się skrywając zachwyt, zbliżającej się wycieczki….

11 komentarzy:

  1. Ahahahahahahaha na serio reniferki?Hahahahahahaha,skąd ty bierzesz takie teksty?!
    No skąd.Hhahahahaha nie moge się przestać śmiać!!Dużo weny i buziaczki hahahahahahahahahahahahahahaaodbiło mi hehehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weny nie brakuje jak miłości w moim blogu...
      Będę z wami wiecznie Zmrożona!!!
      Next już nadchodzi jak śnieżyca...ups wygadałam się...
      Już nic nie zdradzam. To już drugi raz...
      Mrozo pozdrowienia i przewiduje opady śniegu!!!

      Usuń
  2. Nie no reniferki to hit tygodnia xD Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ...taki hicior, że musisz mieć teraz takie wystrzałowe gatki...
      Żarty z Kristofa to moja specjalność, ale nie długo coś się fajnego wydarzy.
      Więcej nie zdradzę jestem jak bryłka lodu...
      Zmrożona całuje...

      Usuń
  3. Oszzzzz ty... Tekst o łupieżu to mój pomysł (chociaż wcześniej dodałam jeszcze że ma białe włosy to wina ciemieniuchy ^.^)Hmmm... Troszkę drogie te majtki w reniferki *-*. Best: Szkoła rodzenia jest zamknięta o tej porze- xDD je*łam xd
    :D
    Pozdrawiam
    Royal ze straznicymarzen2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah... Dodałam cię do "co czytam" na moim blogu ^.^

      Usuń
    2. Naprawdę pisałaś także o łupieżu...łał!
      Super, że ci się podoba i, że dodałaś mnie na swoim blogu!!!
      Wielkie dzięki za komy!!!
      Mroziaki!!!

      Usuń
  4. D
    Z
    I
    Ę
    K
    I
    !
    Niektóre twoje teksty mnie rozwalają... :-). Dosłownie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, żebym cię nie rozwaliła!!!!
      Musisz pisać swojego bloga.... Zostań z nami Zmrożona!!!
      Pisać dla ciebie rozdziały to przyjemność...
      Buziaki ze sopelkiem!!!!

      Usuń
  5. Te reniferki to będą mi się po nocach śniły :D teksty o szkole i łupieżu totalnie mnie rozwaliły :D Jeśli znowu idą na zjeżdżalnie to ja też idę! Czekam z niecierpliwością na cd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się czy Jack będzie mu do końca opowiadania wypominać te reniferki...
    *le tarzanie się po podłodze ze śmiechu z psem nad głową który patrzy pytającym wzrokiem*ALE ON JE ZAMROZIŁ!!!! ZABIJE!!!! JAK MOŻNA ZAMRAŻAĆ RENIFERKI!!!! Sven będzie zazdrosny XD Gdzie się podział Olaf???? Kocham Jacka i te jego teksty... Zgniła marchewka XDDDD Pomóż cie mi się podnieść z podłogi.
    ~JA

    OdpowiedzUsuń